Krzysztof Pecyna (Polonia Piła): Spodziewaliśmy się ciężkiej walki, bo Łódź jest na pierwszym miejscu. To nas mobilizowało, żeby się pokazać z dobrej strony, dlatego, że myślimy o play off. Ja jadę na jednym motocyklu na dzień dzisiejszy, bo drugi mam zdefektowany. Cały czas szukam dobrego sprzętu. Myślę, że jak wygramy teraz u siebie mecz i jeden na wyjeździe to mamy play offy. A ja to wszystko zlepię w całość i zacznę taki poziom prezentować, jak na początku. Nie jestem zadowolony z tego meczu. Starty miałem bardzo dobre, ale później się gubiłem z przyczyn takich, że ten motor mi niezbyt odpowiadał. Upadek w jednym biegu był spowodowany tym, że wpadłem w dziurę na wejściu i nie mogłem motocykla opanować. Musiałem go położyć. Ogólnie mam zdrapany kawałek ciała, ale to jest normalne w żużlu, ale nic się nie stało. Przy okazji dziękuję panu prezesowi Bronisławowi Rydwańskiemu. Dzięki niemu staję po woli na nogi.
Łukasz Linette (Polonia Piła): Przyjechaliśmy tutaj naprawdę powalczyć. Nie udało się. Wynik sam mówi za siebie. Drużyna łódzka jest bardzo mocna, u siebie tym bardziej. A my cieszymy się, że odjechaliśmy zawody zdrowo i przede wszystkim dopasowaliśmy sobie motocykle. Mamy nadzieję, że piętnastego sierpnia przyjedziemy tutaj na play offy i powalczymy już o zwycięstwo. W pierwszym biegu miałem za mocny motocykl, nie mogłem się złożyć i było naprawdę ciężko, więc wolałem zdefektować, bo mógłbym źle skończyć. Skład mieliśmy okrojony. Chcieliśmy walczyć o jak najlepszy wynik lecz nie udało się. Myślę, że następnym razem będzie lepiej.
Piotr Szymko (trener Polonii Piła): Gospodarze wygrali zdecydowanie. Nie byli w najlepszym składzie, my zresztą też. Pierwszy zespół z ostatnim jak jedzie to tak właśnie wygląda. My dopiero zaczynamy. Pierwszy sezon, widać dużo braków. Piotrek Świst jest sam i w ostatnim biegu jeszcze trochę kolega z zespołu poprzeszkadzał mu. To i tak nie miało znaczenia jeśli chodzi o końcowy wynik meczu. Juniorzy słabo, Michał Łopaczewski tu kiedyś dobrze jeździł w Orle i widać, że znajomość toru dużo mu pomogła. Gratulujemy pierwszego miejsca Orłowi. Mamy dużą szansę, żeby się spotkać w play offach. Postaramy się o lepszy wynik i tyle tylko mogę obiecać. Musimy dużo jeszcze pracować, żeby dorównać temu zespołowi. Pojutrze jedziemy mecz u siebie i musimy wypaść nieco lepiej niż w tym. Na pewno na swoim torze się jedzie dużo łatwiej. Myślę, że przeciwnik będzie mniej wymagający niż Orzeł, bo to nie będzie lider tylko zespół z którym walczymy o to, żeby być w tych play offach.
Piotr Dym (Orzeł Łódź): Mój występ oceniam słabo, dlatego, że nie jestem tak szybki jakbym tego chciał. Męczyłem się dzisiaj podczas jazdy, także nie jestem zadowolony. Piła przyjechała bardzo osłabionym składem, także nie ma się czym zbytnio cieszyć. Trzeba popracować nad tym, żeby w play offach, w tej fazie najgłówniejszej wygrywać mecze i żeby awansować. Wszystko się zaczyna od nowa i trzeba być przygotowanym na sto procent. Tak będą przygotowane wszystkie drużyny. Wszyscy będą się czaili zwłaszcza na nas. Jeśli się wyśpię, to wystarczy mi siły na mecz w Miszkolcu. Ja lubię dużo jeździć. Zawodnik, który dużo jeździ czuje się pewniej na motocyklu i na danym obiekcie. Wreszcie zaczynamy jeździć, bo za dużo tych przerw było.
Rusłan Gatiatow (Orzeł Łódź): Było dobrze, tylko w jednym biegu miałem problemy z gaźnikiem. Jechałem pierwszy, ale start był powtórzony. W gaźnik wpadł kamień i nie mogłem szybciej jechać. Nie mogłem mocniej odkręcić gazu, bo motor nie pracował. Później było dobrze, wygrałem dwa biegi. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy i nadal jesteśmy na pierwszym miejscu. Nie wiadomo czy pojadę w Miszkolcu, zdecyduje trener. Ja chcę jechać.
Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Spodziewałem się większego oporu ze strony gości. Myśmy byli zdecydowanie lepszą drużyną, wyrównaną. W pierwszych dwóch biegach testowałem silnik, który kiedyś bardzo dobrze spisywał się na krośnieńskim torze. Niestety tutaj jest nieco inna nawierzchnia, inne gabaryty toru i ten silnik był zdecydowanie za mocny. Potem przesiadłem się na silnik na którym do tej pory tutaj startowałem. Było zdecydowanie lepiej. Może poza biegiem czternastym, kiedy jechałem z czwartego toru. Nie wyjechałem ze startu, próbowałem walczyć na trasie, ale tor po trzynastym wyścigu był bardzo mocno zroszony, było dużo wody. Jak widać po moim kombinezonie - jestem cały od góry do dołu w błocie. Na ostatnim wirażu zaryzykowałem, pojechałem już zupełnie po bandzie. W tym momencie akurat Łopaczewskiemu trafił się defekt, a ja mając metr, dwa straty do niego wjechałem na metę przed nim. Te zawody jak dla mnie były co najmniej pół godziny za wcześnie (Burza startował w czwartek w Anglii - przyp. red.). Jeśli byłyby około wpół do szóstej wówczas dojechał bym na czas. Wiadomo, jest to piątek, popołudnie, dosyć duże korki, godziny szczytu. Wpadłem na stadion przed samą prezentacją. Mechanik pod moją nieobecność przygotował i podgrzał silniki, dlatego ja tylko wsiadłem i pojechałem pod taśmę. Zawsze się odczuwa jakieś zmęczenie, ten niepotrzebny pośpiech. Jeśli bym tu przyjechał dwie godziny przed zawodami wówczas bym spokojnie podszedł do nich. Następny występ, następne wyzwanie. Jedziemy do Miszkolca. Myślę, że będziemy tam walczyć. Jak się uda wygrać to byłoby super, ale wiadomo, będziemy jechać na wyjeździe i będzie dużo ciężej.
Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Goście przyjechali w niepełnym składzie. Nie ukrywam, że byliśmy zdecydowanym faworytem. Mimo takiego składu dzielnie walczyli i wynik nie odzwierciedla tego, co się działo na torze. Cieszymy się ze zwycięstwa. Trzy następne punkty przybyły. Zbliżamy się ku końcowi i mam nadzieję, że z pierwszej pozycji wystartujemy do play offów. Do Miszkolca pojedziemy w tym składzie co dzisiaj. Nie pojedzie tylko Denis Sajfutdinow, bo nie dostał wizy na opuszczanie Polski. Jako młodzieżowiec pod siódemką pojedzie Matija Duh.