W tym artykule dowiesz się o:
Przygotowania do sezonu to dla zawodników bardzo ciężka praca, która ma zaprocentować w trakcie rozgrywek ligowych. Żużlowcy niemal każdego dnia wylewają litry potu, muszą również zadbać o przygotowania sprzętowe, odpowiednią organizację pracy swojego teamu, zaplanować budżet czy odbyć bardzo wiele rozmów ze sponsorami. To wszystko jest niewidoczne dla kibica, który ogląda jedynie efekt końcowy podczas rozgrywek ligowych. Żużlowcy w trakcie zimy są jednak równie zajęci jak w czasie sezonu. Wielu z nich przygotowuje się do do nowych rozgrywek według sprawdzonego systemu. Są jednak tacy, którzy modyfikują swoje przygotowania fizyczne, próbują współpracy z nowymi trenerami, tunerami czy korzystają z pomocy psychologów.
Jednym z zawodników, który znacząco zmodyfikował swoje przygotowania do sezonu jest Tomasz Gapiński. Zawodnik Stali Gorzów bardzo chce być w nadchodzących rozgrywkach pewnym punktem swojej drużyny. W związku z tym zdecydował się na skorzystanie z usług osobistego trenera, a także na współpracę z psychologiem. Gapiński będzie przygotowywać również motocykle u różnych tunerów. O całej pracy, którą wykona zimą, opowiedział szczegółowo portalowi SportoweFakty.pl.
- Nie ukrywam, że tej zimy zmieniłem bardzo dużo. Zależy mi na podniesieniu swoich ambicji sportowych i wyników. Wierzę, że to wszystko przyniesie efekty w trakcie rozgrywek. Pracy jest bardzo dużo, ale wierzę, że to zaprocentuje i nowy sezon będzie dla mnie udany. Z chęcią podzielę się z kibicami informacjami i opowiem, jak od kuchni wyglądają moje przygotowania - wyjaśnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Gapiński.
Osobisty trener i psycholog
Jedną z nowości jest współpraca z osobistym trenerem. Z Gapińskim ściśle współpracować będzie Olaf Zamirowski z Gorzowa. - To mój trener od przygotowań zimowych. Ma duże doświadczenie, bo trenował siatkarzy i piłkarzy ręcznych. Jestem przekonany, że dzięki temu będę odpowiednio przygotowany pod względem kondycyjnym. Na chwilę obecną pracuję przede wszystkim nad siłą. Chcę, żeby nie brakowało mi jej w trakcie sezonu, bo wcześniej zmęczenie bywało już widoczne. Od połowy lutego powinny się natomiast rozpocząć przygotowania zwinnościowo-szybkościowe - wyjaśnia Tomasz Gapiński.
Jeździec Stali Gorzów nie wyobraża sobie przygotowań fizycznych bez godzin spędzonych w siłowni. Wielu zawodników traktuje ten element jako uzupełnienie treningów lub skupia się przede wszystkim nad poprawą wytrzymałości. Dla Tomasza Gapińskiego treningi siłowe to jednak podstawa. - U mnie siłownia jest. Wiele zależy od trenera. Kiedy widzi duże zmęczenie organizmu, to wtedy idziemy na salę i tam ćwiczymy. Pracujemy wtedy nad wytrzymałością siłową. Wtedy obciążenie i ciężary są jednak lżejsze. Obecnie jednak większość treningów to siłownia. Ciężary zmniejszymy - tak jak mówiłem - w połowie lutego. Wiem, że siłownia jest ważna. Powiem szczerze, że dwa lata temu byłem słabo przygotowany do sezonu ze względu na kontuzję uda. Wszedłem w rozgrywki z marszu, a uraz nie był praktycznie do końca zaleczony. Owszem, wtedy była siłownia, ale ćwiczenia dotyczyły przede wszystkim górnych partii mięśni. Dół był jednak strasznie słaby. W zeszłym roku trenowałem sam i było dobrze, ale i tak mnie to nie satysfakcjonowało. To między innymi z tego powodu zdecydowałem się na współpracę z trenerem. Owoce chciałbym zbierać w trakcie sezonu - wyjaśnia Gapiński.
Zawodnik współpracuje także z psychologiem. Obecnie coraz więcej sportowców decyduje się na taki krok. Przekonał się do niego również były żużlowiec bydgoskiej Polonii. - Co tydzień jeżdżę do Warszawy na spotkania z psychologiem. Zobaczymy, jakie będą tego efekty. Dlaczego psycholog? Robi to coraz więcej dobrych sportowców. Pomyślałem, że czemu miałbym tego nie zrobić. W Bydgoszczy też to praktykowałem. Wtedy współpracowałem z Sebastianiem Maliszewskim. Teraz jeżdżę do Warszawy i czas pokaże, czy podobnie będzie w trakcie rozgrywek. Być może znajdę taką osobę bliżej miejsca zamieszkania lub Gorzowa - przekonuje "Gapa".
Sprzęt u kilku tunerów
Przygotowania fizyczne to jedno, ale nie jest tajemnicą, że w sporcie żużlowym ogromną rolę odgrywa sprzęt. Tomasz Gapiński pracuje już nad motocyklami, z których będzie korzystać w trakcie rozgrywek. "Gapa" zdecydował, że motocykle będzie mu przygotowywać trzech tunerów. - Posiadam w tej chwili cztery ramy i osiem silników. Myślę, że to mi wystarczy. Być może na początku sezonu będę chciał sprzedać dwa silniki, które moim zdaniem będą najsłabsze. Uważam, że silników nie może być też za dużo. Nie można przebierać i mieszać z meczu na mecz, bo to nie daje efektów - przekonuje żużlowiec.
Odpowiedniej klasy sprzęt to niemałe wydatki. W związku z tym zawodnicy muszą umiejętnie zaplanować swój budżet. Tomasz Gapiński przekonuje, że większość pieniędzy, które zawodnik otrzymuje z klubu, niemal od razu wydaje w całości na sprzęt. - W tym roku wydatki na sprzęt są nieco większe ze względu na tytan. Można powiedzieć, że wzrastają one o około 15, 20 proc. Te części nie są tanie, ale i tak nie będę robić wszystkich silników na tytanie, ponieważ nie można przewidzieć, jak to będzie pracować. Tunerzy na temat tytanu wypowiadają się jak na razie bardzo ostrzegawczo. Przygotuję tak trzy, może cztery silniki a resztę zrobię po staremu. Co do budżetu, to jest wydawany praktycznie cały - wyjaśnia.
Motocykle Tomasza Gapińskiego będą przygotowywać Ryszard i Dariusz Piela, Jacek Filip oraz Ryszard Kowalski. Zawodnik skorzysta także z usług jednego z tunerów zagranicznych. - Zakupiłem dwa motocykle i dokupię jeszcze dwa nowe od tunera zagranicznego. Nie chcę jednak teraz zdradzać, kto to będzie. Takiej informacji chętnie udzielę, kiedy w tym temacie zacznie się już coś poważnie dziać. Koszty są na pewno większe. - wyjaśnia Gapiński.
Część zawodników korzysta z usług jednego tunera, który najlepiej rozumie potrzeby danego żużlowca. W przypadku Tomasza Gapińskiego jest inaczej. Zawodnik podkreśla, że chce spróbować różnych rozwiązań. - Szukam różnych możliwości. Z Darkiem i Ryszardem Pielą współpracuję już od 11 lat. Współpraca układa nam się bardzo dobrze. Z Jackiem Filipem zacząłem pracować od momentu startów w Częstochowie i do dnia dzisiejszego to się rozwija. Podobnie jest zresztą z Ryszardem Kowalskim. Jestem przekonany, że w trakcie tego sezonu te kwestie będą wyglądać jeszcze lepiej - tłumaczy zawodnik Stali Gorzów.
W teamie tylko sprawdzone osoby
Najmniej zmian zaszło w teamie Tomasza Gapińskiego. Żużlowcowi Stali Gorzów w trakcie spotkań ligowych od bardzo dawna pomagają te same osoby. Obie posiadają bardzo duże doświadczenie, ponieważ w przeszłości uprawiały sport żużlowy. Jednym z mechaników "Gapy" jest Waldemar Fons. Drugim mechanikiem żużlowca jest Rafał Kowalski. - Z Waldkiem w tym roku stuknie nam dziesięciolecie współpracy. Dwa lata temu do mojego teamu dołączył Rafał Kowalski, były żużlowiec pilskiej Polonii z bardzo dużym doświadczeniem zawodniczym. Wszyscy podchodzimy z Piły i jesteśmy naprawdę zgraną ekipą. Rozumiemy się coraz lepiej. Doszło do pewnych zmian, które wprowadził głównie Rafał. To był naprawdę dobry zawodnik i jego rady fajnie wpływają na moją jazdę. Oni zajmują się motocyklami. Jako członków swojego teamu traktuje również wymienionych wcześniej tunerów, psychologa czy trenera od zimowych przygotowań. Jest także fizjoterapeuta pan Jerzy Buczak. Tych osób trochę jest, ale tego wymaga profesjonalne uprawiania sportu żużlowego - wyjaśnia Gapiński.
Trio Gapińskki - Fons - Kowalski podróżuje ze sobą nie tylko po Polsce. "Gapa" i jego mechanicy współpracują także podczas występów zawodnika w ligach zagranicznych. - Ekipa jest sprawdzona i zawsze jeździmy w tym składzie. Czasami pomaga też Zbigniew Wiśniewski z Piły. Jego pomoc przydaje się zwłaszcza przy organizacji wielu kwestii. Logistyka jest bardzo ważna. W tej chwili już raczej wiem, co będę robił danego dnia i tygodnia. Wszystkie terminarze lig zagranicznych są już ustalone. W moim przypadku będzie to Polska, Szwecja i Dania. Przy dobrej formie w Szwecji pojadę wszystkie mecze, a w Danii będziemy się jakoś zmieniać z Krzysztofem Buczkowskim w zależności od naszej formy. Pojedzie ten, który będzie w danym momencie lepiej dysponowany - wyjaśnia Gapiński.
Zawodnik Stali na brak obowiązków narzekać nie będzie. Trzy ligi to duże obciążenie dla każdego żużlowca. Do tego dochodzą również treningi w Gorzowie. W tym przypadku nie ma jednak wielkiego problemu z podróżami. Gapiński na co dzień mieszka w Krzyżu Wielkopolskim i do Gorzowa nie ma daleko. - Niewiele ponad 60 kilometrów, więc nie ma wielkiego problemu. Będę dojeżdżać zarówno na mecze jak i treningi. Zostawanie w Gorzowie nie będzie w moim przypadku konieczne. Całą bazę sprzętową mam w Pile. Tam Rafał i Waldek mają też swoje rodziny, więc nie będziemy nic przenosić. To rodziłoby problemy, bo obaj mają małe dzieci. Oni też musza trochę odpocząć i pobyć w domu z rodziną. Nasza logistyka jest od pewnego czasu umiejętnie zorganizowana i na pewno nie będziemy nic zmieniać - wyjaśnia Gapiński.
- Kto jest kierowcą w moim teamie? Różnie. Czasami lubię sam usiąść za kółkiem. Zdarza się to zwłaszcza, kiedy są dłuższe wyjazdy. Wtedy się po prostu zmieniamy. W lidze polskiej raczej nie prowadzę. Na ogół jest blisko, a kiedy przychodzi wyjazd do Rzeszowa czy Tarnowa to po prostu wyjeżdżamy wcześniej, żeby być bardziej wypoczętym - dodaje Gapiński.
Z braćmi Garcarkami od lat
Tomasz Gapiński nie ma zbyt wielu sponsorów. Sytuacja na rynku jest bardzo trudna i o wsparcie nowych firm jest łatwo. Żużlowiec Stali Gorzów jest jednym z zawodników, który miał duże szczęście i spotkał na swojej drodze braci Garcarków, bez których trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie czarnego sportu w Ostrowie Wielkopolskim. Swego czasu Gapiński był bardzo blisko jazdy w ostrowskim klubie. Wtedy poznał Jana i Andrzeja Garcaków, którzy otoczyli go opieką. Ta współpraca trwa do dziś, chociaż Gapiński nigdy w Ostrowie nie wystartował. - Poza tym wspomaga mnie firma Wilk z Krzyża Wielkopolskiego, której bardzo dziękuję. W tym przypadku i braci Garcarków współpraca jest już bardzo prężna i trwa od kilku sezonów. Cały czas szukam nowych firm, ale jest naprawdę trudno. Bracia Garcarkowie to wielcy pasjonaci żużla. Dążą do tego, żeby speedway w Ostrowie miał swoją jakość. W tym roku również bardzo pomogli i Ostrów zmontował naprawdę fajną ekipę - wyjaśnia Gapiński.
- Nasza współpraca zaczęła się jeszcze, kiedy jeździłem we Wrocławiu. Miałem wtedy ofertę startów w Ostrowie Wielkopolskim. Wtedy się poznaliśmy. Z transferu nic nie wyszło, ale współpraca się nawiązała i trwa do tej pory. Co ciekawe, mogę liczyć na ich pomoc bez względu na to, gdzie jeżdżę. Bracia Garcarkowie pomagają wielu żużlowcom, robią to z pasji i miłości do tego sportu. Oby więcej takich ludzi w naszej dyscyplinie - zakończył Gapiński.
W najbliższych dniach zaprezentujemy szczegółowo przygotowania innych żużlowców do nowego sezonu. Kolejnym gościem cyklu "Z wizytą w teamie zawodnika" będzie zawodnik tarnowskich Jaskółek Janusz Kołodziej.