Stanisław Wrona (WP SportoweFakty): Za nami runda zasadnicza eWinner 1. Ligi. Pamiętamy, jak zaczęła się ona dla Wilków - porażką 27:63 w Rybniku. Po zmianach - m.in. pan dołączył do drużyny - prezentowały się one już bardzo dobrze i przed fazą play-off zajęły pierwsze miejsce. Jak podsumuje pan rundę zasadniczą w wykonaniu swoim oraz zespołu?
Tobiasz Musielak (Cellfast Wilki Krosno): Jak można najkrócej to podsumować? Otóż z naszym zespołem wygraliśmy rundę zasadniczą w lidze, a ja jestem po niej zawodnikiem z najlepszą średnią punktową na bieg. To chyba jakoś tłumaczy, jak się z tym czuję. Niech tak pozostanie. Mam nadzieję, że tak będzie też później i również podobnie skończymy ten sezon. Wtedy będzie super.
Niedawno do drużyny dołączyli Marko Lewiszyn i Jan Kvěch. Czech, podobnie jak pan zaczynał sezon w PGE Ekstralidze. M.in. dzięki jego dobrej postawie w Bydgoszczy oraz ostatnim meczu w Krośnie udało się wygrać rundę zasadniczą. Chyba dobrze wdrożył się on do zespołu?
Tak, choć oczywiście miał on fajnie - nie mówię, że łatwiej, ale w zespole jest już drugi Czech, Václav Milík, więc on też miło został przywitany. Zresztą Jan to bardzo kontaktowy chłopak. Jego mechanikiem jest Filip Sitera, więc wydaje mi się, że to dobry traf. Chyba teraz, przed tą rundą play-off jesteśmy jeszcze znacznie mocniejsi.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
W półfinałach zmierzycie się z drużyną, z którą w tym roku dwa razy przegraliście, czyli ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Nie będzie z tego tytułu obaw? Jakie są przewidywania przed tymi arcyważnymi pojedynkami?
Dla mnie liczy się to, co chcemy zrobić na torze, czyli po prostu wygrać ten dwumecz, a jak będzie, to zobaczymy. Wydaje mi się, że mamy duże szanse na to, aby odnieść sukces. Oczywiście, z tego co widzimy, drużyna z Gdańska również chce awansować do Ekstraligi, wobec tego na pewno nie spodziewamy się łatwych pojedynków. To, że przegraliśmy poprzedni dwumecz, to jednak raczej nas zmotywuje i z pewnością chcemy się zrewanżować.
Czy w klubie z Krosna mówi się głośno o chęciach awansu do PGE Ekstraligi już w tym roku?
Nie wiem, jakie są plany zarządu. Dostaliśmy jednak informację, że nikt nikogo nie będzie "hamował". W związku z tym dla nas to jest jasny przekaz, że możemy jechać na pełen gaz i tyle. Walczymy o najwyższe cele.
Czy z perspektywy czasu i tego, jak toczyły się losy zespołu z Torunia w PGE Ekstralidze oraz Cellfast Wilków w eWinner 1. Lidze, żałuje pan, że nie dostał szansy występów w najwyższej klasie rozgrywkowej?
Nie, teraz już nie ma naprawdę czego żałować. Stało się, jak się stało i czasu nie cofniemy. Ja cieszę się z tego, co jest dzisiaj i uważam, że nie ma nawet sensu cofać się do tego. Zresztą to też było kilka dobrych miesięcy wstecz, więc można powiedzieć, że zapomniałem już o tym temacie. Dzisiaj jestem w Krośnie i z tego się bardzo cieszę.
Po rundzie zasadniczej jest pan liderem w klasyfikacji, ze średnią 2,338. Czy to odpowiedni sygnał dla pana, jak i innych drużyn, że pana miejsce w przyszłym roku jest w PGE Ekstralidze? Były już jakieś myśli o powrocie, czy jednak lepiej zostać jeszcze na jej zapleczu?
Jeśli wrócę, to mogę to uczynić już w przyszłym miesiącu z Cellfast Wilkami Krosno, więc to też jak najbardziej mnie motywuje, żeby wprowadzić taki zespół do Ekstraligi. Byłoby to coś wielkiego. Oczywiście mamy też innych znakomitych zawodników w zespole. Czy to dla mnie sygnał? Sam nie wiem, zobaczymy. Nie ma za dużo telefonów do mojej menedżerki, więc cóż… Na razie działamy na tym, co jest. W środę (18 sierpnia - przyp. red.) wszedł nowy regulamin w PGE Ekstralidze i jakieś nowe rzeczy. Zostało tam wprowadzonych kilka ciekawostek i myślę, że na ten dzień i na to, jak to będzie wyglądało, większość klubów po prostu czekało. Póki co chcę skończyć obecny sezon cało, zdrowo i z dobrym wynikiem, a jak będzie później, to zobaczymy.
Przed panem w sobotę bardzo ważne zawody - SGP Challenge w Žarnovicy, z którego najlepsza trójka zajmie miejsce w cyklu Speedway Grand Prix. Pierwszy raz chyba startuje pan w tym turnieju. Czy jest jakaś większa trema oraz czy chciałby pan uzyskać awans do grona najlepszych zawodników na świecie?
Tak, jest to dla mnie pierwszy występ w takim turnieju. Początkowo jednak w ogóle miałem nie jechać w eliminacjach do Grand Prix, więc przed sezonem nie był to mój cel. Ostatecznie szansa występu w rundzie kwalifikacyjnej się jednak pojawiła. Dałem z siebie wszystko w turnieju w Glasgow, gdzie zdobyłem komplet 15 punktów i nie inaczej będzie w Žarnovicy. Zobaczymy, czy się uda. Jadę tam bez presji. Przy okazji coś przetestujemy, a przy braku tej presji może uda się coś fajnego znaleźć, osiągnąć ciekawy wynik i wtedy będziemy myśleć. Wiadomo, że cykl Grand Prix, to jest zupełnie inna bajka. Na razie jednak jeszcze o tym za bardzo nie myślę. Pozostało kilka dni do tego wydarzenia i spokojnie się do niego mentalnie przygotowuję.
Zna pan tor w Žarnovicy? Miał pan na nim okazję startować?
Tak, miałem okazję jeździć w Žarnovicy w eliminacjach do Mistrzostw Europy Par - z Grześkiem Zengotą i Mateuszem Szczepaniakiem. Coś tam mniej więcej wiem i znam gabaryty tego toru. Pamiętam również to, że jest on pięknie położony w górach.
Wspominał pan wcześniej o "testowaniu". Jak przygotowuje się pan do tego ważnego turnieju i czy poczynił pan jakieś specjalne inwestycje sprzętowe lub inne przed tymi zawodami?
Nie, absolutnie nie. Mam kilka dobrych silników, więc postanowiłem, że zabiorę takie jednostki, na których nieco rzadziej jeżdżę. Może przetestujemy trochę inne rozwiązania w zębatkach, może inne zapłonach. Na razie jeszcze się z teamem naradzamy.
Niedawno w życiu prywatnym poniósł pan osobistą stratę - odszedł pana tata. W pierwszym meczu po tym zdarzeniu pojechał pan świetnie, dedykując mu 17 punktów. Czy z tyłu głowy pojawia się myśl i motywacja, aby w związku z tą sytuacją zrobić w tym sezonie jeszcze coś wielkiego - indywidualnie lub drużynowo?
Nawet bez tego zawsze chciałbym się jak najlepiej pokazywać i odnosić duże sukcesy. Mój tata również był raczej cierpliwym człowiekiem, więc z pewnością cieszyłby się, gdybym osiągnął taki sukces. Na pewno jednak nie płakałby, gdyby nie udało się tego zrobić. Zatem spokojnie, myślę, że podchodzę do wszystkiego bez tej presji. Faktycznie jednak jest coś takiego, że delikatnie to motywuje.
Czy jest coś, czego można życzyć Tobiaszowi Musielakowi w dniu jego 28. urodzin (rozmowa z 18 sierpnia - przyp. red.)?
Przede wszystkim zdrowia. Chciałbym, aby ten sezon był dla wszystkich szczęśliwy, dla mnie również i to będzie najważniejsze. Z resztą sobie jakoś poradzimy. Mam sporo dobrych ludzi wokół siebie i to jest dla mnie bardzo ważne, więc cieszę się, że jestem w takim miejscu, w którym jestem. Jak będzie to zdrowie, to sobie na pewno ze wszystkim poradzę.
Chciałby pan dodać coś od siebie na koniec?
Chciałbym przede wszystkim pozdrowić kibiców i podziękować im za trzymanie kciuków i za doping, który gdzieś tam w Challenge'u na pewno się przyda. Oczywiście składam jeszcze podziękowania sponsorom i najbliższym za wsparcie, którego mi udzielają.
Czytaj także:
Dublet Motoru Lublin w Bydgoszczy. O wszystkim zadecydował ostatni wyścig
Poznaliśmy zawodnika z "dzika kartą" na kolejny turniej Speedway Grand Prix