W tym artykule dowiesz się o:
Przerwana kariera Darcy'ego Warda
Każda kontuzja sportowca to swego rodzaju dramat. Ból, cierpienie, przerwa w startach, a czasami diametralny zwrot w życiu. Bez wątpienia największym echem nie tylko w żużlowym środowisku odbiła się tragedia Darcy'ego Warda, który 23 sierpnia na torze w Zielonej Górze doznał fatalnej kontuzji przerwania rdzenia kręgowego.
W ostatnim wyścigu meczu w pomiędzy Falubazem Zielona Góra, a MRGARDEN GKM-em Grudziądz, Darcy Ward zahaczył motocyklem o Artioma Łagutę. Upadek wyglądał fatalnie. Ward został błyskawicznie przetransportowany do zielonogórskiego szpitala, gdzie przeszedł kompleksowe badania. Niestety, potwierdziły się pierwsze dramatyczne diagnozy, mówiące o przerwanym rdzeniu kręgowym na odcinku, który odpowiada za dolne partie ciała.
Tragedia Darcy'ego Warda połączyła całe środowisko żużlowe. Wsparcie dla Australijczyka słali także przedstawiciele innych dyscyplin sportu. Żużlowiec obecnie nadal przebywa w klinice w Wielkiej Brytanii, gdzie przechodzi długą i żmudną rehabilitację.
Darcy Ward był jednym z największych talentów współczesnego speedwaya. Wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała brutalnie fatalna kontuzja. Teraz Australijczyka czeka najważniejszy wyścig życia o powrót do zdrowia i normalnego życia. Na pewno jest mu łatwiej, gdy czuje wsparcie tysięcy fanów speedwaya ze wszystkich zakątków świata.
Niedawno natomiast wystartowała akcja charytatywna firmy PGE wespół z fundacją Polskiego Związku Motorowego. Twarzą tego przedsięwzięcia został MVP mistrzostw świata w siatkówce Mariusz Wlazły. Przedmioty zgłoszone na licytację można śledzić na bieżąco za pośrednictwem specjalnie utworzonej strony internetowej - charytatywni.allegro.pl/4darcy.
Ponadto pieniądze na leczenie Warda można wpłacać na specjalnie utworzone w tym celu konta bankowe założone przez dwie fundacje - Falubaz Pomaga i Darcy Ward Foundation.
Złamany kręgosłup Witalija Biełousowa
Dramat 30 września przeżył także Witalij Biełousow, który podczas VII Memoriału Anatolija Stiepanowa w Togliatti uczestniczył w groźnym wypadku z Artiomem Łagutą. Biełousow po wypadku nie miał czucia w nogach, gdyż uszkodzeniu uległ kręgosłup.
Rosjanin, który w Polsce ostatnio reprezentował barwy Orła Łódź przeszedł dwie operacje. Ponad miesiąc po wypadku stan żużlowca uległ nieznacznej poprawie. Biełousow zaczął ruszać palcami prawej stopy. Może także położyć się na boku i brzuchu. Jego stan nie pozwala jednak nawet na jazdę na wózku inwalidzkim. Wkrótce Biełousow miał przejść kolejną operację w Sankt-Petersburgu.
23-letni żużlowiec walczy o powrót do zdrowia. Wierzy także, że w pełni sił wróci na tor żużlowy. Warto przypomnieć, że koszt leczenia Rosjanina jest bardzo duży. Kontuzjowanego żużlowca można wspierać wpłacając pieniądze na specjalne konta bankowe.
Złamane udo Jarosława Hampela
6 czerwca 2015 roku okazał się feralną datą dla Jarosława Hampela. Kapitan żużlowej reprezentacji Polski podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata w Gnieźnie uczestniczył w groźnym wypadku, w wyniku którego doznał spiralnego złamania prawego uda. Czołowy żużlowiec świata stracił ponad pół sezonu i jest na finiszu rehabilitacji i powrotu do pełni sił.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło już w czwartym wyścigu wspomnianych wcześniej zawodów, kiedy to Linus Sundstroem zaatakował ostro pod bandą Witalija Biełousowa. O upadającego Rosjanina zahaczył Jarosław Hampel, któremu wyprostowało motocykl i z całym impetem pojechał w bandę. Polak zdążył zeskoczyć z motocykla, ale ten z kolei uniósł dmuchaną bandę, w wyniku czego Hampel z całym impetem uderzył w drewniany płot. Skutek był opłakany. W szpitalu stwierdzono złamanie kości udowej oraz krwotok w prawej nodze.
Kilka miesięcy żmudnej rehabilitacji sprawiło, że trzykrotny medalista IMŚ odzyskał już niemalże pełną sprawność. Niedawno w rozmowie z naszym portalem mówił, że jest już na finiszu rehabilitacji. - Chcę być w stu procentach zdrowy, kiedy zaczniemy przygotowania do nowego sezonu. Już dzisiaj mogę stwierdzić, że wszystko przebiega dobrze. Jestem pewny, że normalnie, jak co roku rozpocznę przygotowania do kolejnego sezonu - powiedział Jarosław Hampel, który będzie ponownie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Polak bowiem otrzymał stałą dziką kartę. Oby "Mały" wrócił na tor jeszcze mocniejszy i walczył o brakujący laur w jego bardzo bogatej karierze.
Pechowy Maks Gregoric
Nie tylko żużlowcy ze światowego topu, ale także ci, którzy o największych laurach mogą pomarzyć, doznawali w sezonie 2015 groźnych kontuzji. Wielkim pechowcem jest Maks Gregoric. Słoweniec fatalny upadek zaliczył podczas czwartej rundy Indywidualnych Mistrzostw Włoch na torze Badia Calavena.
Gregoric kontuzji nabawił się w wyścigu finałowym wspomnianych zawodów. 30-letni żużlowiec stracił przytomność i długo opatrywany był na torze. Następnie helikopterem przetransportowano go do szpitala w Trydencie. Przez prawie miesiąc słoweński żużlowiec przebywał w śpiączce.
Niedawno Gregoric został wybudzony przez specjalistów ze szpitala w Lublanie. 30-latek rozpoczął już rehabilitację po bardzo poważnym urazie głowy. Przed nim jeszcze długa walka o powrót do pełnej sprawności. W przypadku takich urazów proces powrotu do zdrowia jest długi i powolny. Miejmy jednak nadzieję, że Słoweniec wróci do zdrowia, a być może tak na tor. Nie zapominajmy jednak, że to nie pierwsza bardzo groźna kontuzja Maksa Gregoricia.
Kerr wygrał ze śmiercią i chce wrócić na tor
Podczas mistrzostw Premier League czwórek na torze w Peterborough fatalny wypadek zanotował Lewis Kerr, który razem z Joshem Grajczonkiem uderzył w bramę. O tym, z jakim impetem na ogrodzenie wpadli żużlowcy świadczy fakt, że bramka się otworzyła.
Wypadek był na tyle groźny, że życie 25-letniego Lewisa Kerra było zagrożone. Brytyjczyk doznał poważnych obrażeń głowy i długo znajdował się w śpiączce. Szczęście w nieszczęściu, że Kerr szybko wracał do zdrowia. Trzy dni po wypadku odzyskał przytomność, a szpital opuścił tydzień później.
Szybki powrót do zdrowia zaowocował tym, że Kerr zapowiadał kontynuowanie żużlowej kariery. Na początku 2016 roku Brytyjczyk ma wrócić na tor. Kilka dni temu podpisał kontrakt z King's Lynn Stars.
Złamane uda Mariusza Puszakowskiego i Marcela Kajzera
Jednym z największych pechowców tego sezonu jest także Mariusz Puszakowski. Lider Orła Łódź na treningu przed meczem z Lokomotivem Daugavpils doznał fatalnej kontuzji. Karambol na pierwszym wirażu poskutkował złamanym udem z przemieszczeniem. "Puzon" szybko przeszedł operację w jednym z łódzkich szpitalu i rozpoczął żmudną rehabilitację.
- Miałem w karierze sporo kontuzji, ale to co przytrafiło mi się w tym sezonie, bezsprzecznie jest najcięższym i najbardziej bolesnym doświadczeniem. Sporo trzeba wycierpieć. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego cierpienia. Ja miałem to szczęście w nieszczęściu, że byłem od razu operowany i w jakiś sposób uśmierzyło mi ten ból - mówił jakiś czas po wypadku Mariusz Puszakowski.
Fatalnie sezon 2015 zakończył się dla Marcela Kajzera, który podczas XXI Turnieju o Puchar Burmistrza Rawicza doznał złamania kości udowej. Obecnie rawiczanin jest już po operacji i przechodzi rehabilitację.
Filip Sitera wrócił prawie z zaświatów
O czeskim żużlowcu nie było tak głośno, jak o innych pechowcach. Kariera Filipa Sitery załamała się na skutek groźnych kontuzji. Już w poprzednim sezonie Czech zaliczył fatalny wypadek, z którego cudem uszedł z życiem. Stracił wiele krwi, miał rozdartą wątrobę i dopiero trzecia operacja uratowała mu życie. Przez pierwsze trzy dni po feralnym upadku Siterze dawano 10-15 procent na przeżycie.
Czech na szczęście pokonał wszelkie przeciwności losu i wrócił do zdrowia oraz na tor. Sezon 2015 również okazał się dla niego pechowy. 21 czerwca na torze w Libercu Sitera uczestniczył w groźnym wypadku, którego skutki znów okazały się opłakane. Czech doznał wstrząśnienia mózgu, złamał miednicę oraz nabawił się urazu kręgosłupa na odcinku lędźwiowym. Uszkodził także układ nerwowy, na skutek czego miał problem z czuciem w lewej nodze.
Obecnie czeski żużlowiec nadal przechodzi rehabilitację i walczy o powrót do pełnej sprawności. Trudno jednak przewidzieć, kiedy wróci do zdrowia i czy po tak ciężkich urazach zobaczymy go jeszcze na torze.
Złamane kręgosłupy Schleina i Lopeza
Sezon 2015 był feralny pod kątem kontuzji kręgosłupa. Wspomniani wcześniej Darcy Ward i Witalij Biełousow to nie jedyni żużlowcy, którzy w tym roku nabawili się poważnych urazów kręgosłupa. Na początku sezonu Mariusz Staszewski złamał dwa kręgi szyjne oraz piersiowe. Pod koniec sezonu 4 października w Argentynie pech dopadł Matiasa Lopeza, który w wyniku wypadku złamał kręgosłup. Po długiej operacji Argentyńczyk odzyskał częściowe czucie w nogach oraz mógł poruszać ramionami. Przed nim jednak długa rehabilitacja i walka o powrót do pełnej sprawności.
Los nie oszczędził w tym sezonie także Rory'ego Schlein. Australijczyk w przeszłości notował już sporo mniej lub bardziej groźnych kontuzji, ale zawsze wracał do zdrowia i na tor. Oby podobnie było w tym przypadku. Przypomnijmy bowiem, że Schlein fatalnej kontuzji nabawił się w pierwszym wyścigu meczu Orła z Lokomotivem Daugavpils na torze w Łodzi.
Schlein uczestniczył w karambolu z udziałem Kamila Adamczewskiego. Australijczyk trafił do szpitala, gdzie przeszedł dwie operacje kręgosłupa. Na szczęście nie został przerwany rdzeń kręgowy i Schlein miał czucie w rękach i nogach. 31-letni żużlowiec przedłużył kontrakt z Orłem Łódź i miejmy nadzieję, że sympatycznego Australijczyka zobaczymy znów na żużlowym torze.
Reasumując, sezon 2015 był jednym z najgorszym w ostatnich latach pod względem groźnych kontuzji. Połamane kręgosłupy, fatalne złamania kości udowych, urazy głowy pokazują, że sport żużlowy jest nadal bardzo niebezpieczny. Dmuchane bandy, które wymyślił Tony Briggs z pewnością uratowały życie i zdrowie wielu zawodnikom. Wszystkim urazom niestety nie są w stanie zapobiec.
- Cały czas zastanawiam się, co można jeszcze zrobić lepiej, by nie dochodziło do takich tragedii, jak chociażby ta z udziałem Darcy'ego Warda. Niestety, żużel staje się coraz szybszy. Zawodnicy jeżdżą z niesamowitą prędkością, walczą na całego. Musimy zastanowić się, dokąd zaprowadzi nas coraz większa szybkość. Możemy rozmawiać o coraz lepszych zabezpieczeniach torów, wymyślać najróżniejsze ochraniacze, ale jeśli nie ograniczymy szybkości, to na nic wszelkie wynalazki. Po prostu i tak nie nadążymy za szybkością, która w przypadku karamboli niesie zgubne efekty - ocenia Tony Briggs.