Nie jestem zdziwiony wygraną w tym meczu, ale trochę jej rozmiarem - wypowiedzi po meczu w Daugavpils

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lokomotiv Daugavpils po rozgromieniu Marmy Hadykówki Rzeszów 63:27 jest już bardzo blisko awansu do finału I ligi żużlowej. Co do powiedzenia po tym spotkaniu mieli trenerzy i zawodnicy obu drużyn?

Dariusz Śledź (trener Marmy Hadykówki Rzeszów): Nie wiem dlaczego jest taka różnica w wynikach meczów w Rzeszowie i Daugavpils, ale ten tor ciągle jest dla nas zaczarowany, jak przecież i nasz tor dla drużyny z Daugavpils. Nic nie mam przeciwko temu żeby za tydzień to znów się sprawdziło. Dzisiaj po prostu zupełnie nie dawaliśmy sobie tutaj rady. Mogę tylko pogratulować drużynie Lokomotivu udanego występu, ale w rewanżu powalczymy o korzystny dla nas wynik. A w dzisiejszym meczu miał bardzo dużego pecha Dawid Lampart, nie dojechał na mecz Cameron Woodward i to bardzo odbiło się na wyniku dzisiejszego meczu. Byliśmy przygotowani na taki tor na jakim tutaj ścigaliśmy się i nie mamy do niego żadnych zastrzeżeń, byłl jednakowy dla gości i gospodarzy.

Mikael Max (Marma Hadykówka Rzeszów): Niby zdobyłem tutaj trochę punktów, ale nie mogę zaliczyć tego występu do udanych. Miałem też trochę problemów z dojechaniem do Daugavpils z połączeniami lotniczymi, ale najważniejszym problemem jest to, ze po prostu nie lubię tego toru. Sprzęt tym razem spisywał się lepiej niż w zeszłym meczu w Daugavpils ale niedużo to dało. Wiem, że nie brakuje żużlowców, którzy od razu rozgryzają ten tor ale ja nie lubię twardych i śliskich torów. A pod koniec dzisiejszych zawodów było jeszcze gorzej niż na początku i to nie dlatego ze byłem zmęczony, ale dlatego ze kompletnie nie rozumiałem jak jechać w 14 i 15 biegu.

Dawid Lampart(Marma Hadykówka Rzeszów): Nie wiem jak to się stało, ale tyle upadków w moim wykonaniu w ciągu jednych zawodów to coś nieprawdopodobnego. Najpierw prowadziłem w biegu i Roman Povazhny po prostu wrobił mnie w plot. W powtórce kontakt z Bogdanowem i znów leżałem. Po tym wszystkim sprzęt też nie spisywał się najlepiej i w następnych biegach to było wyraźnie widać. Po dwóch okrążeniach motor dosłownie mi gasł. To był chyba najgorszy mecz w mojej karierze, bo nigdy w życiu tyle nie leżałem jak dzisiaj, no i wynik drużyny też nie cieszy. Ale chociaż przegraliśmy aż 36 punktami to mam nadzieje, że to odrobimy w Rzeszowie.

Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu): Nie jestem zdziwiony wygraną w tym meczu, ale trochę jej rozmiarem. Chociaż na usprawiedliwienie drużyny z Rzeszowa mogę powiedzieć, że nie jest łatwo w meczu mając sześciu żużlowców w składzie. Mimo tego były biegi, gdzie potencjał tej drużyny był bardzo widoczny. Kilkakrotnie udawała się rzeszowianom sztuka znalezienia właściwej ściezki w wirażu i odrabiali przy tym znaczne straty. Ale bardzo dobra jazda drużynowa naszego zespołu sprawiłą, że rywale niedużo na tym zyskali. Pod względem jazdy drużynowej muszę szczególnie wyróżnić dzisiaj Grigorija Lagutę i Andrieja Korolewa. Trochę niepokoi mnie niestabilna jazda naszych juniorów, bo mogą po bardzo udanym biegu kompletnie zawalić następny wyścig, ale jestem dobrej myśli, bo mają coraz więcej jazdy i będzie z nimi dobrze. Zrobiliśmy duży krok do finału, ale musimy pamiętać, że na torze w Rzeszowie mogą być niespodzianki. Możemy na razie tylko przypuszczać jak to będzie wyglądało, ale przecież robiliśmy dzisiejszy tor pod siebie i to udało się nawet z nawiązką, bo po nocnych opadach było słoneczne, ubiliśmy ten tor i wyszło nawet twardziej niż przypuszczaliśmy.

Grigorij Laguta (Lokomotiv): Jestem zadowolony i nawet trochę zaskoczony wynikiem tego spotkania. Jestem także zadowolony, że coraz lepiej w każdym meczu radzimy sobie z jazdą drużynową. Dzisiaj było kilka bardzo pięknych biegów pod tym kątem widzenia. Dobrze wychodziła mi jazda z bratem, chociaż w biegu siódmym, kiedy jechałem razem z Wiaczesławem Gieruckisem to mało nie przedobrzyliśmy z jazdą drużynową i na mecie było bardzo gorąco. Jestem optymistą przed rewanżem w Rzeszowie, bo to już nie będzie nasz debiut na tym torze i musimy wygrać w tym dwumeczu.

Andriej Korolew (Lokomotiv): Mogę zaliczyć ten mecz do udanych, chociaż ostatnie nie wszystko układa się po mojej mysli. Mam pewne problemy finansowe i z tym są związane pewne problemy sprzętowe. Nawet nie jestem pewny, że mój wyjazd do Rzeszowa na mecz rewanżowy ma sens. Być może zafunduję sobie dwutygodniowy urlop i trochę odpocznę. Ale dzisiaj mogę być zadowolonym też z tego powodu, że potrafię walczyć i nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w żużlu. Ale żeby walczyć to trzeba mieć nie tylko z kim, ale i też na czym.

Źródło artykułu: