Już czwarty dzień męczę się z grypą - komentarze po wrocławskim finale Brązowego Kasku

We finale Brązowego Kasku, który odbył się w piątkowy wieczór na torze Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu najlepszy okazał się zawodnik miejscowych, Maciej Janowski. Drugie miejsce zajął Patryk Dudek, a trzecie dość niespodziewanie Łukasz Sówka. Co do powiedzenia po zawodach mieli ich młodzi uczestnicy?

Kacper Gomólski (11 miejsce): Te zawody do najlepszych nie należały, bo tylko pięć punktów zdobyłem. Mogło być o 100% lepiej. Niestety, do tej pory nie miałem okazji startować we Wrocławiu. W pierwszym biegu zrobiłem bardzo dużo błędów, po prostu jechałem przedszkole. Dopiero w przed ostatnim biegu jechałem w miarę dobrze. W ostatnim biegu zatarł mi się silnik i nic więcej nie mogłem zrobić. Biegłem przez jedno okrążenie po jeden punkt. Na tym silniku objechałem trening i cztery biegi podczas Brązowego Kasku, w ostatnim moim starcie silnik się rozleciał.

Łukasz Sówka (3 miejsce): No na pewno bardzo się cieszę z tego trzeciego miejsca. Jest to dla mnie wielki sukces w tym roku, chciałbym tak jeździć przez cały następny sezon. Najważniejsze jest to, by po zawsze kończyć zawody cało i zdrowo. Dziś tor był fajny. Bardzo dziękuję wrocławskim kibicom za to, że uhonorowali mnie pucharem za najwaleczniejszego zawodnika tych zawodów. W późniejszej fazie zawodów tor stał się cięższy, kilku z nas się wykruszyło, ale daliśmy radę.

Damian Adamczak (12 miejsce): Nie poszło tak, jak chciałem. Ostatnio była Liga Juniorów, udało mi się na niej zdobyć dziesięć punktów. Tor był dziś ciężki, trzeba było mieć sporo doświadczenia. Podnosiło mnie mocno ze startu, a nie umiem tego dobrze wykorzystać. Wydaje mi się, że gdybym umiał, to byłoby dużo lepiej. Nie przewróciłem się sam, dużo kolegów też się przewracało. Paweł Zmarzlik w jednym z biegów mnie podciął, przewróciłem się, uderzył we mnie Szymon Woźniak. Nie miał już później okazji wystartować, ale trzeba jechać dalej.

Emil Pulczyński (5 miejsce): Blisko było dziś podium, zająłem piąte miejsce, z czego nie jestem specjalnie zadowolony. Miałem jedno zero na swoim koncie i myślę, że to właśnie ono zaważyło na tym, że zająłem piąte, a nie wyższe miejsce.

Łukasz Cyran (9 miejsce): Nie poszło po mojej myśli, byłem przygotowany na inną specyfikę toru. Nie jest za ciekawie z moją sytuacją zdrowotną, już trzeci czy czwarty dzień męczę się z grypą. Po prostu nie daję rady, nie wytrzymywałem siłowo. Kiedy zjeżdżałem z toru, to po prostu padałem z nóg. Tor nie był wcale taki zły, w pierwszej połowie zawodów stworzyły się koleiny. Jesteśmy młodymi zawodnikami, wiadomo, że popełniamy błędy. Wjeżdżali więc zawodnicy w te koleiny, mi się akurat to nie zdarzyło. Tor był bezpieczny do jazdy. Ja nie mam do niego zarzutów.

Kamil Pulczyński (10 miejsce): Mój występ nie był zbyt udany. Miałem też trochę pecha, bo zanotowałem upadek na pierwszej pozycji, później defekt na trzecim miejscu. To dwie niefortunne sytuacje. Na pewno mogło być lepiej.

Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Widać, że część zawodników jest jeszcze za mało objeżdżona i nie radzi sobie. Są też zawodnicy dobrze obyci w tej dziedzinie. Bardzo rzadko zdarzają się takie sytuacje, że żaden z zawodników nie kończy wyścigu, tylko trzeba pamiętać, że w zawodach młodzieżowych można się spodziewać wszystkiego. Sówka wszystkich bardzo pozytywnie zaskoczył. Chyba nikt nie liczył, że tak ładnie pojedzie w tych zawodach.

Jacek Woźniak (trener Polonii Bydgoszcz): Jeżeli chodzi o zawody, to dużego pecha miał Szymon Woźniak. Sprzęt ma kompletnie zdewastowany, dlatego musiał się wycofać z zawodów. Trochę powalczyć próbował Damian Adamczak, więcej nie ma co tutaj komentować.

Dariusz Śledź (trener Marmy Hadykówki Rzeszów): Na pewno więcej oczekiwał od siebie w dzisiejszych zawodach Dawid Lampart, jak i wszyscy jego kibice. Na pewno nie jest zadowolony, bo w takim turnieju stać go bez wątpienia na to, by walczyć o czołowe lokaty.

Komentarze (0)