W tym artykule dowiesz się o:
Sport żużlowy w Rybniku przeszedł istną rewolucję. ŻKS ROW był całkiem nowym stowarzyszeniem, które zaczynało właściwie od zera. W ostatnich latach za sprawą poprzedników, klub mocno podupadł w oczach nie tylko miejscowych kibiców, ale przede wszystkim zawodników.
Prezes Krzysztof Mrozek podjął się nie lada wyzwania, jakim była odbudowa rybnickiego żużla. Na wstępie swoich działań, wyznaczył sobie konkretne plany. - Cel jest jasny, awans do I ligi. Każdy się z tym zgodzi. II liga w Rybniku to żenada. Działacze klubu robili wszystko, by nie utożsamiać się ze starymi przedstawicielami klubu. Nie zapominali jednak o tradycji i historii miejscowego klubu. Zakontraktowanych zostało wielu wychowanków. M. in.: Roman Chromik, Michał Mitko, Zbigniew Czerwiński, Bartosz Szymura i Sławomir Pyszny. Szkoleniowcem drużyny został dobrze znany na Górnym Śląsku Jan Grabowski. Mistrzem warsztatu stał się Eugeniusz Skupień, jeden z najlepszych rybnickich zawodników lat 90-tych.
Nikt jednak nie może powiedzieć, że sukces przyszedł łatwo i przyjemnie. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek zaczęły się pierwsze problemy. Niespełna dwa tygodnie po zamknięciu okienka transferowego z uprawiania sportu zrezygnował Mateusz Domański. Junior u boku młodszego Kacpra Woryny miał bronić honoru młodzieżowca we wszystkich spotkaniach ligowych. Drużyna była zmuszona do wypożyczania gości.
W trakcie sezonu tor przy Gliwickiej 72 przeszedł modernizację. W związku z powiększeniem płyty boiska piłkarskiego, całkowicie uległa zmianie geometria toru. Podczas dwumiesięcznej przerwy miejscowi jeźdźcy trenowali na innych obiektach w kraju. Większość zawodników ŻKS ROW było zadowolonych ze zmiany nawierzchni, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych.
Najlepszy zawodnik: Ilja Czałow
Ten zaledwie 18-letni zawodnik już na starcie sezonu zdobył sympatię i uznanie fanów. I choć nie był jedynym mocnym ogniwem w drużynie z Rybnika, zasługuje na największe laury. Młodzieżowiec niemal przez cały rok szczycił się najlepszą średnią w lidze. Sezon żużlowy zakończył na pierwszej pozycji ze średnią biegową 2,346. - Rybnicka drużyna i klub są świetni, ja jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że mogłem się przyczynić do awansu – powiedział zawodnik.
Z drugą średnią w lidze sezon zakończył Anglik Lewis Bridger. Ten, choć bardzo impulsywny, niemal na równi z młodym Rosjaninem przyczynił się do awansu. Agresywna i skuteczna jazda Bridgera przypadła do gustu działaczom, którzy postanowili podpisać z nim kontrakt na sezon 2014.
Trudno wyznaczyć lidera drużyny ze Śląska. Wspomniani Czałow i Bridger prym wiedli w niemal każdych zawodach. W drugiej połowie sezonu do ekipy ŻKS ROW dołączył 20-letni Vaclav Milik. Czech wystąpił zaledwie w siedmiu spotkaniach, jednak podobnie jak Rosjanin i Anglik spisywał się wyśmienicie. Jego średnia meczowa wynosiła około 10 punktów. Milik był nawet porównywany do Ilji Czałowa. - To jest bardzo dobry, młody zawodnik, który pasuje do koncepcji budowania naszej drużyny. Zawodnik pokazuje bardzo fajną, agresywną jazdę. Można porównywać go do Ilji Czałowa. Ma bardzo dobre silniki, więc na pewno będzie szybki na torze - powiedział Krzysztof Mrozek.
Ta młoda, energiczna i utalentowana trójka tworzyła pierwszą, silną linię ligowego zestawienia.
Największe rozczarowanie: Wiktor Kułakow
Młody Rosjanin do składu ŻKS ROW Rybnik trafił razem z Ilją Czałowem. Zawodnik wykazywał ogromną chęć pracy. Zanim jeszcze rozpoczął się sezon, przyjechał do Polski, by każdego dnia przygotowywać się do pierwszego wyjazdu na tor. - Zanim zacząłem tutaj jeździć, wiele rozmawiałem z Denisem Gizatullinem, który dużo tutaj jeździł. W ekstralidze było ciężko. Nie miałem swoich motorów, wszystko dostałem od klubu, w Rybniku chłopaki też dostali sprzęt od klubu, z tą różnicą, że wszystko jest nowe. Ja jeżdżę w tym sezonie na swoim sprzęcie, pracuję nad nim i myślę, że będzie dobrze. Liczę na miejsce w składzie, chciałbym cały czas ścigać się w lidze - tłumaczył Kułakow.
Podczas pierwszego spotkania ligowego, junior wywalczył okrągły komplet punktów. Tym samym, zaczęto pokładać w nim ogromne nadzieje. Zadowolenie z znakomitego debiutu nie trwało długo. Dwa kolejne spotkania to zaledwie cztery zdobyte „oczka”.
Jeździec wprawdzie miewał lepsze i gorsze występy, jednak jego forma okazała się być bardzo nierówna. Działacze klubu po znakomitym początku i gorszej połowie sezonu postanowili odsunąć go z pierwszego składu. Nie da się ukryć, że jego miejsce zajął skuteczniejszy Vaclav Milik.
Po sezonie 2013 nie można jednak całkowicie skreślić Kułakowa. Gorsze występy notowali także Michał Mitko, czy Roman Chromik. Dla wychowanków miejscowego klubu, również nie był to najlepszy sezon. Mimo to, startowali przez cały rok.
Najlepszy mecz: ŻKS ROW Rybnik - Kolejarz Opole
Od samego początku sezonu rybnicka drużyna była niepokonana na własnym owalu. Nawet przebudowa boiska i zmiana geometrii owalu nie sprawiała miejscowym zawodnikom żadnych problemów. Niemal każdy mecz ligowy, rozegrany przy Gliwickiej 72 cieszył oko kibiców.
Jednym z najszczęśliwszych meczów dla rybnickiej drużyny był pojedynek z Kolejarzem Opole. Miejscowi nie dali najmniejszych szans opolanom, dla których to starcie było walką o honor. Rybniccy zawodnicy zaskoczyli wówczas wyjątkowo równą formą. Najsłabszym indywidualnym wynikiem gospodarzy, była zdobycz siedmiu punktów. W rezultacie, walka zakończyła się wysokim zwycięstwem 65:25.
Jeźdźcy Kolejarza, w których pokładano największe nadzieje, nie potrafili nawiązać wyrównanej walki z gospodarzami. I choć spotkanie nie obfitowało w zaciętą walkę, zajmujący wówczas fotel lidera rybniczanie zrobili kolejny krok w batalii o upragniony awans. Każde tego typu zwycięstwo niebywale podbudowywało ŻKS ROW. - Nie myślimy o niczym innym, tylko o awansie. Takie było założenie przed sezonem i nie ma żadnych wymówek – powiedział Michał Mitko po zawodach.
Najgorszy mecz: KSM Krosno - ŻKS ROW Rybnik
W ciągu całego sezonu, drużyna z Rybnika odniosła zaledwie cztery porażki. Jedna z nich miała miejsce w Krakowie. Wówczas obie ekipy szły łeb w łeb, a wynik rozstrzygnął się w ostatnim biegu. Mimo porażki, obie drużyny zachwyciły zaciętą walką. Ostatnia przegrana rybniczan również nie miała większego znaczenia. ŻKS ROW w Opolu przegrał 38:52, jednak tyle wystarczyło, by zapewnić sobie upragniony awans do I ligi.
Ekipa z Górnego Śląska najgorzej wspomina wyjazdy do Krosna, gdzie dwukrotnie w minionym sezonie odniosła porażkę. Zdecydowanie najsłabszy występ drużyna zanotowała 25 sierpnia. Krośnieńskie „Wilki” pokonały wówczas ŻKS ROW 49:40. Chociaż wydawało się, że już żadna drużyna nie jest w stanie poskromić liderów, tylko Lewis Bridger pałał wolą walki. Oprócz niego, kilka punktów dorzucili Vaclav Milik i Michał Mitko. Najbardziej zawiódł swoją postawą lider drużyny – Ilja Czałow.
Klub nie mógł liczyć także na pomoc juniorów. Kacper Woryna i Mike Trzensiok zdobyli wtedy razem tylko pięć punktów. Dokładnie tydzień później do składu doszedł wychowanek Betard Sparty Wrocław, Patryk Malitowski.
- Na każdy mecz jedziemy z myślą o wygranej, szkoda, że tym razem się nie udało. Gratuluję drużynie z Krosna zwycięstwa, my przegraliśmy przez własne błędy. Gospodarze byli lepsi i na szczęście tym razem odjechali dla kibiców piętnaście biegów – powiedział po meczu prezes Krzysztof Mrozek.
Budżet: Żadnych długów
ŻKS ROW Rybnik to całkiem nowy klub, który zaczynał właściwie od zera. Sporym atutem był brak zadłużenia po poprzednikach. Prezydent miasta Adam Fudali zaufał Krzysztofowi Mrozkowi i postanowił klubowi przyznać dotację w wysokości 1,5 mln złotych. Była to najwyższa sportowa dotacja w regionie. Rybniczanie dostali pieniądze na zadanie pod tytułem "Odbudowa rybnickiego żużla - nowa jakość, nowe rozdanie - ŻKS ROW Rybnik".
Wpływ na budżet z pewnością miała frekwencja na stadionie MOSiR. W przeciwieństwie do lat ubiegłych, mecz ligowy oglądało średnio 3 tysiące widzów. Liczba ta zadowala, jako że jest o wiele większa, niż wcześniej.
Warto wspomnieć, że klub przy Gliwickiej 72 przed rozpoczęciem sezonu został całkowicie pusty. Nowi działacze musieli zadbać o wyposażenie swojej siedziby, a także warsztatu. Ponadto zakupiony został sprzęt dla adeptów szkółki. Każdy zakontraktowany zawodnik dostał dwa kompletne motocykle, kombinezon i buty.
- Każdy z zawodników będzie miał do dyspozycji dwa kompletne motocykle. My im to zapewniamy. Żużlowcy już złożyli u nas zamówienia, które teraz są realizowane. Część sprzętu już jest, część dopiero dotrze do nas - powiedział zimą prezes.
Cel na sezon 2014: Pierwsza czwórka
Beniaminek I ligi cieszy się ze sportowego sukcesu, jednak na tym się nie kończy. Prezes Mrozek wierzy, że drużynę z Rybnika stać na miejsce w pierwszej czwórce rozgrywek pierwszoligowych. - Naszym celem jest wejście do pierwszej czwórki i walka o awans. Nie podchodzimy jednak do tego w ten sposób, że jeśli nie uda nam się tego zrealizować w najbliższym roku, to świat się zawali. Chcielibyśmy, by w ciągu dwóch sezonów awans do Ekstraligi stał się możliwy
- powiedział prezes.
Nie da się jednak ukryć, że by móc osiągnąć ten cel, drużyna musiałaby solidnie się wzmocnić. Na chwilę obecną, kontrakt z ŻKS ROW podpisał Anglik Lewis Bridger. O ile był liderem na torach drugoligowych, nie jest to pewne w przypadku wyższej klasy rozgrywkowej.
Na sam koniec sezonu w Rybniku zorganizowano Turniej o Puchar Prezydenta. Działacze zapowiedzieli, że ktoś z obsady będzie reprezentował klub w sezonie 2014. Nie zdradzono jednak, kto nadaje się do koncepcji przyszłorocznego składu.