Ekstraliga: Zmienili klub za młodu. Jak na tym wyszli?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niektóre spore żużlowe talenty zmieniają barwy klubowe już u progu swojej zawodniczej kariery. Wybraliśmy kilka najciekawszych i najgłośniejszych naszym zdaniem juniorskich transferów w Ekstralidze.

1
/ 7

W naszym zestawieniu wzięliśmy pod uwagę transfery młodzieżowców, których dokonano od powstania Ekstraligi, czyli od 2000 roku.

Obecny ekspert naszego portalu i menedżer Janusza Kołodzieja pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku bieżącego tysiąclecia był uznawany za jednego z najlepszych młodzieżowców w kraju. To w takich zawodnikach jak Jarosław Hampel, czy Krzysztof Cegielski upatrywano przyszłych liderów reprezentacji Polski. Jak wiadomo, niestety koszmarny wypadek w 2003 roku podczas spotkania szwedzkiej Elitserien przerwał świetnie zapowiadającą się karierę "Cegły".

Wychowanek gorzowskiej Stali w roku 1999 w wieku 20 lat sięgnął po srebrny medal MIMP a rok później na swoim domowym torze wywalczył krążek z tego samego kruszcu w IMŚJ ulegając jedynie Andreasowi Jonssonowi. Cegielski w tamtym sezonie reprezentował już jednak barwy gdańskiego Wybrzeża, które wówczas posiadając bogatego sponsora chciało zaistnieć w zreformowanej najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce (pierwszy rok Ekstraligi). Gdańszczanie rzeczywiście zwrócili na siebie uwagę, jednak na pewno nie w taki sposób, jaki sobie zakładali. Lotos Wybrzeże ostatecznie spadło z ligi. [ad=rectangle] Krzysztof Cegielski do Gdańska trafił po nieudanych dla niego rozgrywkach ligowych w sezonie 1999 w barwach gorzowskiej Stali. We wspomnianym roku w 15 meczach "Cegła" wykręcił średnią 1,232 i zanotował spory regres w porównaniu do sezonu poprzedniego (w roku 1998 jego średnia wyniosła 1,783 po 18 spotkaniach). W Gdańsku miał się odrodzić i u boku Tony'ego Rickardssona oraz Sebastiana Ułamka stanowić o sile zespołu Wybrzeża. Ostatecznie pierwszy rok startów nad morzem dla Cegielskiego był poniżej oczekiwań (1,475), zresztą tak jak w przypadku całej gdańskiej drużyny. Dopiero w 2001 roku w niższej lidze "Cegła" już jako senior odzyskał formę (2,540). Na tym jego przygoda z Wybrzeżem dobiegła końca. Później trafił do Startu Gniezno.

2
/ 7

Wicemistrz świata z 2010 i 2013 roku swój ostatni sezon w gronie juniorów spędził w Atlasie Wrocław. Mimo młodego wieku Hampel do stolicy Dolnego Śląska trafił już jako zawodnik ukształtowany, z doświadczeniem w turniejach Grand Prix i wieloma medalami na koncie. Nikt nie ważył się podważać talentu urodzonego w Łodzi 21-latka, ba, wręcz przeciwnie, doskonale zdawano sobie sprawę, iż Jarosław Hampel to złote dziecko polskiego speedway'a, którego potencjału nie wolno zmarnować.

Nie dziwi zatem fakt, że przejście z pilskiej Polonii, gdzie Hampel oficjalnie zaczął swoją karierę, do wrocławskiego wówczas Atlasa odbiło się szerokim echem. Drużyna dowodzona w tamtym czasie przez Marka Cieślaka zyskała asa na pozycji młodzieżowej, który stanowił zagrożenie dla największych tuzów. W pierwszym roku startów dla ekipy z Wrocławia Jarosław Hampel zdobył 171 punktów i 13 bonusów, co dało mu średnią biegową 1,957. Atlas zakończył sezon na 4. miejscu.

Obecny zawodnik SPAR-u Falubazu Zielona Góra w sumie przy Paderewskiego spędził 4 sezony. Największy sukces, jaki udało mu się wywalczyć z wrocławskim klubem, to oczywiście tytuł Drużynowego Mistrza Polski zdobyty w 2006 roku. Po tym sezonie w glorii chwały Hampel przeniósł się do leszczyńskiej Unii.

3
/ 7

"Buczek" swoją przygodę ze speedway'em oficjalnie rozpoczął w 2002 roku, kiedy to uzyskał licencję żużlową. Dobre występy w borykającym się z kłopotami grudziądzkim GKM-ie zaowocowały wieloma ofertami, między innymi z najwyższej klasy rozgrywkowej, raptem po dwóch latach startów Krzysztofa Buczkowskiego. 19-letni wówczas wychowanek grudziądzkiego klubu zdecydował się na propozycję startów w bydgoskiej Polonii.

W pierwszych sezonach jazdy z Gryfem na plastronie Krzysztof Buczkowski tworzył bardzo silną juniorską parę razem z Krystianem Klechą, wychowankiem pilskiej Polonii. Od początku swoich ekstraligowych wojaży dało się zauważyć, iż w Buczkowskim drzemie spory potencjał. W debiutanckim sezonie w elicie "Buczek" wykręcił średnią na bieg nieco powyżej jednego punktu, ale już w kolejnym roku wyniosła ona 1,687.

Buczkowski w pewnym momencie swojej kariery krążył pomiędzy rodzimym Grudziądzem a Bydgoszczą. Po transferze w 2005 roku, punkty dla ekipy znad Brdy zdobywał nieprzerwanie do 2009 roku włącznie. Później wrócił w macierzyste strony, by po dwóch sezonach ponownie przenieść się do zespołu rywalizującego przy ulicy Sportowej.

4
/ 7

Paweł Hlib  Z: Stal Gorzów do: Unia Tarnów  Rok: 2006

Kolejny przedstawiciel gorzowskiej szkoły żużla pierwszy raz w karierze klub zmienił, podobnie jak Krzysztof Cegielski, w wieku 20 lat. Na rok 2006 związał się z tarnowską Unią, która po przejściu do grona seniorów Janusza Kołodzieja i Marcina Rempały poszukiwała solidnego młodzieżowca, którego poziom sportowy nie odbiegałby od wspomnianej dwójki. Paweł Hlib wydawał się idealnym kandydatem. W I lidze dla swojego macierzystego klubu zdobywał pokaźne liczby punktów, nierzadko będąc liderem zespołu.

Po braku awansu gorzowian w roku 2005 do Ekstraligi Paweł Hlib otrzymał od swojego klubu wolną rękę. "Hlipek" zamierzał się rozwijać i nie chciał czwartego roku z rzędu spędzić na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Przenosiny do Tarnowa były zatem na rękę obu stronom. Jaskółki zyskały utalentowanego juniora, a zawodnik otrzymał szansę na starty w Ekstralidze i zyskiwanie doświadczenia.

Rzeczywistość okazała się dla Pawła Hliba brutalna. W Ekstralidze i nowym oddalonym o około 600 kilometrów od domu środowisku nie mógł się odnaleźć. W drużynie Unii Tarnów zawiódł pokładane w nim nadzieje. Jego średnia biegowa po 20 spotkaniach i 105 wyścigach wyniosła zaledwie 1,276. Ponadto Hlib nie mógł nieudanego roku w lidze powetować sobie sukcesem drużynowym, bo takowego też zabrakło. Tarnowianie po rundzie zasadniczej w 2006 roku zajmowali 3. miejsce,jednak po rundzie finałowej opuścili tę lokatę na rzecz bydgoskiej Polonii. Paweł Hlib natomiast wrócił do pierwszoligowej Stali Gorzów i był jednym z ojców awansu żółto-niebieskich do elity po pięciu latach przerwy.

5
/ 7

Zmiana klubu przez starszego z braci Pawlickich była wynikiem braku porozumienia pomiędzy teamem zawodnika a ówczesnymi władzami leszczyńskiego klubu. W związku z rozbieżnościami stron doszło do wypożyczenia utalentowanego wówczas 19-latka do zespołu Stali Gorzów. W ekipie dowodzonej przez dobrze znanego Pawlickiemu z czasów pracy w Unii Leszno Czesława Czernickiego obecny kapitan Byków od razu stał się wyróżniającą się postacią.

Ceniony w środowisku menedżer obdarzył Przemysława Pawlickiego sporym zaufaniem i często na niego stawiał. Pawlicki zastępował starszych kolegów z drużyny i oprócz Tomasza Golloba oraz Nickiego Pedersena odgrywał bardzo istotną rolę w szeregach Czernickiego. Z gorzowskim zespołem Pawlicki zajął szóste miejsce w ekstraligowej tabeli.

Łącznie Przemysław Pawlicki w drużynie z Gorzowa Wielkopolskiego wystartował w 13 starciach. W 66 odsłonach udało mu się wykręcić średnią biegową 1,712. Po sezonie gorzowianie i sam zawodnik chcieli kontynuować współpracę, ale prawa dokarty zawodniczej 19-latka posiadała Unia Leszno. Byki nie wyraziły zgody na powtórny transfer Pawlickiego do Stali. Ostatecznie wraz z bratem Piotrem został on wysłany na drugoligowy front, gdzie związał się z pilską Polonią, którą wspierał wówczas Henryk Stokłosa.

6
/ 7

Nowy zawodnik KS-u Toruń ostatnie trzy lata w gronie młodzieżowców spędził w drużynie tarnowskich Jaskółek. Klub z województwa małopolskiego po trudnym roku 2011, w którym rywalizował o utrzymanie w Ekstralidze uznał, że w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce nie ma czego szukać bez odpowiednio wyszkolonego młodzieżowca. W związku z tym zaczęto rozglądać się na rynku transferowym za juniorem, który mógłby poradzić sobie w ekstraligowych realiach. Wybór padł na Kacpra Gomólskiego.

Wychowanek Startu Gniezno w swoim macierzystym klubie spędził trzy sezony. W ostatnim roku startów dla drużyny z pierwszej stolicy Polski wykręcił średnią biegową 1,431. Gnieźnianom ostatecznie nie udało się awansować do Ekstraligi po dramatycznym i kontrowersyjnym barażu z częstochowskim Włókniarzem.Gomólski nie chciał dłużej czekać, by zawitać w elicie i skorzystał z oferty tarnowian. Dodatkowym argumentem, dla którego zdecydował się on przenieść na południe kraju była obecność w tarnowskim klubie Marka Cieślaka. Chyba nie ma na świecie zawodnika, który nie chciałby współpracować z tym fachowcem.

W pierwszym roku startów w Unii Tarnów Kacper Gomólski musiał wiele się nauczyć. Przede wszystkim geometrii tarnowskiego owalu, która diametralnie różniła się od gnieźnieńskiego toru. - W Tarnowie trzeba mieć o wiele szybsze motocykle i inaczej wchodzić w łuki. Ja się tam cały czas uczę jeździć. Może dla niektórych będzie to śmieszne, ale póki co nie potrafię tam jeździć i ciężko jest mi się do tego toru dograć - mówił "Ginger" na łamach naszego portalu w lipcu 2012 roku. Ostatecznie debiutancki rok startów w Ekstralidze wychowanek gnieźnieńskiego Startu zakończył ze średnią 0,925.

Zdecydowanie najlepiej w zespole z Tarnowa Kacper Gomólski zaprezentował się w minionym sezonie. W trzecim roku startów w Ekstralidze pokazał, że nabył doświadczenia i stał się solidnym ligowcem, czym zapracował sobie na kontrakt w mierzącym wysoko toruńskim klubie.

7
/ 7

Wraz z Markiem Cieślakiem tarnowskie Jaskółki w 2012 roku pozyskały Macieja Janowskiego. Wychowanek wrocławskiej Sparty poszedł w ślady swojego mentora, który miał niebagatelny wpływ na jego karierę. Ponadto otrzymał okazję do startów w jednym zespole razem ze swoim idolem z dzieciństwa i "ojcem chrzestnym", który pomagał mu u progu przygody z żużlem - Gregiem Hancockiem.

Przyszłoroczny stały uczestnik cyklu Grand Prix, podobnie jak w przeszłości Hampel we Wrocławiu, na Zbylitowskiej zawitał już jako ukształtowany zawodnik, świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Świata Juniorów. Wespół ze wspomnianym wcześniej Kacprem Gomólskim bądź Jakubem Jamrogiem miał stworzyć jedną z najsilniejszych par młodzieżowców w kraju. I ta sztuka mu się udała.

Debiutancki sezon Macieja Janowskiego w barwach tarnowskich Jaskółek zwieńczony został złotym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski. Średnia wychowanka wrocławskiej Sparty była niewiele gorsza od tej z 2011 roku, jednak w pierwszym roku startów z Jaskółką na piersi Janowski wystąpił w 22 spotkaniach (dla porównania w 2011 w drużynie Sparty było ich 15). W sumie w klubie z Małopolski Janowski spędził dwa lata i wywalczył dwa krążki DMP - wspomniane złoto oraz brąz.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (23)
avatar
sympatyk żu-żla
12.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czytając nazwiska juniorów którzy jechali w EE.Każdym jednym przypadku z osobna dla każdego zawodnika jazda w EE była dobrą nauką.Zawodnik stając się seniorem za pewne wyciągnął wnioski i naukę Czytaj całość
rafik1985
12.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Artykuł tylko po to aby cos napisać i tyle... Pawliccy to najpierw odeszli do Piły a dopiero pózniej Przemek do Gorzowa  
avatar
lechuuu UT
12.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
junioerem wychowankiem  
avatar
lechuuu UT
12.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Az 3 trafilo do Tarnowskiej Unii. Czas wkoncu moze na mlodziez sypnac troche groszem bo od kilku ladnych lat nie mozemy sie pochwalic juniorem typu Zmarzlik , Przedpelski  
15X ZŁOTO
12.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piła to potęga w szkoleniu.Kto pisał ten artykuł.Hampel zaczynał swoja przygodę z żużlem w Pile.To niesamowite co ten gość tu wypisuje.Ciekawe czy wie dlaczego Hampel urodził się w Łodzi?A no d Czytaj całość