Żużel. Tobiasz Musielak: Nie żałuję, że poszedłem do Łodzi. Wyniki wynagrodziły mi ból (wywiad)

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Tobiasz Musielak (kask zółty)
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Tobiasz Musielak (kask zółty)

- O karach nie pogadamy, ale mogę powiedzieć, że jazdy w Orle nie żałuję. Odbudowałem się. Kosztowało to wiele bólu, ale wyniki mi go wynagrodziły - mówi w rozmowie z naszym portalem zawodnik Apatora Toruń. Tobiasz Musielak

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Porozmawiamy o karze, którą nałożył na pana Orzeł Łódź?[/b]

Tobiasz Musielak, zawodnik eWinner Apatora Toruń: Przepraszam, ale nie. Nic nie powiem. Może jedynie tyle, że chciałbym już mieć to wszystko za sobą i zająć się jazdą na żużlu. Termin posiedzenia został wyznaczony, więc wierzę, że tak się niedługo stanie. I tyle. Nie mam nic więcej do dodania.

A żałuje pan teraz jazdy w Orle?

Ależ skąd. Nie mam pojęcia, co by się działo, gdybym poszedł do innego klubu. Poza tym nie jestem typem, który rozpamiętuje swoje kroki. Nie mam tego w naturze. Widzę masę pozytywów związanych z występami w Łodzi. Pod względem sportowym się odrodziłem. Byłem najlepszym zawodnikiem w drużynie. Moje notowania poszły dzięki temu w górę, bo przecież w Rybniku i Częstochowie trudno było mówić w moim przypadku o jakimś akceptowalnym poziomie. Poza tym poznałem wiele fajnych osób, które otworzyły mi oczy na wiele rzeczy. No i najważniejsze, że jazda sprawiała mi wiele radości.

I równie wiele bólu. Nie wiem, ile dokładnie zaliczył pan upadków, ale niektóre były naprawdę fatalne.

Dobre wyniki wynagradzają cierpienie. Od razu dodam, że nie uważam swojej jazdy na fantastyczną, ale różnica była widoczna. Wiem, co muszę jeszcze poprawić i czuję, że będzie lepiej. Ten rok w Orle był mi potrzebny. Mogę powiedzieć, że indywidualnie było całkiem nieźle. Szkoda, że jako drużyna polegliśmy na całego.

A jak pani myśli dlaczego? Co się stało, że taka drużyna prawie spadła z ligi?

Mieliśmy mnóstwo różnych problemów. W wielu przypadkach nie grał sprzęt. Najwięcej mógłby o tym opowiedzieć Rafał Okoniewski, bo chyba on męczył się najbardziej. Przetestował na treningach całe mnóstwo silników, ale to nie jechało. Poza tym przegraliśmy wiele meczów niewielką różnicą punktów. Brakowało nam czwartego zawodnika, który dorzuciłby dwa, trzy "oczka" więcej. W każdym meczu poprzeczka wisiała wysoko, bo juniorzy niewiele dokładali. Szukali formy, ale różnie z tym było. Nie chcę się jednak tym zasłaniać, bo młodzież ma większe prawo do błędów niż my seniorzy. Dodam jednak, że Piotrek Pióro w pewnym momencie zaczął jechać nieco lepiej. Było jednak za późno na uratowanie tematu.

A jak jest teraz z pana zdrowiem? Kolano naprawione?

Moje przygotowania do nowego sezonu opierały się także na rehabilitacji kolana. Wiele myślałem o operacji, ale ostatecznie sobie ją odpuściłem.

Dlaczego?

Porozmawiałem z lekarzem, który rehabilitował mnie w Łodzi i doszliśmy wspólnie do wniosku, że to w sumie nie jest konieczne. Mogę tak jeździć nawet przez pięć lat. Zerwane przednie więzadło krzyżowe to nie jest coś, co przeszkadza ludziom w normalnym funkcjonowaniu. Poza tym maratonów jeszcze nie biegam. Piłki zawodowo też nie kopię. Moja praca polega na tym, że siedzę na motocyklu. Nie musiałem się od razu kłaść na stół, bo wszystko jest pod kontrolą.

Myślał pan o PGE Ekstralidze w sezonie 2020?

Wiadomo, że myślałem, bo przecież mówiłem o tym, kiedy rozmawialiśmy przed sezonem 2019. Miałem iść do pierwszej ligi tylko na rok. Życie później wszystko zweryfikowało.

Czyli mam rozumieć, że nie było ofert?

Były, ale Apator to lepsza opcja.

Dlaczego?

Mamy w sumie podobne plany. Klub chce jeździć niebawem w PGE Ekstralidze, ja także. Dałem sobie jeszcze rok, bo wydaje mi się, że dzięki temu okrzepnę. Myślę, że wyjdzie mi to na dobre. Dodam, że jestem jazdą w Toruniu bardzo podekscytowany. Mamy wielu świetnych zawodników i jazda w takim zespole bardzo mnie motywuje. Czuję, że za rok będę lepszy i lepiej przygotowany na występy w Ekstralidze.

Wróciliście z obozu. W czwartek przeszliście testy. Jak wypadły?

Ludzie, którzy nas sprawdzali, byli naprawdę zaskoczeni. Oczywiście, w tym pozytywnym sensie. Dodam też, że sam obóz był świetny. Integracja wypadła znakomicie. Jesteśmy gotowi do walki.

Zobacz także:
Koronawirus odwoła Memoriał Edwarda Jancarza?
Kibice w Rybniku boją się o Kacpra Worynę

Źródło artykułu: