Sprawcy kradzieży w Grudziądzu nadal nieznani

Przed meczem ze Startem Gniezno trzech żużlowców GTŻ Grudziądz straciło swoje motocykle. Sprzęt został skradziony z boksów na grudziądzkim stadionie. Do tej pory nie ustalono sprawców tego przestępstwa.

- Złodzieje mogą przytrzymywać w garażach skradziony sprzęt przez dłuższy czas, a dopiero potem ewentualnie z niego skorzystać, jak sprawa przyschnie. Albo wywiozą go na Wschód i sprzedadzą, a tam już nikt nikomu niczego nie udowodni - powiedział dla Nowości Jan Ząbik, trener Unibaksu Toruń.

Przed spotkaniem z gnieźnianami skradziono motocykle Olivera Allena, Edwarda Kennetta i Rory’ego Schleina. Policja prowadzi śledztwo ale do tej pory nie ustalono, kto stoi za kradzieżami sprzętu. - Kompletnie nic nie wiadomo na ten temat. Policja przesłuchuje po kolei mechaników, zawodników, nadzór nad postępowaniem objęła prokuratura, lecz na razie motocykli jak nie było, tak nie ma. To wstyd dla całego naszego środowiska żużlowego. Ktoś musiał być doskonale zorientowany, bo inaczej jakim cudem włamałby się akurat do dwóch z 12 boksów, w których stały najlepsze motocykle? Dodam, że na polskie tory trzeba specjalnie "ustawić" sprzęt i zagranicznym zawodnikom zabiera to nieraz sporo czasu. Nasi akurat zdążyli dostroić motocykle i im je skradziono. Allen kupił nowy silnik, Kennett przywiezie z Anglii, a w przyszłym tygodniu dostarczymy ze Szwecji sprzęt Schleina, ale nie wiadomo, jak on będzie się teraz spisywał w barażach - zastanawia się Zbigniew Fiałkowski.

Prezes GTŻ rozmawiał z ludźmi związanymi z środowiskiem żużlowym, którzy mogą mieć informacje o sprzedaży motocykli. Ze względu na specyfikę skradzionego sprzętu bardzo możliwe, że zamieszani w kradzież mogą być osoby związane z branżą. - Mam zapewnienie od wszystkich polskich mechaników, że jeśli kradziony sprzęt do nich trafi, to od razu dadzą mi znać, bo oni doskonale go rozpoznają. Rozmawiałem również z działaczami innych klubów, którzy obiecali, że jeśli tylko pojawią się oferty zakupu używanych motocykli, to też mnie poinformują. Oprócz tego "dogadałem" się z Nikołajem Kokinsem z Daugavpils, iż on porozmawia ze swoimi kolegami z Łotwy i Rosji, czy przypadkiem tam takie propozycje się nie pojawiły. Wiem, że taki sprzęt jest trudno ukryć, ale w naszym kraju wszystko jest możliwe, jak choćby zeszlifowanie numerów z silników i ram i "nabicie" nowych. Ale są i inne elementy motocykli, dzięki którym można je łatwo rozpoznać - poinformował Fiałkowski.

Komentarze (0)