Do godzin przedpołudniowych debatowano nad tym, czy środowe Walne Zebranie członków Klubu Motorowego Ostrów odbędzie się w obecności dziennikarzy. Ostatecznie podjęto decyzję, że przedstawiciele środków społecznego przekazu zostaną wpuszczeni na salę. Niestety, spora grupa członków klubu zakwestionowała zasadność obecności mediów na środowym posiedzeniu.
Inicjatorem całego procederu był członek klubu Heinz Kieliba, którego poparło sześć innych osób. Byli to między innymi Janusz Stefański, Paweł Stangret czy Kazimierz Gabryś. Przeciwny wyproszeniu z sali dziennikarzy był między innymi Grzegorz Woźny, który wprost pytał się wszystkich zgromadzonych, czy ci mają coś do ukrycia. W odpowiedzi można było usłyszeć, że trudnej sytuacji KM-u winny jest nikt inny, tylko dziennikarze. Jeden z członków klubu zasugerował nawet, że media powinny być tylko wtedy, kiedy jest dobrze. Inni wyjaśniali, że deprymująco działają na nich kamery. Po stronie przedstawicieli środków społecznego przekazu opowiedział się również wiceprezes, Tadeusz Grądzielewski. Wcześniej o jawność Walnego Zebrania apelował prezydent Radosław Torzyński, który tłumaczył, że wyjaśnienie wszystkich kontrowersji wokół ostrowskiego żużla może tylko poprawić wizerunek klubu.
Przed kilkoma dniami działacze zwrócili się do kibiców z akcją „Ratujmy ostrowski żużel”. Należy się tylko dziwić sternikom ostrowskiego klubu, którzy oczekują pomocy od swoich fanów, a w zamian nie potrafią nawet postawić sprawy jasno i powiedzieć sympatykom sportu żużlowego w Ostrowie, do jakiej studni mają wrzucać swoje pieniądze. Zobowiązania, jakie posiada Klub Motorowy są od pewnego czasu owiane tajemnicą. Co więcej, nikt nie wie, czy na pokładzie tonącego okrętu pod nazwą Klub Motorowy ktokolwiek trzyma jeszcze rękę na pulsie.
Relację ze środowego zebrania miały przeprowadzić dwie lokalne telewizje, które poniosły z tego tytułu niemałe wydatki. W całej sprawie najbardziej dziwi jednak to, że członkowie KM-u, którzy na każdym kroku podkreślali, że nie mają nic do ukrycia, sprzeciwili się obecności dziennikarzy, a także obarczyli ich winą za obecną sytuację klubu. Klubu, który tonie w długach nie z winy mediów.
Nasza redakcja ustaliła, że zobowiązania Klubu Motorowego Ostrów narastały już od 2006 roku. Wtedy KM Ostrów walczył jeszcze zaciekle o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. W tej chwili zobowiązania mają wynosić około 3 miliony złotych.
Członkowie Klubu poinformowali dziennikarzy, że w stosownym momencie prześlą im oświadczenie na temat środowych obrad. Przedstawiciele mediów mówili jednak wspólnym głosem i twierdzili, że zostali potraktowani niepoważnie. Niewykluczone, że działacze ze swoim oświadczeniem do kibiców będą musieli dotrzeć sami. Żaden z dziennikarzy nie ma bowiem ochoty współpracować z klubem, który jego pracę ma za nic. Pragniemy także poinformować, że na naszych łamach również nie zapoznają się państwo z treścią oświadczenia ostrowskich działaczy. Oświadczenia, które jak wiele poprzednich, może mieć się nijak do faktów. Przedstawiciele Klubu Motorowego Ostrów mówili bowiem ostatnio, że informacje o trzymilionowych zobowiązaniach nie są zgodne z prawdą. Co ciekawe, obecny na sali członek klubu potwierdził, że zaległości KM-u sięgają w tej chwili właśnie takich rozmiarów.
Heinz Kieliba nie chciał udziału mediów w zebraniu