Żużel. Legenda Poole Pirates, wyrobił kosmiczną średnią w Wybrzeżu Gdańsk. Steve Schofield kończy 63 lata

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Steve Schofield
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Steve Schofield

27 lutego swoje 63. urodziny obchodzi Steve Schofield. W Polsce długowiecznego Brytyjczyka pamiętają przede wszystkim w Gdańsku, gdyż reprezentował Wybrzeże w latach 1992-96. Był jednym z pierwszych obcokrajowców w zespole znad morza.

Kariera Steve'a Schofielda rozpoczęła się w 1980 roku, kiedy bardzo późno, bo jako 22-latek, Londyńczyk zadebiutował w Wielkiej Brytanii w barach Weymouth Wildcats. Później występował w różnych klubach, rozwijając swoją karierę żużlowca w kraju, który był wówczas wiodącą siłą w ligowym speedwayu. Zwiedził bardzo wiele klubów.

Lwią część swojej kariery spędził w Poole Pirates. Niski wzrostem zawodnik konsekwentnie piął się w hierarchii w zespole Piratów, w barwach którego pojechał w 320 oficjalnych meczach, w których zaliczył 25 kompletów punktów - łącznie przywiózł dla ekipy z Poole 3 349,5 punktu i jest w tym klubie ścisłej czołówce najskuteczniejszych w historii.

W międzyczasie reprezentował jeszcze Reading Racers, Swindon Robins, Wolverhampton Wolves, Coventry Bees, King's Lynn Stars, Cradley Heathens, Hackney Kestrels i Oxford Cheetahs. Na krajowym podwórku zdobył brązowy medal w IM Wielkiej Brytanii w 1994 roku. Startował też na długim torze i na trawie, gdzie święcił wielkie sukcesy - stawał w tych odmianach żużla pięć razy na podium mistrzostw świata i Europy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Tomasz Bajerski mówi co zrobić, żeby w Toruniu były lepsze widowiska. Komentuje też zmiany w procedurze startowej

Nadszedł 1992 rok. Wybrzeże Gdańsk, które miało w swoim składzie czterech obcokrajowców, w tym dwóch Brytyjczyków - Marvyna Coxa i Johna Davisa awansowało do I ligi (wówczas najwyższa klasa rozgrywkowa). Doświadczonego, 37-letniego Davisa zastąpił cztery lata młodszy od niego Schofield. Ściągnięcie również doświadczonego Brytyjczyka okazało się strzałem w dziesiątkę.

W swoim premierowym sezonie, Schofield osiągnął w najwyższej klasie rozgrywkowej średnią biegową 2,486, będąc najlepszym pod tym względem zawodnikiem swojego zespołu. Startował on wówczas wraz z kończącym swoją karierę Mirosławem Berlińskim. - Pamiętam, że wtedy nie było tak łatwo o hotele dla zawodników i Steve Schofield przed zawodami mieszkał u mnie w domu. To był fajny, przyjazny, kontaktowy człowiek i nie było z nim żadnych problemów - wspomina po latach Berliński.

- Gdy przyjechali obcokrajowcy do Polski, ja już kończyłem karierę. Świat szedł do przodu. Steve na pewno był na torze walczakiem i pokazywał zupełnie inny styl, młodzi zawodnicy podpatrywali ich na torze i poza nim - dodał najskuteczniejszy zawodnik w historii Wybrzeża Gdańsk, który już w wieku 32 lat skończył sportową karierę. Schofield był bardziej długowiecznym zawodnikiem.

Brytyjczyka dobrze wspomina też Jarosław Olszewski. - Przede wszystkim wszystko odbywało się przez Zenka Plecha, który mówił dobrze po angielsku. W kwestiach związanych z motocyklami, gdy dołożyliśmy do tego gestykulację udało się dogadać - wspomina komunikację z przybyszami z Zachodu jeden z najlepszych wychowanków Wybrzeża w historii.

Dla Polaków, przyjazd gwiazd z zachodu było szkołą życia. - Na pewno pod względem sprzętowym to była zupełnie inna półka. Ja jeździłem na motocyklu Marvyna Coxa i zauważyłem wtedy, że Anglicy jeździli na jakichś kosmicznych ustawieniach. Gdy wsiadali na nasz sprzęt, nie mogli sobie poradzić - wszystko było inne. Ze Schofieldem jeździłem też w Niemczech, to był taki mały chłopczyk, miał zrobione pod siebie ramy, żeby mógł się ścigać na motocyklu - wspomniał Olszewski.

Brytyjczycy byli wówczas gwiazdami, jednak gdańscy zawodnicy skracali dystans. Były też okazje do żartów. - Pamiętam, że pojechaliśmy na mecz wyjazdowy do Rzeszowa i tam w hotelu dolewałem naszym Anglikom maggi do piwa na kolacji. Dziwili się, że ma ono taki smak, trzeba było ich "wkręcić", że tak w Polsce smakuje piwo. Gdy wychodzili do toalety, trzeba było im to maggi raz jeszcze wymieszać, bo osiadało na dnie - śmieje się po latach Jarosław Olszewski.

Mimo transferów z zagranicy, Wybrzeże w 1992 roku opuściło I ligę, by po roku do niej wrócić. Najlepszym sezonem dla gdańskiego klubu ze Schofieldem w składzie był rok 1994, kiedy Wybrzeże Rafineria zajęła 5. miejsce, z zaledwie 2 punktami straty do wicemistrza kraju. Wówczas najskuteczniejszymi zawodnikami klubu znad morza byli właśnie Marvyn Cox, Steve Schofield i Jarosław Olszewski. Nasz jubilat pojechał w tylko jednym meczu, gdyż przepisy zezwalały na występ zaledwie jednego obcokrajowca w meczu. Ówczesny trener Zenon Plech musiał rotować składem.

Łącznie przez pięć sezonów (lata 1992-96), Steve Schofield zdobył dla Wybrzeża 251 punktów i 8 bonusów w 103 biegach, co daje mu kosmiczną wręcz średnią biegową 2,515. Niestety w 1999 roku w zawodach żużla na trawie w Tonbridge doznał niezwykle groźnej kontuzji. Po wypadku złamał udo, miednicę, biodro oraz doznał urazów głowy. Miał już wtedy 41 lat i zdecydował się zakończyć karierę.

Czytaj także: 
Pierwszoligowcy już planują atak na PGE Ekstraligę 
Powstanie żużlowy Superpuchar?

Źródło artykułu: