Wypowiedzi uczestników półfinału Sebrnego Kasku w Rzeszowie:
Maciej Janowski (Atlas Wrocław): W pierwszym biegu trochę przekombinowaliśmy z przełożeniami. Po pierwszym biegu zrobiliśmy korekty przy motorze i później było już tylko dobrze. Jeździło mi się dość dobrze, choć tor łatwy nie był. Na początku był przyczepny i ciężki, z czasem porobiły się na nim dziury, dlatego trzeba było uważać i pilnować krawężnik. Dobrze, że wszyscy cało i zdrowo zakończyli zawody i tak wrócą do domów. W finale pojadę na luzie i postaram się o jak najlepszy wynik, a jak będzie to okaże się w czasie częstochowskich zawodów.
Przemysław Pawlicki (Unia Leszno): Dobrze mi się dzisiaj jeździło, tor był na początku trochę ciężki, ale później zrobił się bardzo fajny. Po drugim wyścigu zmieniliśmy motor, ten drugi silnik jest dobry i pasuje mi lepiej. Wczoraj byliśmy u tunera Jacka Rempały gdzie spędziliśmy dużo czasu pracując przy sprzęcie i to właśnie on przygotował mi ten drugi silnik. Po zakończonych zawodach jeszcze raz wyjechałem na tor próbując silnik, który w pierwszych biegach zaczął mi przerywać. Po korektach których dokonał tata drugi motor też zaczął lepiej pracować, nie przerywał z czego jestem zadowolony. W Rzeszowie startowałem po raz drugi, tutejszy okrągły tor bardzo mi pasuje, jest szeroki i szybki, lubię startować na takich obiektach.
Sławomir Pyszny (RKM ROW Rybnik): Bardzo dobrze mi się jeździ w Rzeszowie, pierwsze dwa biegi były super, udało mi się je wygrać, było przyczepnie i to mi właśnie pasowało. Później po przegranym starcie przyjechałem drugi, w kolejnym biegu walczyłem o zwycięstwo z Dawidem Lampartem i miałem szansę go wyprzedzić niestety nie pozwolił mi na to defekt motocykla, złapałem po prostu kapcia i dojechałem tylko po jeden punkt. Dzisiaj liczył się tylko awans, a prawdziwe ściganie będzie w Częstochowie, myślę, że stać mnie na pudło w finale. W zawodach ligowych jest trudniej o dobry wynik, startują tam bardziej wymagający przeciwnicy, dlatego i wyniki są słabsze. Zaczyna się faza play-off w pojedynkach z Tarnowem będziemy się starać osiągnąć jak najlepszy wynik, bo oprócz wygranych, także drużyna z najlepszym bilansem może awansować dalej. Szkoda tylko, ze nie będzie z nami Denisa Gizatullina który ma mecz w lidze rosyjskiej, będzie to dla nas duże osłabienie.
Rafał Fleger (RKM ROW Rybnik): Jeździło mi się dość ciężko, musiałem się trochę natrudzić, żeby zdobywać punkty po przegranych startach, szczególnie w swoim ostatnim starcie gdzie przywiozłem tylko jeden punkt, a chciałem mieć co najmniej oczko więcej. Na początku trudno mi się było dopasować do nawierzchni, ale później udało mi się wygrać dwa biegi. Dobrze mi się jeździ w Rzeszowie i cieszę się, że kiedy tu przyjadę to pozostawiam po sobie dobry wynik na tym torze. Przed wszystkim jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się awansować do finału.
Marcin Piekarski (Włókniarz Częstochowa): Tor po opadach był dość ciężki, ale nie było źle, dobrze że deszcz nie przeszkodził w zawodach i zaczął padać dopiero po ich zakończeniu. Przed samymi zawodami nie byłem do końca pewny czy wystartuję. Nie wiem dlaczego miałem być tylko rezerwowym, ale nie ja o tym decyduję. Na szczęście moje, a nieszczęście Patryka Pawlaszczyka który nie dotarł na zawody udało mi się wystartować od początku, przez całe zawody gromadziłem punkty i udało mi się wywalczyć awans do finału z czego się bardzo cieszę. Do częstochowskiego finału postaram się przygotować jak najlepiej i będę chciał zająć dobre miejsce, bo znam ten tor. Na pewno będzie lepiej niż tutaj, bo tu liczył się tylko awans. Wszystko w tym sporcie jest możliwe, dlatego liczę na dobre miejsce w finale.