Piszcz, który aby przyjechać do Krosna naraził się działaczom swojego angielskiego klubu - Birmingham Brummies, może mówić o wielkim pechu. Podczas prac nad motocyklem lublinianin doznał przykrej kontuzji.
- Tomkowi wciągnęło palce podczas odpalania silnika - mówi Dariusz Sprawka, dyrektor KMŻ - Wyglądało to okropnie. Teraz Tomek siedzi obok mnie i się uśmiecha. Czekamy na decyzję lekarzy co do zszycia palców - mówi Sprawka.
To kiedy Piszcz powróci na tor okaże się po specjalistycznych badaniach w Lublinie.
Źródło artykułu: