Żużel. Płakał przez rywalizację z Tomaszem Gollobem. Czas leci, a on wciąż jest głodny żużla
Piotr Protasiewicz przez wieloletnią rywalizację z Tomaszem Gollobem płakał i kłócił się z żoną. Ich torowe pojedynki nakręcały całą żużlową Polskę. Dziś panowie są przyjaciółmi, a zielonogórzanin mimo 45-ciu lat na karku, ciągle ma swoje ambicje.
Polski kibic, i to nie tylko ten Stelmet Falubazu Zielona Góra, powinien życzyć panu Piotrowi dużo zdrowia, bo z tym w ostatnich latach nie było kolorowo. Kolejne słabsze mecze w PGE Ekstralidze sprawiały, że coraz więcej pojawiało się głosów o rychłym końcu kariery zawodnika. Głośno było o tym m.in. zaraz po feralnym upadku Tomasza Golloba, po którym mistrz złamał kręgosłup i porusza się na wózku. Protasiewicz mimo, że był jego odwiecznym rywalem, regularnie odwiedzał mistrza w szpitalu. Obu panów połączyła szczególna więź. Chodzi o wzajemny szacunek.
Gollob zresztą miał powiedzieć Protasiewiczowi, że ten był jego największym rywalem w całej karierze. Nie Tony Rickardsson, z którym Polak przez lata walczył o medale w Grand Prix, ani nikt inny. Gdy obaj stawali ze sobą pod taśmą było wiadomo, że będzie pachniało gipsem. Swoją drogą to piękny obrazek, że dwaj tak wielcy rywale dziś darzą się olbrzymim szacunkiem i wypowiadają się na swój temat w samych superlatywach.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w PolsceTymczasem Protasiewicz świętując swoje 45 urodziny myślami jest już pewnie przy zbliżającym się sezonie. To może być dla niego rok, który zdecyduje o jego sportowej przyszłości. W Zielonej Górze liczą, że zawodnik będzie w stanie wspiąć się jeszcze na wyżyny swoich umiejętności i przypomni sobie najlepsze czasy. W przeciwnym razie trudno będzie mu ponownie liczyć na angaż w PGE Ekstralidze. A już tak na sam koniec to wypada trzymać kciuki za rutynowanego Protasiewicza. Takich fighterów zawsze miło się ogląda. A jego umiejętności, na przykład związane z jazdą po zewnętrznej, zawsze cieszą oko. Nie bez powodów przez laty mówiliśmy, że to prawdziwy mister elegancji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Co kochamy w Bartoszu Zmarzliku? Lista jest długa