Gwóźdź do trumny wrocławian - relacja z meczu Włókniarz Częstochowa - Atlas Wrocław

Zawodnicy Włókniarza Częstochowa poszli za ciosem po niespodziewanym zwycięstwie w Lesznie i pewnie pokonali na własnym torze Atlas Wrocław 52:38, dzięki czemu zmazali również plamę po ostatniej wpadce z Caelum Stalą Gorzów. Porażka w Częstochowie definitywnie przekreśliła natomiast szansę wrocławian na miejsce w czołowej "szóstce" przed fazą play-off i skazała ekipę Marka Cieślaka na walkę o utrzymanie. O tym, kto będzie rywalem Atlasu zadecyduje ostatnia kolejka rundy zasadniczej.

W opinii wielu fachowców czwartkowe spotkanie miało być jedynie formalnością i spacerkiem dla podopiecznych Grzegorza Dzikowskiego, którzy po zwycięstwie w Lesznie mieli w czwartek pewnie, bez najmniejszych problemów dopisać do swojego dorobku trzy punkty. Początek zawodów szybko zweryfikował jednak opinię kibiców, gdyż początkowo to niespodziewanie goście dyktowali warunki gry. Konsternację na trybunach wywołała już inauguracyjna gonitwa, którą pewnie 5:1 wygrali przyjezdni. Po fantastycznym wyjściu spod taśmy na dystansie bezkonkurencyjny okazał się Maciej Janowski, do którego szybko dołączył powracający do składu wrocławskiej ekipy po kontuzji, Ben Barker. Plecy rywali dość niespodziewanie musiał oglądać Tai Woffinden, który w ostatnim czasie regularnie notował na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze, dzięki czemu wyrósł na jednego z liderów częstochowskiej ekipy. W walce o punkty nie liczył się natomiast debiutujący w tym sezonie w rozgrywkach ligowych, Marcin Piekarski. Gospodarze szybko jednak odpowiedzieli za sprawą biegowego zwycięstwa Tomasza Gapińskiego, który w pokonanym polu pozostawił Tomasza Jędrzejaka, rozkręcającego się z wyścigu na wyścig, Sławomira Drabika oraz zupełnie bezbarwnego w dniu dzisiejszym, Travisa McGovana, który zastąpił równie słabo spisującego się w tym sezonie, Scotta Nichollsa. Wrocławscy działacze sami skazali się tym samym na przejście z deszczu pod rynnę, bowiem podobnie, jak Nicholls, Australijczyk był zupełnie bezradny na torze i nie wniósł niczego do zespołu.

W trzecim wyścigu sytuacja zmieniła się jednak, jak w kalejdoskopie i w rolach głównych ponownie wystąpili wrocławianie. Próbkę swoich umiejętności znów dał Maciej Janowski, który w początkowej fazie spotkania imponował atomowymi wyjściami spod taśmy. Na trzecim miejscu na kresce zameldował się z kolei Davey Watt i przewaga przyjezdnych znów wzrosła do czterech punktów. Po zimnym prysznicu w pierwszych trzech wyścigach, gospodarze przebudzili się z letargu w czwartej gonitwie, którą po mistrzowsku rozegrali Tai Woffinden oraz Greg Hancock. Częstochowianie wygrali start i na dystansie umiejętnie bronili się przed atakami Jasona Crumpa, który w czwartek nie ustrzegł się błędów i kilkukrotnie musiał oglądać plecy rywali. Po podwójnym zwycięstwie częstochowian na tablicy wyników zagościł rezultat remisowy, który utrzymywał się do ósmego wyścigu. Mogło być jednak inaczej, gdyby nie defekt na prowadzeniu w szóstej gonitwie Grega Hancocka, który jak sam stwierdził po zawodach zmagał się z problemami natury elektrycznej. Przewaga częstochowian na dobre zarysowała się dopiero w drugiej fazie zawodów, w której wyraźnie z sił opadli wrocławianie i jedynie Jason Crump i chwilami Tomasz Jędrzejak byli w stanie stawić opór wyraźnie rozkręcającym się podopiecznym Grzegorza Dzikowskiego.

"Lwy" swój koncert rozpoczęły w wyścigu dziewiątym, w którym kibiców swoją fenomenalną jazdą porwał Sławomir Drabik, który z wyścigu na wyścig poczynał sobie coraz lepiej, a jego forma swoje apogeum osiągnęła w drugiej fazie zawodów. "Slammer" najpierw atakiem po "dużej" znalazł sposób na Daveya Watta, a potem szarżą przy kresce wyższość ikony klubu spod Jasnej Góry musiał uznać również Maciej Janowski, z którego z biegiem czasu uchodziło powietrze. Drabik dołączył tym samym do Tomasza Gapińskiego i po triumfie 5:1 przewaga miejscowych osiągnęła już sześć punktów, 30:24. Kolejny krok do zwycięstwa gospodarze postawili w wyścigu dwunastym, w którym ponownie błyszczał Drabik. "Slammer" już po starcie nie dał cienia złudzeń rywalom i rozdawał karty. Drabika do mety umiejętnie asekurował Greg Hancock i po kolejnej wygranej 5:1 losy spotkania zostały rozstrzygnięte. Mimo niekorzystnego rezultatu wrocławianie nie złożyli broni i w ostatnich biegach walczyli o honor i zachowanie twarzy. Pomimo, że wyścigi nominowane nie miały żadnej stawki i były rozgrywane jedynie o przysłowiową "pietruszkę", goście zastosowali w niej aż dwa manewry taktyczne, licząc na częściowe choć odrobienie strat. Niestety, dla Atlasu podobnie, jak we wcześniejszych biegach także i tym razem wszelkie manewry taktyczne nie przyniosły pożądanego efektu. Tomasza Jędrzejaka i Macieja Janowskiego pogodzili, bowiem Greg Hancock oraz Michał Szczepaniak, którzy w czternastym biegu wygrali 4:2 i znów dobitnie obnażyli braki wrocławskiego zespołu. W ostatnim wyścigu, który miał jedynie prestiżowe znaczenie najlepszy okazał się Jason Crump, który na częstochowskim torze przeplatał dobre występy ze słabszymi. Australijczyk trzykrotnie pokonał Tomasza Gapińskiego, których pojedynki, zwłaszcza ten w siódmym biegu był jedną z ozdób całego meczu.

Tym samym, częstochowianie sięgnęli po trzy punkty, dzięki którym awansowali już na trzecie miejsce w tabeli. Czarne chmury zebrały się z kolei nad ekipą z Wrocławia, która po porażce może się już szykować do walki o utrzymanie. - Jestem przekonany, że stać nas na utrzymanie i możemy tego dokonać. Mamy dobry zespół - mówił po spotkaniu, Ben Barker. Czy słowa Anglika okażą się prorocze i ekipa ze stolicy Dolnego Sląska pozostanie w szeregach najlepszych ekip w naszym kraju?

Włókniarz Częstochowa :

9. Tomasz Gapiński (3,2,3,2,2) 12

10. Sławomir Drabik (1,1*,2*,3) 7+2

11. Lee Richardson (2,3,2,3,1*) 11+1

12. Michał Szczepaniak (0,1,1*,1*,1) 4+2

13. Greg Hancock (2*,d,3,2*,3) 10+2

14. Marcin Piekarski (0,-,-,-,-) 0

15. Tai Woffinden (1,3,2,1,1) 8

Atlas Wrocław:

1. Tomasz Jędrzejak (2,2,2,2,0,0) 8

2. Travis McGowan (0,0,0,-,-) 0

3. Davey Watt (1,3,0,1,-) 5

4. Marek Łozowicki (-,-,-,-) NS

5. Jason Crump (1,3,3,0,3,3) 13

6. Ben Barker (2*,0,0,0,0) 2+1

7. Maciej Janowski (3,3,1,1,0,2) 10

Bieg po biegu:

1. Janowski, Barker, Woffinden, Piekarski 5-1

2. Gapińśki, Jędrzejak, Drabik, McGowan 4-2 (5-7)

3. Janowski, Richardson, Watt, Szczepaniak 2-4 (7-11)

4. Woffinden, Hancock, Crump, Barker 5-1 (12-12)

5. Richardson, Jędrzejak, Szczepaniak, McGowan 4-2 (16-14)

6. Watt, Woffinden, Janowski, Hancock (d1) 2-4 (18-18)

7. Crump, Gapiński, Drabik, Barker 3-3 (21-21)

8. Hancock, Jędrzejak, Woffinden, McGowan 4-2 (25-23)

9. Gapiński, Drabik, Janowski, Watt 5-1 (30-24)

10. Crump, Richardson, Szczepaniak, Barker 3-3 (33-27)

11. Drabik, Hancock, Watt, Crump 5-1 (38-28)

12. Richardson, Jędrzejak, Woffinden, Barker 4-2 (42-30)

13. Crump, Gapiński, Szczepaniak, Janowski 3-3 (45-33)

14. Hancock, Janowski, Szczepaniak, Jędrzejak 4-2 (49-35)

15. Crump, Gapiński, Richardson, Jędrzejak 3-3 (52-38)

NCD: 62,87 - Jason Crump w wyścigu siódmym.

Sędziował: Ryszard Bryła (Zielona Góra)

Widzów: ok. 6 tyś.

Startowano według pierwszego zestawu.

Komentarze (0)