W ostatnim czasie Nick Morris zniknął z polskich torów. Po raz ostatni w naszym kraju startował w roku 2019, kiedy reprezentował barwy pierwszoligowego ROW-u Rybnik. Dostał jednak szansę tylko w trzech spotkaniach, w których wykręcił średnią biegową 1,583.
Do rybnickiego klubu Morris trafił jednak po tym, jak Stal Rzeszów, zarządzana wówczas przez Ireneusza Nawrockiego nie została dopuszczona do rozgrywek. Australijczyk musiał zatem rozejrzeć się za nowym pracodawcą i ostatecznie trafił do wspomnianej drużyny z Górnego Śląska.
Warto jednak wrócić do sezonu 2018. W nim, w barwach drugoligowej Stali, Morris zdobywał niecałe 2,3 pkt/bieg, co dało mu czwarte miejsce na liście najskuteczniejszych zawodników 2. Ligi Żużlowej. Australijczyk miał pozostać w drużynie na kolejny rok, jednak z powodu problemów finansowych rzeszowski klub nie otrzymał licencji i zawodnik został zmuszony do zmiany barw klubowych.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mecze w poniedziałki? Ekspert komentuje: "Silniejszy będzie dyktował warunki"
Rok później o zawodniku słuch zaginął. Nie startował w polskiej lidze, a próżno było go nawet szukać na europejskich torach. W minionym sezonie Morris jednak wrócił do jazdy i z niezłym skutkiem startował w Wielkiej Brytanii.
W listopadowym okienku transferowym na podpisanie kontraktu z Morrisem zdecydował się drugoligowy Optibet Lokomotiv Daugavpils. Łotysze nie zbudowali raczej składu, który pozwalałby im myśleć o walce o awans na zaplecze PGE Ekstraligi, jednak z pewnością celować będą w play-offy. Żeby tak się stało, ekipa Nikołaja Kokina potrzebuje lidera z prawdziwego zdarzenia.
Gdy spojrzymy na skład Lokomotivu, to takim liderem może być właśnie Nick Morris. Australijczyk ma nawet za sobą epizod w PGE Ekstralidze (w 2016 wystąpił w trzech meczach Betard Sparty Wrocław). Co ciekawe, 27-latek przed sezonem 2022 znalazł się na celowniku prezesa Krzysztofa Mrozka, który chciał ściągnąć go do swojej drużyny. Ten ostatecznie przystał jednak na ofertę z Łotwy.
Wydaje się, że gdyby Nick Morris w szeregach Optibet Lokomotivu osiągnął średnią w okolicach dwóch punktów na bieg, to nie byłoby to niespodzianką. Australijczyka niewątpliwie stać na to, co udowodnił już we wspomnianym sezonie 2018. Teraz o powtórzenie takiego wyniku może być ciężko, jednak miejsce w TOP 5 najlepszych zawodników 2. ligi jest w jego zasięgu.
Zobacz także:
- Pokazał, że ma papiery na jazdę. Teraz nie dopuści do powtórki z sezonu 2021
- Spadek Falubazu, skandal w Wittstock, zamieszanie wokół Nickiego Pedersena. W sierpniu działo się sporo