Przeciwstawić się losowi - podsumowanie rundy zasadniczej w wykonaniu Włókniarza Częstochowa

Z Unią Leszno spotkają się zawodnicy Włókniarza Częstochowa w pierwszej rundzie fazy play-off. To, a także całą rundę zasadniczą skomentowali dla SportoweFakty.pl trener Grzegorz Dzikowski i rzecznik prasowy Michał Świącik.

Początek sezonu 2009 nie wskazywał na to, że zawodnicy Włókniarza Częstochowa zajmą trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. Początkowe problemy finansowe klubu, późniejsze kontuzje sprawiły, że Włókniarzowi bardzo trudno wchodziło się w sezon. Ostatecznie biało-zieloni pokazali swój charakter i sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom, zajmując trzecią pozycję po rundzie zasadniczej. Nie od dziś wiadomo, że apetyty rosną w miarę jedzenia, dlatego fani liczą na medal, być może ten najcenniejszy. Rundę zasadniczą dobrze ocenia trener Włókniarza Grzegorz Dzikowski, który w Częstochowie pracuje pierwszy rok. - Cel, jaki sobie stawialiśmy na rundę zasadniczą został zrealizowany. Pozostaje lekki niedosyt, bowiem była szansa nawet na pierwsze miejsce, ale mieliśmy też kilka wpadek. Mam na myśli choćby przegraną na własnym torze z Gorzowem. Jednak nie ma co się przejmować, pierwsze miejsce jest najlepsze, bo jedzie się z teoretycznie najsłabszym przeciwnikiem, ale to nie jest tak, że od razu jest się w kolejnej rundzie. Dlatego my cieszymy się z trzeciej pozycji - komentuje szkoleniowiec Lwów.

Trenerowi Włókniarza wtóruje rzecznik prasowy częstochowskiej drużyny Michał Świącik. Uważa on, że trzecie miejsce, jakie zajęli zawodnicy Lwów jest sporym sukcesem tej drużyny. - Na początku sezonu wydawało się, że możemy mieć duże problemy. Sponsor obciął nam spore nakłady, które początkowo miały zasilić nasz budżet. Nadal borykamy się z pewnymi problemami, to nie jest żadna tajemnica. Suma sumarum odnieśliśmy duży sukces, bowiem zajęcie trzeciego miejsca w takiej sytuacji można śmiało tak właśnie nazwać. Cieszy nas na pewno progres wyniku pod koniec rundy szczególnie u Sławka Drabika, Tomka Gapińskiego i Borysa Miturskiego - stwierdził rzecznik prasowy biało-zielonych.

Grzegorz Dzikowski wspomina także o kontuzjach i niepełnym składzie swojej drużyny. - Jak sam wiesz, przyszło nam się zmierzyć w wielu spotkaniach w niepełnym składzie. Tylko cztery mecze jechaliśmy w optymalnym ustawieniu i te mecze wygraliśmy. Ja bym sobie życzył, żeby taki skład został już do końca tego sezonu. Po drugie trzeba też jasno powiedzieć, że kalendarz spotkań jest nieco niedopracowany. Nie może być tak, że w fazie play-off mecze rozgrywane są raz na dwa tygodnie. To musi być jasny ciąg meczów cotygodniowych. W takiej formie, jak jest to w obecnym sezonie, nie ma szans zapewnić zawodnikom odpowiednio dużo jazdy. Ja się mogę jedynie cieszyć, że moi zawodnicy będą startować w przeróżnych turniejach i ligach zagranicznych. Dlatego na brak jazdy nie powinni narzekać - mówi Grzegorz Dzikowski.

W pierwszej rundzie play-off częstochowianie trafili na Unię Leszno. W ostatnich dwóch latach zawodnicy ze Świętego Miasta nie mieli szczęścia do Byków. W ostatnim sezonie pech sprawił, że to Unia awansowała do finału po tym, jak w rewanżowym spotkaniu kontuzji nabawił się Anglik Lee Richardson. W tym samym meczu mocno poobijał się Sebastian Ułamek, co w konsekwencji uniemożliwiło Włókniarzowi skuteczną walkę z Unią. Jak do najbliższych meczów podchodzą częstochowianie? - Ja już dawno przestałem kalkulować, na kogo lepiej trafić, z kim pojechać. To zawsze obraca się przeciwko tobie. Musisz zawsze jechać na 100% i to sportowa rywalizacja ma wyjawić twojego przeciwnika. Do samych meczów z Unią podchodzimy jednak bardzo spokojnie, znamy swoją wartość i to musimy wykorzystać - zakończył trener Włókniarza Częstochowa.

Zdaniem Michała Świącika o ewentualnym sukcesie Włókniarza w play-offach zadecyduje druga linia zespołu. - W meczu z Lesznem na pewno nie trzeba będzie motywować liderów obu zespołów. Tacy zawodnicy, jak Hancock, Pedersen czy Adams i Hampel wiedzą, o co jadą. O awansie jednej czy drugiej drużyny zadecyduje druga linia. Takie jest moje zdanie. Jeśli zaskoczy ponownie Drabik, Gapiński, to Włókniarz powinien awansować dalej. Jeśli będzie odwrotnie i mecz życia zaliczą Pavlic czy Baliński, no to awansuje Leszno. Ale na pewno będą to bardzo dobre dwa mecze - twierdzi na koniec Świącik.

Źródło artykułu: