Teraz kapitan Skorpionów wraca do zdrowia. - Leżakuję, odpoczywam, nic mnie nie boli, nie dolega, tylko tyle, że jestem uziemiony - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - O upadku już nie myślę, muszę zająć się rehabilitacją i przygotowaniem do powrotu na tor, bo nie chcę sezonu zakończyć kontuzją - zapowiedział.
- Jeżeli nie będzie żadnych komplikacji, to powinienem jeszcze w tym roku wyjechać. Mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w planowym na październik turnieju w Poznaniu. Jeżeli nie, to chociaż na jakimś treningu będę chciał sobie pojeździć - przyznał.
Przez kontuzję Trojanowski nie weźmie udziału w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy, który 23 sierpnia odbędzie się w dalekim rosyjskim Togliatti. - Byłby to bardzo ciężki wyjazd i nie zastanawiam się, jakby to było, gdym mógł pojechać. Ten turniej wypadł, ale nie robię z tego tragedii - przyznał i dodał: Uważam, że za rok te zawody upadną właśnie przez wybieranie tak dalekich lokalizacji. Działacze nie wiedzą co robią wyznaczając finał w miejscu oddalonym od Polski i innych europejskich krajów o 3 tys. km. Zresztą kilku zawodników już zrezygnowało z udziału w finale.
Mimo że nie mógł rywalizować na torze, Trojanowski był w parkingu podczas ostatniego meczu Skorpionów w Rzeszowie. - Jeżeli spojrzeć jedynie na wynik, to mecz nie wyglądał najlepiej, ale z przebiegu zawodów nie było aż tak źle - zauważył. - Był moment że złapaliśmy kontakt, ale końcówka nam nie wyszła i stąd wysoka porażka. Koledzy pojechali nieźle, szczególnie Łukasz Jankowski może być zadowolony ze swojego występu. Wiedzieliśmy, że w Rzeszowie będzie niezwykle trudno o korzystny wynik, a tak naprawdę sprawa naszego awansu rozegrała się w meczu w Poznaniu.
Wychowanek Stali zauważył także, że dla niego mecze z macierzystą drużyną w tym sezonie nie były zbyt udane. W spotkaniu w Rzeszowie w rundzie zasadniczej miał groźny upadek, w pojedynku w Poznaniu złamał kostkę. - No mam pecha do tych meczów w tym roku. Nie miałem wielu upadków, ale jak już leżałem, to właśnie z Rzeszowem. Szkoda, że nie mogłem wystąpić na macierzystym torze, ale taki to sport. Nie ma co rozpaczać - zakończył Trojanowski.