Łukasz Loman: Zawsze wyjeżdżam na tor, by walczyć

Łukasz Loman zdobył dla Kolejarza Rawicz w piątkowym meczu w Lublinie trzy punkty w czterech startach. W biegach, w których jechał wychowanek Unii Leszno, lubelscy kibice mogli obawiać się straty punktów jedynie przez kilka sekund, gdyż zazwyczaj po wyjściu z pierwszego wirażu prowadzący wcześniej Loman tracił wysokie pozycje.

Jak te przegrane różnicą trzydziestu oczek zawody ocenia sam zainteresowany? - Jestem zadowolony tylko ze swoich startów. Gdyby wyścigi trwały tylko od wyjścia spod taśmy do wejścia w pierwszy łuk, to miałbym sporo tych punktów, w granicach kompletu. A że trzeba było pojechać cztery kółka, to już inna sprawa. Po prostu nie ma czym odkręcić, nie ma czym pociągnąć. Motor jest już praktycznie "out", było jak było. Samym startem się biegu nie wygra - słusznie zauważa Łukasz Loman.

Co istotne, 27-letni zawodnik przystąpił do tych zawodów z zaledwie jednym motocyklem. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? - Po prostu jadę na tym, co mam. Gdyby mój drugi motor był lepiej przygotowany, to wziąłbym go ze sobą na te zawody i na nim bym startował - wyjaśnia lakonicznie Loman.

Miniony weekend na pewno nie był dla tego zawodnika łatwy, gdyż w piątek o świcie wyruszył wraz z rawicką ekipą do Lublina, skąd po rozegraniu zawodów udał się na Ukrainę, by pomagać tam Marcinowi Nowaczykowi i Robertowi Mikołajczykowi w półfinale Klubowego Pucharu Europy. Do domu cała trójka żużlowców RKS-u powróciła dopiero w niedzielę.

Już w najbliższą niedzielę rawiczanie wybierają się do Krosna, by zmierzyć się tam z miejscowym KSM-em. W obliczu dobrej postawy Wilków w ostatnich spotkaniach, wywiezienie zwycięstwa z Podkarpacia wydaje się być niemalże niemożliwe. Co o tym niezwykle trudnym meczu, do którego pozostało już tylko kilka dni, sądzi 27-letni zawodnik? - Ja na tor zawsze wyjeżdżam po to, by walczyć, ale jak widać, w tym sezonie nie idzie. Myślę, że będzie dobrze, jeśli tam wygramy, to będzie świetnie. Jeździłem kiedyś w Krośnie, ale tamtejszy tor nie przypadł mi do gustu, po prostu go nie lubię, jest czarny i zbyt długi. Preferuję krótsze tory, takie jak w Rawiczu czy w Opolu. Tor jest jednak równy dla wszystkich i wszędzie trzeba jechać - mówi Loman.

Dla Niedźwiadków sezon zakończy się prawdopodobnie już 2-go sierpnia, po meczu ze Speedway Polonią Piła. Jak więc dobiegające końca dla rawiczan rozgrywki ocenia wychowanek leszczyńskich Byków? - Początek mieliśmy chyba dobry, chociaż za bardzo się do tego nie przyczyniłem, bo miałem kontuzję kolana. Nie jeździłem przez dwa miesiące, to też może było powodem tego, że obecnie nie zdobywam tylu punktów, ile bym chciał. Dla Kolejarza ten sezon jest nieudany, w play-offach raczej nie pojedziemy, sezon się dla nas kończy. Pozostały pojedyncze turnieje indywidualne, kto się do nich załapie, to w nich pojedzie. Mówi się trudno - kończy Łukasz Loman.

Komentarze (0)