"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książki "Pół wieku na czarno", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.
***
Zerknąłem na składy drużyn, które mają rywalizować w rozgrywkach U-24 Ekstraligi. A raczej - zerknąłem na nazwiska chłopaków, którzy mają podnosić umiejętności i zdobywać doświadczenie w tym szkoleniowym projekcie. Bo, jak rozumiem, o to tu chodzi, a nie o żadne tytuły. Nie powalają te nazwiska, ale tak chyba musi być, skoro to format szkoleniowy dla młodych i zdolnych. Bardziej lub mniej zdolnych...
Rzecz jasna, nie jest łatwo zebrać kadrę zawodniczą na dodatkowe rozgrywki w ciągu jednego martwego sezonu. Zwłaszcza jeśli kwestie szkoleniowe miało się przez długi czas w d... użym poważaniu. Stąd też jednym przyszło to z łatwością, a innym niekoniecznie. Do pierwszej grupy należy z pewnością Unia Leszno, która zgłosiła aż trzynastu zawodników i nie musiała się posiłkować transferami, których celem ma być wyłącznie spełnienie warunków regulaminowych. Nie wszędzie wygląda to jednak tak podręcznikowo.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mecze w poniedziałki? Ekspert komentuje: "Silniejszy będzie dyktował warunki"
Czytam, że do Motoru Lublin przeszedł 24-letni Kamil Wieczorek. W 2021 roku zaliczył on jeden tylko występ, a był to występ na... gali Marcina Najmana. W mieszanych sztukach walki. Do rozgrywek zostali też zgłoszeni w barwach swoich klubów m.in. Maksym Drabik, Mateusz Cierniak, Norbert Krakowiak czy Jonas Jeppesen. Rozumiem, że oni większych korzyści sportowych w rywalizacji z Maksymilianem Śledziem czy Pascalem Krajewskim nie osiągną. No ale może osiągną Śledź i Krajewski. Choć ten pierwszy ma już 20 lat i też nie kojarzę, by do tej pory regularnie ścigał się na żużlu.
Nie wiem, czy Drabika lub Krakowiaka zobaczymy w tych rozgrywkach. W zasadzie nie ma to żadnego znaczenia. Chyba że dla nich - jeśli zechcą sprawdzić sprzęt lub jeśli będzie brakowało im jazdy. Poza tym, zawsze lepiej dostać za trening parę złotych, niż nic nie dostać.
No, mogą też być potrzebni na sztukę. By znaleźli się na papierze i pomogli stworzyć drużynę, jak Pan Bóg przykazał. I regulamin.
Obawiam się nieco sytuacji, gdy w wyniku kolizji z kompletnym żółtodziobem - tfu, tfu - klub straci swojego podstawowego juniora. Bo wtedy podniesie się larum. Mam jednak świadomość, że to żaden argument, bo kontuzji można doznać zawsze i wszędzie. Taki jest żużel. Bolesny. A gdzieś trzeba się go uczyć.
Nie chce mi się jednak wierzyć, by Andrzej Rusko, znany pragmatyk i twardy biznesmen, chciał nagle lekką ręką wydawać pieniądze na kogoś, kto rokuje marnie lub średnio. Skoro nie robił tego nigdy. A tacy również będą musieli uzupełniać skład. Jest to jednak jakaś recepta na sukces w biznesie. Dziś jego WTS jest w najlepszym momencie swojej historii. Ma wymarzonego i hojnego sponsora tytularnego - firmę Betard oraz liczne grono innych poważnych mecenasów. Ma pełne trybuny i modę na żużel w mieście. Tylko z ratusza klub otrzymuje rocznie 4,2 mln zł, z czego 3,2 mln na zespół ligowy, a dodatkowy milion na organizację zawodów Grand Prix. Natomiast za miejski stadion płaci rocznie tyle, ile kosztuje obiad dla czteroosobowej rodziny w ekskluzywnej restauracji.
W Lesznie tak dobrze nie ma. Tam z dużo mniejszego ratusza otrzymują jakieś pięć razy mniej, a połowę tego, co dostają, muszą... miastu zwrócić. Za korzystanie z miejskiego stadionu. Tak samo miejskiego, jak ten we Wrocławiu.
Ale to w Lesznie szkolą na potęgę. Dlatego martwią ostatnie doniesienia, które, niestety, mogą sugerować, że lepiej już tam było.
Myślę, że w większości miast frekwencja podczas meczów U24 Ekstraligi będzie na poziomie z czasów pandemii i całkowicie zamkniętych trybun. Były to czasy, gdy przy dwustu zakażeniach zamykaliśmy lasy. Bo teraz, przy dwudziestu tysiącach, otwieraliśmy jarmarki bożonarodzeniowe w centralnych punktach miast.
Staram się jednak dostrzegać jasne strony projektu. Bo takie też są. Lepiej się poznamy z młodymi chłopakami z zagranicy. Dzięki nim nie zostaniemy niebawem sami. Może z jakiegoś Duńczyka zrobimy mistrza świata... W takim Ostrowie, gdzie mają czterech juniorów na poziomie, dwóch się załapie do składu, a dwóch będzie musiało pracować nad formą. Wreszcie taka jest chyba cena sukcesu - żeby jeden się pokazał i zaczął błyszczeć, musi mieć też obok siebie kilku statystów.
Wojciech Koerber
Zobacz także:
- Niespodzianka! Greg Hancock znów na torze
- Podobno życie musi boleć