Wiesław Jaguś: Nie możemy sobie pozwolić na takie wyniki w play-offach, bo bardzo szybko odpadniemy

Tylko pięć punktów zdobył Wiesław Jaguś dla Unibaksu Toruń w wysoko przegranym meczu z Falubazem Zielona Góra. Kapitan "Aniołów" nie zwala jednak winy za porażkę na tor lub sprzęt. Twierdzi, że zawiódł on sam.

Rafał Malinowski
Rafał Malinowski

- Co się stało? Przegraliśmy mecz i to bardzo wysoko. Jak jadą, to jadą wszyscy, jak nie jedzie nikt, to nie jedzie nikt, dlatego jest taka porażka, że tak powiem poniżej pasa. Na swój temat mogę powiedzieć, że po prostu nie pojechałem. Jechało mi się ciężko. Nie ma co narzekać na tor czy sprzęt. Męczyłem się - powiedział Jaguś zapytany o przyczyny wysokiej porażki.

"Mały wojownik" miał problemy z dopasowaniem motocykli do zielonogórskiej nawierzchni. - Przede wszystkim ciężko było się dopasować i jechać. Jak ktoś potrafi się odnaleźć i dopasować sprzęt do nawierzchni torowej, to wtedy lepiej jedzie, a jak się jest od początku "zamotanym", ciężko jest się odnaleźć na torze i takie mamy męczące te wyścigi. Udało mi się jeden bieg wygrać, poza tym nic więcej nie pokazałem. Nie wiem z czego to wynikło. Po prostu jakoś tak wygrałem ze startu i pojechałem, a później było już coraz gorzej - stwierdził jeden z liderów Unibaksu.

Lidera tabeli czeka jeszcze mecze z Lotosem Wybrzeże Gdańsk, a następnie faza play-off. - Do play-offów mamy jeszcze trochę czasu, jeszcze jeden mecz u siebie z Wybrzeżem Gdańsk. A w play-offach już nie będzie żartów, nie możemy sobie pozwolić na takie wyniki, bo bardzo szybko odpadniemy - powiedział Jaguś.

Na konferencji prasowej prezes torunian, Wojciech Stępniewskie powiedział, że pogrom Unibaksu mógł wynikać z tego, że nie był to mecz o stawkę. - Z jednej strony to nie był mecz o stawkę, bo jechaliśmy praktycznie o nic, ale tak nie powinno być, mamy pierwsze miejsce. Są kibice, chcą oglądać speedway i my też chcemy pojechać jak najlepiej. W końcu nasze punkty leżą na torze, mamy płacone za punkty. Także to nie jest tak, że sobie to odpuściliśmy - my po prostu znowu nie pojechaliśmy - dodał zawodnik "Aniołów".

W sobotnim finale IMP w Toruniu Jaguś zajął piąte miejsce. - Na pewno jestem rozczarowany. Liczyłem na więcej, przynajmniej na jakieś "pudło" a nawet nie udało mi się załapać na najniższe, ale cóż - taki jest sport, nie zawsze wszystko idzie w parze. Mój pierwszy bieg zaważył na wyniku, przyjechałem w nim czwarty. Spadł deszcz, miałem trzecie pole i nikt z tego pola nie mógł wyjechać, mnie też to spotkało. Później zabrakło mi tych punktów - ocenił swój występ.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×