Żużel. Jonas Jeppesen załatwił eWinner Apator, oddał oponę Anlasa, a w poniedziałek rano idzie do pracy

Jonas Jeppesen został bohaterem spotkania z eWinner Apatorem. Duńczyk zdobył komplet punktów, po meczu nie robił problemów i oddał oponę Anlasa, a później ruszył w podróż, bo w poniedziałek rano idzie do pracy.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Jonas Jeppesen WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen.
Takie rzeczy nie dzieją się często. Po dziewięciu biegach Arged Malesa TŻ Ostrovia przegrywała na własnym torze z eWinner Apatorem 23:31. Później na torze pojawił się Jonas Jeppesen. Duńczyk wygrał w wielkim stylu, a miejscowi zaczęli odrabiać straty. Trener Mariusz Staszewski przeczuwał, że wypożyczony z RM Solar Falubazu żużlowiec może mieć dzień konia i desygnował go do boju w wyścigu jedenastym, dwunastym, czternastym i piętnastym. Jeppesen za każdym razem mijał linię mety na pierwszej pozycji. Rywali ogrywał w wielkim stylu.

- Co ja mogę powiedzieć? Trochę w to wszystko trudno mi jeszcze uwierzyć, ale jestem bardzo szczęśliwy ze swojego występu. Na pewno zapamiętam to na długo. Najważniejsze, że wygrała drużyna. Pokonanie Apatora to w tym sezonie wielka sprawa. Można powiedzieć, że pogoda i warunki torowe mi sprzyjały, choć być może mówiłbym inaczej, gdybym jeździł z tyłu. Na pewno dla wszystkich nie były to wymarzone okoliczności do ścigania, ale uważam, że tor był w sumie całkiem niezły - powiedział po meczu Duńczyk.

- Z pewnością to zdecydowanie mój najlepszy mecz w polskiej lidze. Jedynego, czego żałuję, że nie rozumiem polskiego, bo chciałbym wiedzieć, co krzyczeli ci wszyscy ludzie na stadionie. No i życzyłbym sobie, żeby koronawirus stał się tylko przykrym wspomnieniem. Wtedy wrócilibyśmy do normalności, do pełnych trybun i dzisiejsze zawody mogłoby obejrzeć osiem czy dziesięć tysięcy widzów - dodał bohater Ostrovii.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!

Jeppesen zaimponował zwłaszcza w ostatniej odsłonie dnia, kiedy przegrał start, ale na dystansie minął Tobiasza Musielaka i Chrisa Holdera. - To cieszy mnie szczególnie, bo okazało się, że potrafię także wyprzedzać. Z drugiej strony, kiedy w pierwszym podejściu do tego biegu zapaliło się czerwone światło, to pod kaskiem trochę przeklinałem, bo wtedy, podobnie jak we wcześniejszych biegach, wystartowałem bardzo dobrze - tłumaczy Jeppesen.

Duńczyk po meczu w Ostrowie nie ma czasu na świętowanie. - Teraz plan jest taki, że niedzielę mam wolną, a w poniedziałek o siódmej rano idę do pracy. W domu będę około 16:00. Robię to zresztą każdego dnia, kiedy nie jeżdżę na żużlu. Jestem menedżerem produkcji na pełny etat. Pracuję w okolicach Esbjergu. To dobra robota. Jestem z niej naprawdę zadowolony - wyjaśnia Jeppesen, któremu w dotarciu na czas do pracy pomoże Mariusz Staszewski. Trener Ostrovii zawiezie swojego zawodnika do Nowego Tomyśla, a tam przechwyci go Rasmus Jensen, z którym 22-latek ruszy w dalszą podróż.

Dodajmy, że po meczu z eWinner Apatorem Jeppesen oddał oponę Anlasa, na której zdobył komplet punktów. Duńczyk nie musi się jednak niczego obawiać, bo to normalna praktyka po ostatnich spotkaniach w polskiej lidze.

Zobacz także:
Orzeł - Wybrzeże. Mecz w Łodzi odwołany
Zapadła decyzja ws. meczu Włókniarz - ROW

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×