Jak Nicki Pedersen podsumował niedzielny mecz? - Mecz był fantastyczny. Cała drużyna bardzo walczyła. To świetny wynik, przyjechać do Leszna i wygrać. Mimo że drużynie udało się to w poprzedniej rundzie, to to jest jednak już coś zupełnie innego, to są play-offy, każdy walczy na maksa, więc przyjechać tu i wygrać, to naprawdę świetne uczucie. To zwycięstwo to oczywiście zasługa dobrej jazdy całej drużyny.
Największym zaskoczeniem dla wszystkich widzów niedzielnego meczu była postawa całej drużyny Unii na własnym torze. Drużyna Włókniarza sprawiała wrażenie gospodarzy, z kolei zawodnicy Unii byli całkowicie zagubieni na własnym obiekcie. Goście wygrywali starty, byli także szybsi na dystansie. Co aktualny mistrz świata sądzi o postawie leszczynian na własnym torze? - Wiesz, trudno to wytłumaczyć. Równie dobrze i całkiem prawdopodobne jest to, że Leszno przyjedzie do nas i też wygra. Nasze tory są naprawdę bardzo podobne do siebie, układy łuków są zbliżone, tak że dla mnie nie ma wielkiej różnicy w ściganiu się na obu tych torach. Tak więc w tym przypadku to raczej sprawa drużyny, nie toru. W takim meczu trzeba pojechać skoncentrowanym od początku do końca.
16 punktów przewagi to w kontekście rewanżu przed własną publicznością to bardzo dobra zaliczka. Czy w takim wypadku Unia Leszno ma jeszcze jakieś szanse w rewanżu? - Oczywiście, tak jak wspomniałem, nasze tory są bardzo podobne i dlatego gdy Leszno przyjedzie do nas, to na pewno podejmie walkę. To nie będzie spacer po parku, tylko spora dawka dobrego ścigania. Ale dzisiejszy wynik to znakomita zaliczka przed rewanżem.
Po wielu kontuzjach i problemach Nicki Pedersen niedzielnym spotkaniem potwierdził, że wraca do ścisłej światowej czołówki. Czy jest zadowolony ze swojego występu w Lesznie? - O tak, zaliczyłem dziś znakomite zawody. Od czasu kiedy powróciłem po kontuzji, to były chyba moje najlepsze zawody. Żal mi troszeczkę za to wczorajszego GP... Jak na aktualnego mistrza świata, tych zawodów z pewnością nie może zaliczyć do udanych, co stało się z Nickim Pedersenem w GP Skandynawii? - Odpowiedź jest bardzo prosta. Najzwyczajniej nie miałem sprzętu na takie warunki, jakie panowały wczoraj w Malilli. A do tego ja po prostu nienawidzę śliskich i mokrych torów, a gdy jeszcze nie trafiam z ustawieniami motoru, no to nie mogło się skończyć inaczej. Próbowałem coś zmieniać w każdym ze startów, ale po prostu nic nie wychodziło. Nie są tutaj żadnym usprawiedliwieniem starty z zewnętrznych pól, tor był równy dla wszystkich, a mi po prostu nie odpowiadał – zakończył Nicki Pedersen.