W tym artykule dowiesz się o:
Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen, Greg Hancock, Matej Zagar, Michael Jepsen Jensen czy Rune Holta - to tylko niektórzy zawodnicy, którzy zmienili barwy klubowe przed początkiem sezonu 2013. Był to jeden z najbardziej pasjonujących okresów transferowych w ostatnich latach. Niektórzy twierdzą nawet, że takiej zimy jeszcze nie mieliśmy. Po zakończeniu tegorocznych rozgrywek czas na kolejne emocje związane z ruchami kadrowymi. Odbędą się one w zupełnie innych realiach, bo klubów nie będzie ograniczać górny KSM. Duży wpływ na rozmowy z zawodnikami mogą mieć jednak inne czynniki, zwłaszcza te finansowe. Przed działaczami kilku klubów trudne zadanie w procesie licencyjnym. W większości ośrodków mówi się bowiem coraz głośniej o problemach finansowych.
- Myślę, że może poza dwoma-trzema klubami, to raczej większość drużyn będzie starała się utrzymać te składy, które ma. Sytuacja finansowa jest bardzo nieciekawa i wydatki związane z zawodnikami, z ich płacami, w ostatnich pięciu latach poszybowały bardzo mocno w górę. Uważam, że może dojść do kilku głośniejszych transferów, ale generalnie większość będzie starała się utrzymać obecne składy i patrzeć na to wszystko z bardziej ekonomicznego punktu widzenia - uważa ekspert portalu SporotoweFakty.pl Jacek Gajewski. - Od przyszłego sezonu zostaje zniesiony KSM i jeśli chodzi o zatrudnienia zawodników, daje to w zasadzie nieograniczone możliwości. Mimo wszystko kluczową sprawą będą finanse, a z tym jak wiemy nie jest najlepiej. Wydaje mi się, że pieniądze będą jednak mocno ograniczały kluby jeśli chodzi o sprawy transferowe - dodaje Gajewski.
Ciekawych ruchów transferowych na pewno nie zabraknie choćby z tego powodu, że ENEA Ekstraligę opuściły aż trzy drużyny. Zatrudnienia w najwyższej klasie rozgrywkowej mogą szukać więc tacy zawodnicy jak Nicki Pedersen, Grzegorz Walasek, Greg Hancock, Matej Zagar, Antonio Lindbaeck, Bjarne Pedersen czy Sebastian Ułamek. Trudno powiedzieć, którzy z nich będą startować w Ekstralidze, a kto zdecyduje się na jazdę w niższej klasie rozgrywkowej. Tak czy inaczej, kilka klubów może pokusić się o ich pozyskanie, bo nie ogranicza ich już KSM. Kto będzie najbardziej zainteresowane tej zimy wzmocnieniami, a kto skupi się utrzymaniu obecnego składu?
Beniaminek ENEA Ekstraligi bez wątpienia musi wzmocnić skład, jeżeli chce, aby pobyt w żużlowej elicie potrwał dłużej niż rok. To nie będzie jednak łatwe zadanie, ponieważ klub ma problemy finansowe i najpierw musi pozytywnie przebrnąć przez proces licencyjny. - Już w zeszłym roku mieliśmy nie otrzymać licencji, ale dobrą pracę w tym zakresie wykonał klubowy prawnik. W procesie licencyjnym liczą się głównie pieniądze. Jak nie będę miał możliwości skompletowania budżetu takiego, jaki powinien być, to rozważę rezygnację. Niech ktoś inny pokieruje klubem. W takiej sytuacji chciałbym komuś dać więcej czasu, niż mi dano. Nie będę czekał do samego końca. Może przyjdzie ktoś mający większe możliwości zorganizowania niezbędnych finansów? Pracujemy nad sponsorami, a przykładowo atrakcje, które pojawiły się przy okazji ostatniego spotkania, zostały pozyskane w okresie bezpośrednio poprzedzającym mecz na te konkretne cele, a nie kosztem zawodników - mówił niedawno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Robert Terlecki.
W Gdańsku nie wystarczą kosmetyczne zmiany. Drużyna potrzebuje przede wszystkim liderów. - Trzeba ściągnąć dwie strzelby z górnej półki. Przebudowanie całego składu i ściągnięcie jednego świetnego zawodnika uzupełnianego resztą średniaków nie ma sensu. Przerobiliśmy to dwa lata temu, kiedy Nicki Pedersen i Piotr Świderski nie wystarczyli do utrzymania. Muszą przyjść dwaj solidni zawodnicy ze stażem ekstraligowym - podkreśla trener Stanisław Chomski.
Wspomniany przez niego Nicki Pedersen z pewnością będzie jednym z kandydatów do zasilenia beniaminka ENEA Ekstraligi. W Gdańsku powinni sobie poradzić tacy zawodnicy jak Robert Miśkowiak, Thomas H. Jonasson czy Krystian Pieszczek, którym pewnie nie będzie już tak łatwo, żeby być liderami swojego zespołu, ale mogą oni stanowić solidny trzon drużyny. Na pewno warta rozważenia będzie również kandydatura Artura Mroczki. Skład oparty o trzech seniorów z obecnego składu, Krystiana Pieszczka i wzmocniony dwoma zawodnikami z najwyższej półki z powodzeniem mógłby walczyć o ligowy byt. - Sytuacja drużyn w Ekstralidze będzie teraz o wiele łatwiejsza i na jedno miejsce w drużynie będzie kilkunastu kandydatów. Nie mówię, że mniejsza liczba drużyn w Ekstralidze to dobre, czy złe rozwiązanie, ale w przypadku finansów nikt nie będzie musiał za wszelką cenę walczyć o danego zawodnika. Wybór będzie po prostu większy - uważa ekspert portalu SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Wrocławianie byli najbardziej pozytywnym zaskoczeniem minionego sezonu. Skazywana przez wszystkich na pożarcie drużyna utrzymała się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nic więc dziwnego, że we Wrocławiu nie myślą o rewolucji w składzie. - Jakieś zmiany kosmetyczne na pewno będzie trzeba zrobić. Myślimy jednak o tym, żeby zachować trzon tej drużyny. Mogę jednak powiedzieć, że planujemy delikatne zmiany - zapowiada trener zespołu Piotr Baron.
Z pewnością priorytetem dla wrocławskiego klubu będzie zatrzymanie w składzie Taia Woffindena. Brytyjczyka w swoim składzie widziałoby z pewnością wiele klubów, ale pozyskanie tego żużlowca może wiązać się ze sporym wydatkiem, na który w ENEA Ekstralidze pozwolić mogą sobie tylko nieliczni. Stelmet Falubaz Zielona Góra będzie zainteresowany w pierwszej kolejności przedłużeniem kontraktów z Andreasem Jonssonem i Patrykiem Dudkiem. W Częstochowie będą szukać raczej zawodnika, który mógłby stanowić silną drugą linię, choć marzeniem kibiców jest Grzegorz Walasek. O zatrudnienie Woffindena może pokusić się Unibax Toruń, choć w przypadku tego zespołu trudno mówić o ruchach transferowych przed wyrokiem Komisji Orzekającej po meczu w Zielonej Górze. W sprawie Woffindena umiarkowany optymizm panuje jednak w jego aktualnym klubie.
- Chcieć zostać w jakimś klubie, a rzeczywiście w nim zostać to są dwie różne rzeczy. Być może i Tai chciałby nadal startować w naszych barwach, ale wiążąca deklaracja zapadnie wtedy, kiedy złoży podpis pod umową. Wydaje mi się, że mamy takie same szanse na tego zawodnika jak inni, a może nawet nieco większe - wyjaśnia Piotr Baron.
Leszno to kolejny ośrodek, w którym nie należy spodziewać się wielkiej rewolucji. Młoda, perspektywiczna i nieobliczalna drużyna, którą miał do dyspozycji w tym roku Roman Jankowski, wiele razy bardzo pozytywnie zaskoczyła. Wszystko wskazuje na to, że w Lesznie będą zainteresowani kontynuacją obranej wcześniej drogi. Największym problemem Byków w minionych rozgrywkach był brak lidera. Trudno powiedzieć, czy działacze Unii tej zimy spróbują poszukać takiego zawodnika czy raczej zaufają, że w tej roli jeszcze lepiej odnajdzie się zbierający coraz więcej doświadczeń Przemysław Pawlicki. Kilku zawodników jest jednak przymierzanych do Leszna. Część z nich pojawiła się na rozegranym niedawno memoriale Alfreda Smoczyka.
Jednym z tych żużlowców jest Andrzej Lebiediew, który jest bardzo zainteresowany jazdą w najlepszej lidze świata. Młodzieżowiec Lokomotivu Daugavpils był liderem swojej drużyny w minionych rozgrywkach i najlepszym juniorem na zapleczu Ekstraligi. - Nic mnie nie trzyma w domu i nie ukrywam, że chciałbym przejść do Ekstraligi. Chcę całe życie poświecić temu sportowi i się dalej rozwijać. Zostając w I lidze stałbym w miejscu, a przechodząc wyżej, mógłbym co tydzień jeździć z takimi zawodnikami jak na Memoriale. Te zawody pokazały, że przede mną jeszcze dużo pracy - mówi młody Łotysz.
Nieoficjalnie wiadomo również, że klub z Leszna uważnie przygląda się Peterowi Kildemandandowi. Drugi najlepszy zawodnik I ligi minionego sezonu już teraz ma z czego wybierać. Jego pozyskaniem zainteresowane są niemal wszystkie kluby pierwszoligowe i trzy drużyny z ENEA Ekstraligi.
Gorzowianie mają już trzon składu na przyszły sezon. Na pewno drużyna zostanie oparta na Krzysztofie Kasprzaku i Bartoszu Zmarzliku. Klub z pewnością będzie nadal liczyć na rozwój Adriana Cyfera. Duże szanse na pozostanie w Gorzowie mają Tomasz Gapiński i Linus Sundstroem. Priorytetem dla działaczy Stali jest przedłużenie kontraktu z Nielsem Kristianem Iversenem i pierwsze ruchy transferowe będą ukierunkowane właśnie na rozmowy z Duńczykiem.
- Jesteśmy z nim w stałym kontakcie. Jego pozostanie w Gorzowie to zadanie numer jeden, które postawił przed sobą zarząd naszego klubu. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli przekazać dobrą informację, że Niels zostaje w Gorzowie na kolejny sezon - zapewnia prezes Ireneusz Maciej Zmora.
Z Gorzowem na pewno pożegna się Daniel Nermark, który kompletnie zawiódł oczekiwania działaczy. Kto może być jego następcą? Wiele mówi się o powrocie do zespołu Piotra Palucha Mateja Zagara. Bez wątpienia byłoby to duże wzmocnienie, które mogłoby sprawić, że Stal włączyłaby się do walki o najwyższe cele. Jak się jednak łatwo domyślić, wszystko będzie uzależnione od kwestii finansowych. - Gorzowskim kibicom mogę jedynie powiedzieć na ten moment, że widzimy w naszym składzie w przyszłym roku Mateja Zagara. Ale jeszcze raz podkreślę, o tym kto pojedzie w Stali Gorzów zdecydują możliwości finansowe - wyjaśnia prezes Zmora.
Gorzowski klub uważnie przygląda się również kandydaturze Petera Kildemanda. Zawodnik Orła Łódź mógłby okazać się kolejnym dobrym ruchem transferowym po sprowadzeniu Linusa Sundstroema.
Kolejny klub, w którym nie ma potrzeby większych zmian, to właśnie Dospel Włókniarz. Działacze chcą, żeby trzon drużyny stanowili nadal tacy żużlowcy jak Emil Sajfutdinow, Grigorij Łaguta, Rune Holta i Michael Jepsen Jensen. Pierwszym młodzieżowcem będzie z pewnością w dalszym ciągu Artur Czaja. Klub może być zainteresowany jednym solidnym wzmocnieniem - zawodnikiem, który mógłby być pewniejszym ogniwem niż Rafał Szombierski. Ten żużlowiec ma z Włókniarzem dwuletni kontrakt, ale pozyskanie dodatkowego jeźdźca mogłoby zwiększyć rywalizację o miejsce w składzie. Obecnie najczęściej wymienia się kandydaturę Sebastiana Ułamka. W medialnych spekulacjach przewija się również nazwisko Artioma Łaguty a marzeniem kibiców pod Jasną Gorą pozostaje Grzegorz Walasek.
- Podobnie jak nasi kibice, my też z chęcią widzielibyśmy w naszych barwach Grzegorza Walaska. Jeszcze do niedawna przerażały mnie wymagania finansowe tego zawodnika. Nie wiem, jakie byłyby jego wymagania na sezon 2014. Nie wiem, bo nie wolno nam prowadzić rozmów na ten temat. Jak przyjdzie odpowiedni moment, kiedy będziemy mogli zasiąść do negocjacji, będziemy wiedzieli, kto w Częstochowie zostaje, kto zdecyduje się nasz klub opuścić, będziemy też o wiele mądrzejsi, jeśli chodzi o budżet, wtedy zaprosimy tych zawodników, których nasz sztab szkoleniowy uzna za pasujących do drużyny na rozmowy. Wszystko jest możliwe - powiedział niedawno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paweł Mizgalski.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że z Częstochową pożegna się Adam Strzelec, który w tym sezonie był wypożyczony pod Jasną Górę ze Stelmetu Falubazu. Teraz tego żużlowca nie będzie ograniczać KSM i być może otrzyma szansę w macierzystym klubie. W tej sytuacji Włókniarz najprawdopodobniej będzie liczyć na rozwój Huberta Łęgowika lub Rafał Malczewski.
Marek Cieślak jest zadowolony z drużyny, którą miał do dyspozycji w tym sezonie. Przyszłość klubu jak i samego szkoleniowca nie jest jednak jasna. W Tarnowie znacznie częściej niż o budowaniu składu mówi się bowiem o problemach finansowych. - Na pewno nie chcę z tego klubu odchodzić. We wcześniejszej rozmowie powiedziałem jedynie o sensie pracy. Dla mnie jest on wtedy, kiedy drużyna jedzie dobrze, wygrywa i się rozwija. Chciałbym, żeby zarówno wynik, jak i organizacja były na takim samym wysokim poziomie, bo kibice na pewno na to zasłużyli - mówi Cieślak.
- Chciałbym jednak, żeby zawodnicy mieli regularnie płacone. Już nie mówię, że od razu, tak jak mają to zapisane w umowie, ale żeby nie czekali na pieniądze dłużej niż miesiąc czy półtora. W sytuacji, jaka jest obecnie, to ja staję się gwarantem tego, że te pieniądze otrzymają. Do tej pory mówiłem zawsze zawodnikom: nie bójcie się, prędzej czy później wam zapłacą. Nie jest to jednak przyjemna sytuacja - dodaje trener Jaskółek.
Szkoleniowiec Unii Tarnów na pewno widziałby w składzie swojego zespołu Artioma Łagutę , Macieja Janowskiego, Janusza Kołodzieja czy Martina Vaculika. Drużynie przydałby się z pewnością również zdecydowany lider. - Rewolucji nie trzeba. To są młodzi zawodnicy i wiadomo, że po mistrzostwie Polski różnie bywa. Wtedy mieliśmy Grega Hancocka. To był człowiek, który wprowadzał dużo spokoju wśród zawodników. Nie musiał nawet zdobywać 15 punktów, ale wygrywał decydujące biegi, potrafił podprowadzić innych żużlowców. Dzięki niemu był też wesoły klimat. Teraz też nie jest smutno, ale takiego człowieka potrzeba nam na przyszły rok. Na pewno nie należy jednak wymieniać składu. Vaculik może być za rok tak samo świetny jak w ubiegłym sezonie. Bez sensu byłoby to wszystko rozwalić. Będą też Janowski czy Łaguta. Ten drugi pokazał się z bardzo dobrej strony. Cały czas rozwija się Kacper Gomólski. Jest też Janusz Kołodziej, który w swojej dobrej formie, jest naprawdę wartościowym zawodnikiem. Mamy fajny zespół, który stać na wiele - powiedział niedawno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Marek Cieślak.
O sytuacji toruńskiego klubu mówić w tej chwili trudno z wiadomych powodów. Nadal nie wiemy, jakie sankcje spotkają Unibax za walkower w drugim meczu finałowym ENEA Ekstraligi. Torunianie mają jednak, na kim budować drużynę. Zespół złożony z Golloba, Warda, Miedzińskiego, zdrowego już Holdera i Przedpełskiego gwarantuje walkę o najwyższe cele. W tej sytuacji do obsadzenie pozostaje tylko miejsce piątego seniora, który nie będzie musiał dysponować niskim KSM.
Torunianie to jeden z nielicznych klubów, który nie ma problemów finansowych. Jedna decyzja Romana Karkosika może sprawić, że Anioły sprowadzą zawodnika z najwyższej półki, a takich po zmniejszeniu Ekstraligi do ośmiu zespołów brakować nie będzie. Skalę możliwości finansowych klubu najlepiej obrazuje tegoroczny kontrakt dla Ryana Sullivana. Dokładne sumy nie są wprawdzie znane, ale w kuluarach mówi się, że Australijczyk - mimo słabych występów - na powrocie do grodu Kopernika wyszedł bardzo dobrze. Niewiele klubów może pozwolić sobie na taki wydatek w trakcie rozgrywek. Torunianie są zespołem, który najbardziej może skorzystać na braku górnego KSM.
- Wydaje mi się, że dwa, trzy kluby mogą na tym skorzystać. Mam tu na myśli Unibax Toruń, Stelmet Falubaz, czy Stal Gorzów. Wzmocnienia czekają na pewno też Wybrzeże Gdańsk, bo ta drużyna potrzebuje jednego czy dwóch poważnych wzmocnień, by myśleć utrzymaniu i pozostaniu w Ekstralidze - uważa nasz ekspert Jacek Gajewski.
Piotr Protasiewicz, Jarosław Hampel, Andreas Jonsson, Patryk Dudek i Aleksandr Łoktajew - tak powinno wyglądać seniorskie zestawienie Drużynowych Mistrzów Polski w sezonie 2014. Klub cały czas negocjuje z Patrykiem Dudkiem, a propozycję nowego trzyletniego kontraktu otrzymał Jonsson. Jeśli te rozmowy zakończą się sukcesem, to rewolucji w Zielonej Górze nie będzie. W odwodzie pozostanie jeszcze młody Mikkel B. Jensen. - Na pozycjach seniorskich nasz skład wyglądałby obiecująco - twierdzi Marek Jankowski.
Trudno prezesowi Stelmetu Falubazu nie przyznać racji. Wzmocnień może wymagać jednak formacja młodzieżowa, choć w Zielonej Górze woleliby uniknąć sprowadzania zawodników z zewnątrz. - Należy pamiętać, że wraca Adam Strzelec, którego nie będzie ograniczać już KSM. Ten żużlowiec będzie mógł normalnie startować w naszej drużynie. Mamy ciągle ważny kontrakt z Kamilem Adamczewskim. Zobaczymy, co w tym temacie będzie działo się w przyszłym sezonie. Jest także Alex Zgardziński, który pojeździł trochę mniej niż mógł. Są również nowi zawodnicy po licencji. Pole manewru jest spore, pomysły też, ale nie chcemy o nich teraz mówić. To jest temat do rozważanie. Podstawowy skład się krystalizuje. Wraca Aleks Łokajew, jest młody Jensen i będziemy mocniejsi niż w sezonie 2013. Nie chcemy, żeby pozycje juniorów były słabe, ale ani Alex Zgardziński, ani Kamil Adamczewski i Adam Strzelec nie są złymi zawodnikami. Oni naprawdę potrafią wygrywać ze wszystkimi - wyjaśnia Jankowski.
Niezależnie od ewentualnych ruchów na rynku transferowym już dziś można powiedzieć, że w sezonie 2014 Stelmet Falubaz będzie jednym z głównych kandydatów do złotego medalu.
A Waszym zdaniem, które z klubów mogą pokusić się o najciekawsze transfery? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.