Batchelor jest zdolny, ale leniwy - rozmowa ze Sławomirem Kryjomem, dyrektorem sportowym Unii Leszno

Dyrektor sportowy Unii Leszno wierzy, że Jarosław Hampel będzie reprezentował "Byki" również w przyszłym sezonie. Sławomir Kryjom z uznaniem wypowiada się o postawie Adama Shieldsa, który doskonale wywiązywał się z roli zawodnika drugiej linii. Kilka cierpkich słów padło pod adresem Troya Batchelora.

Jan Gacek: Sporo emocji wśród kibiców wywołała informacja o tym, że Jarosław Hampel może opuścić Unię Leszno...

Sławomir Kryjom: Zarząd Spółki nie podjął jeszcze decyzji co do składu na przyszły rok. Jarek ma podpisany dwuletni kontrakt w Lesznie. Z formalnego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten zawodnik został w naszej drużynie. To nie jest tak, że Jarek domaga się wyższych zarobków. Chodzi jedynie o realizację aneksu do podpisanej ubiegłej zimy umowy. Myślę, że w tej kwestii najwięcej do powiedzenia będzie miał prezes Józef Dworakowski.

Wierzy pan, że uda się zatrzymać Jarosława Hampela w Lesznie?

- Podchodzę do tej sprawy bardzo optymistycznie i sądzę, że Jarek zostanie w naszej drużynie. Klasę tego zawodnika obrazuje chociażby jego ostatni mecz w Częstochowie. Podczas wielu spotkań Hampel harował na 150 proc. swoich możliwości. To jest bez wątpienia jeden z najbardziej wartościowych zawodników na rynku żużlowym i jego odejście bardzo by nas osłabiło. Tak jak wspominałem, jestem optymistą, nie dopuszczam do siebie myśli, że w przyszłorocznym składzie Unii mogłoby go zabraknąć.

Czy Unia Leszno wiąże swoją przyszłość z Troyem Batchelorem?

- Myślę, że ten zawodnik sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie czy chce jeździć na żużlu i jaką pozycję chce zajmować w tej dyscyplinie. To jest niezwykle utalentowany zawodnik, ale niestety leniwy. W tym sporcie nie ma miejsca na przeciętność. Od niego samego zależy jak pokieruje swoim losem. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby wypożyczenie go do któregoś z pierwszoligowych klubów. Batchelor zachwycał w 2007 roku, ale w ostatnich dwóch sezonach jego wartość bardzo spadła. Sam nie do końca wiem dlaczego tak się stało. Być może miał za dobrze w Lesznie... Pozyskał tutaj wielu sponsorów, ale nie poszło to w parze z wynikiem sportowym.

Czy współpracując z Troyem Batchelorem nie odniósł pan wrażenia, że ten zawodnik jest za bardzo wyluzowany?

- Generalnie taka jest cecha Australijczyków. Oni zwykle są bardzo wyluzowani i pewni siebie. Myślę, że głównym problemem Batchelora są sprawy organizacyjne. Jego team nie jest najlepiej poukładany pod tym względem. Na dziś dzień wygląda to naprawdę kiepsko. Troy nie ma kontraktu w Szwecji, w Polsce jeździł niewiele, a w Anglii spisuje się przeciętnie. Ten zawodnik ma już 22 lata i moim zdaniem przyszedł w jego życiu czas na poważne decyzje, albo weźmie się ostro do pracy, albo powinien szukać sobie innego zajęcia.

Zdecydowanie lepiej od Batchelora prezentuje się Adam Shields. Ten zawodnik nie ukrywa, że chciałby reprezentować barwy Unii również w przyszłym sezonie...

- Adam Shields to jest taki typ zawodnika, który bez względu na okoliczności i warunki torowe zawsze zdobywa dla drużyny ważne punkty. Jako żużlowiec drugiej linii wywiązał się ze swojego zadania w 100 procentach. Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni jego świetnym występem w Częstochowie. To był jego pierwszy mecz w Polsce po długiej przerwie. Adam był w tym spotkaniu bardzo solidny i jechał "z zębem". Potrzebujemy takiego zawodnika jak on i jest wielce prawdopodobnym, że zostanie u nas.

Myślę, że włodarze klubu będą mieli bardzo trudne zadanie podejmując decyzję o przyszłości Damiana Balińskiego w Unii Leszno...

- Baliński jest ikoną Unii Leszno. Kibice zdają sobie sprawę ile serca ten zawodnik wkładał w jazdę na żużlu na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Ten sezon w jego wykonaniu był niewątpliwie słaby. On sobie zdaje z tego sprawę. Wydaje mi się, że jeśli Damian uporządkuje swoje sprawy sprzętowe i zdrowotne, będzie jeszcze wielokrotnie zdobywał ważne dla Unii punkty. Na dzień dzisiejszy nie zdecydowaliśmy jeszcze, którzy zawodnicy zostaną w klubie, aczkolwiek wydaje mi się, że można rozważać kandydaturę Damiana Balińskiego do przyszłorocznego składu.

Być może dobrze byłoby gdyby Damian Baliński był zawodnikiem, który musi wywalczyć sobie miejsce w składzie na poszczególne mecze...

- To są zdecydowanie przedwczesne dywagacje. Na dzień dzisiejszy Zarząd Spółki nie podjął jeszcze decyzji o tym jaki będzie cel drużyny na przyszłoroczny sezon. Mamy początek września i nie wiemy jeszcze dla kogo zabraknie miejsca w składzie, lub kogo pozyskamy.

Po porażce na własnym torze w pierwszym meczu play - off z Włókniarzem Częstochowa ze strony Klubu pojawiły się komentarze, że niezbędne będą zmiany personalne na przyszły rok. Patrząc na obecny skład Unii Leszno wyjątkowo trudno wskazać zawodnika, który nie byłby przydatny drużynie w kontekście kolejnego sezonu...

- Pamiętamy jakie wyniki wywalczył dla nas ten skład w sezonie 2007 i 2008. Być może nastąpiła jakaś stagnacja. W tym roku chyba zabrakło w drużynie tej "chemii" między zawodnikami z którą mieliśmy do czynienia w dwóch ostatnich sezonach. Możemy jednak na to spojrzeć z innej strony. Kiedy zdobywaliśmy tytuł mistrzowski mieliśmy w składzie trzech nowych zawodników. To byli Jarek Hampel, Jurica Pavlic i Troy Batchelor. W tej chwili przychodzi czas na głęboką i spokojną analizę, bo bez wątpienia ta drużyna, którą teraz mamy posiada solidne fundamenty, żeby być liczącym się zespołem. Pamiętajmy też, że zabrakło nam jednego punktu, żeby być w półfinałach. Właśnie to sprawia, że nie jest nam łatwo podejmować decyzji personalnych. Wiemy, że niezależnie od tego czy przystąpimy do przyszłorocznych rozgrywek w identycznym składzie czy zmienionym nasza decyzja wywoła wiele emocji. Na pewno będziemy mieli wielu zwolenników jak i przeciwników.

Awans do półfinałów Polonii Bydgoszcz jest sporą niespodzianką, zwłaszcza w kontekście odpadnięcia Unii Leszno i Caelum Stali Gorzów. Czy uważa pan, że zespół Zenona Plecha stać na sprawienie kolejnych niespodzianek?

- Moim zdaniem zdecydowanym faworytem w nadchodzącym dwumeczu Polonii z Falubazem są zielonogórzanie. Ten sezon pokazał jednak, że bydgoszczanie potrafią zaskakiwać nawet najlepszych. Serdecznie gratuluję im awansu do pierwszej czwórki, bo nikt nie dał im tego sukcesu za darmo. Spory wpływ na przebieg niedzielnego meczu w Bydgoszczy może mieć spodziewana absencja Piotra Protasiewicza. Leszno i Gorzów rzeczywiście wydają się zdecydowanie mocniejsze od zespołu Zenona Plecha, ale tylko na papierze. Dziś Polonia staje do walki o medale a Unia i Stal odpadły.

Źródło artykułu: