Jacek Krzyżaniak - ostatni toruński złoty medalista IMP

Sobotni finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Toruniu zapowiada się pasjonująco. Miejscowi kibice liczą na medal Adriana Miedzińskiego i Wiesława Jagusia. Na dzień przed zawodami przedstawiamy sylwetkę ostatniego toruńskiego złotego medalisty IMP.

W tym artykule dowiesz się o:

Jacek Krzyżaniak to ikona toruńskiego sportu żużlowego lat dziewięćdziesiątych. Startując w barwach Apatora zdobył siedem medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Największy sukces z drużyną osiągnął w roku 1990 zdobywając złoty medal DMP. Po roku 1998 Krzyżaniak reprezentował także barwy Atlasu Wrocław, Polonii Bydgoszcz i GTŻ Grudziądz. W latach 1988 - 2005 zdobył łącznie 25 medali rangi mistrzostw Polski. Jednym z największych sukcesów w jego karierze był złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Polski wywalczony w roku 1997 na torze w Częstochowie. - Był to dla mnie historyczny występ. Zdobycie tytułu Indywidualnego Mistrza Polski było moim celem od początku kariery. Nie Indywidualne Mistrzostwo Świata, bo realia były wtedy zupełnie inne i daleko nam było do światowej czołówki. Pamiętam te zawody jak dzisiaj. O zwycięstwo musiałem walczyć w dodatkowym biegu ze Sławkiem Drabikiem. Po rundzie zasadniczej mieliśmy po 13 punktów. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli i mogłem świętować upragniony tytuł. Sukces był tym większy, że w pokonanym polu pozostawiłem Sławka Drabika, który startował na własnym torze oraz Tomasza Golloba, który był wtedy w bardzo dobrej formie. To spowodowało, że Częstochowę zawsze będę wspominał mile. Na marginesie dodam, że na tym torze uzyskałem również licencję żużlową - powiedział dla SportoweFakty.pl Jacek Krzyżaniak

Jacek Krzyżaniak rozdaje autografy

Złoto wywalczone na torze w Częstochowie nie było pierwszym medalem IMP w karierze Krzyżaniak. W roku 1994 sięgnął po srebrny medal w tej imprezie. Z kolei w latach 1999-2000 i 2002 stawał na najniższym stopniu podium IMP.

Jednym z największych sukcesów w karierze Krzyżaniaka był również srebrny medal Drużynowego Pucharu Świata w roku 2001. Polacy ulegli wtedy Australijczykom zaledwie trzema punktami. Wychowane Apatora nie wspomina jednak miło tych zawodów. - Nie wspominam najlepiej tych zawodów. Jechałem w bardzo ważnym biegu. Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak, że w pierwszym łuku zostałem podcięty i zaliczyłem upadek. Niestety z powtórki zostałem wykluczony i tych punktów na pewno nam w ostatnim rozrachunku zabrakło. Niemniej srebrny medal był również ogromnym sukcesem naszej drużyny, bo wiem jak dużo wysiłku kosztowało to mnie i kolegów z drużyny. Tym bardziej gratuluję Polakom złota w DPŚ. Zauważam pewną analogię właśnie do mojego medalu IMP. Tam też o złocie decydował ostatni bieg. Wszystko zależało od Tomka Golloba no i jak się później okazało przy pomocy Krzysztofa Kasprzaka udało się zdobyć złoto - wspomina Krzyżaniak.

Kariera Krzyżaniaka to nie tylko pasmo sukcesów. Największymi porażkami w karierze żużlowca są kontuzje. Najcięższą z nich wychowanek Apatora miał w roku 2007. 20 maja 2007 roku w meczu GTŻ Grudziądz - Lotos Gdańsk Krzyżaniak uległ poważnemu wypadkowi. W jego wyniku uszkodzeniu uległ mózg zawodnika i był on utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Później przechodził długą rehabilitację. Za stracony może uznać również sezon 2003, w którym reprezentował Polonię Bydgoszcz. Na początku sezonu złamał obie ręce i powrócił na tor dopiero pod koniec sezonu.

Krótko po ciężkiej kontuzji w sezonie 2007

Krzyżaniak jest zauroczony nowym toruńskim stadionem, na którym rozegrany zostanie finał IMP. - Najkrócej mówiąc: rewelacja. Miałem okazję zwiedzać stadion. W każdym miejscu stadionu wygląda to tak, jakby zawodnicy byli "na dłoni". Charakterystyczne jest to, że najniższe miejsca dla kibiców są wysoko. Daje to dobrą perspektywę widzenia. Jest to bez wątpienia najlepszy stadion żużlowy na świecie - zakończył Jacek Krzyżaniak.

Jacek Krzyżaniak w parku maszyn

Źródło artykułu: