W tym artykule dowiesz się o:
Po zakończeniu poprzedniego sezonu na łamach WP SportoweFakty publikowaliśmy raport, zgodnie z którym średnia wieku zawodników walczących o tytuł mistrza świata drastycznie idzie w górę. Na topie są więc nie tylko trzydziestolatkowie, ale coraz częściej również zawodnicy o dekadę starsi, którzy w metryczce mają czwórkę z przodu lub się do niej zbliżają.
Ma to oczywiście kluczowe przełożenie na rozgrywki ligowe, w których najlepsi na świecie wiodą prym. Żużlowi weterani co roku są bardzo chętnie kontraktowani przez kluby. Wielu z nich cały czas jest w stanie zdobywać średnio więcej niż dwa punkty na bieg, a doświadczenie, jakim mogą służyć w parkingu młodszym kolegom, jest nieocenione.
Nie tyczy się to jednak tylko elity. Wciąż są oraz w przeszłości byli zawodnicy, którzy w kwiecie wieku, po długiej karierze pełnej sukcesów, z powodzeniem rywalizowali na zapleczu Ekstraligi lub w niższych klasach rozgrywkowych. Takimi jeźdźcami w ostatnich latach byli np. Peter Karlsson czy Magnus Zetterstroem, którzy w 2014 ("PK") i 2015 ("Zorro") roku zdominowali rozgrywki drugoligowe, mając odpowiednio 45 oraz 44 lata. Z oczywistych względów nie da się oczywiście zaprezentować wszystkich klasowych weteranów startujących w historii na polskich torach, ale postanowiliśmy wyróżnić kilku, którzy dziś i niegdyś, bez względu na poziom rozgrywek, wciąż potrafili pokazać plecy rywalom.
Nie da się ukryć, że dziś weteranów jest więcej, niż w przeszłości. - Żużlowcy są lepiej przygotowani fizycznie, psychicznie, więcej zarabiają i mają zorganizowane własne, profesjonalne zaplecze. Wszystkie te czynniki wpływają na to, że w dzisiejszych czasach dobra forma czterdziestolatka nie jest dla nikogo żadnym zaskoczeniem - komentuje nasz publicysta i ekspert ds. historii żużla, Grzegorz Drozd. - W okresie PRL-u niewiele było przykładów, jak Grzesiek Kuźniar z rzeszowskiej Stali, który prowadził bardzo sportowy tryb życia i dzięki temu dojechał na motocyklu w dobrej formie aż do czterdziestki, w 1988 roku. W dawnych czasach jeżdżący czterdziestolatek był wyjątkiem potwierdzającym regułę, że na żużlu jeździ się do okresu ukończenia 30-35 lat - dodaje.
Jeśli mowa o klasowych weteranach polskich lig, to w tym gronie po prostu musi znaleźć się ten niemal 46-letni zawodnik. Amerykanin najniższą średnią biegową w ostatnich latach zanotował w 2013 roku, ścigając się w barwach Polonii Bydgoszcz. Nie był to zdecydowanie jego poziom, ale "Grin" zdobywał wówczas dwa punkty na wyścig, a w całym sezonie zainkasował dla Gryfów aż 120 "oczek".
Mimo zaawansowanego wieku, Hancock wciąż jest na topie. Nawet gdy zanotuje zniżkę formy, jak we wspomnianym 2013 roku, potrafi wszystkich zaskoczyć i niczym sportowiec w kwiecie wieku wstać z kolan, otrzepać się i jeszcze raz wspiąć na sam szczyt. Już w kolejnym sezonie "Grin" został bowiem mistrzem świata oraz najskuteczniejszym zawodnikiem Grupy Azoty Unii Tarnów i całej PGE Ekstraligi, a przed rokiem, już w barwach PGE Stali Rzeszów, zajął w tej klasyfikacji trzecie miejsce. Należy jednak zaznaczyć, że mimo spadku w rankingu, i tak zanotował progres!
Choć w czerwcu "stuknie" mu 46 lat, w kolejce po jego usługi ustawiło się spore grono chętnych, złożonych z najmocniejszych firm w naszym kraju. Amerykanin bowiem cały czas jest gwarantem wysokich zdobyczy punktowych. Ostatecznie wyścig o podpis Hancocka pod kontraktem wygrał KS Get Well Toruń, dla którego jest to poważne wzmocnienie formacji seniorskiej. Nikt się bowiem nie spodziewa, że wiek stanie Amerykaninowi na przeszkodzie w kompletowaniu kolejnych "trójek".
Ostatnie trzy sezony Grega Hancocka w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg |
---|---|---|---|---|---|---|
2013 | skladywegla.pl Polonia Bydgoszcz | Ekstraliga | 13 | 65 | 120+10 | 2,000 |
2014 | Grupa Azoty Unia Tarnów | Ekstraliga | 15 | 75 | 150+24 | 2,320 |
2015 | PGE Stal Rzeszów | Ekstraliga | 14 | 75 | 173+5 | 2,373 |
Razem: | 42 | 215 | 443+39 | 2,242 |
Zaraz po kwietniowym żużlowym weekendzie, który - miejmy nadzieję - zainauguruje rozgrywki ligowe w Polsce, najlepszy polski zawodnik w historii skończy 45 lat! Mimo tego Gollob wciąż będzie ścigać się w najlepszej lidze świata. Co prawda daleko mu dziś do poziomu, jaki prezentował jeszcze przed pięcioma laty, ale przynajmniej na torze w Grudziądzu, mistrz świata z 2010 roku wciąż potrafi wyczyniać cuda. Potwierdził to zresztą w zeszłorocznym meczu swojego MRGARDEN GKM-u ze Stalą Gorzów.
W ostatnich latach Gollob z sezonu na sezon notuje regres. Nie oznacza to jednak, że w Grudziądzu są z niego niezadowoleni. Na wyjazdach co prawda mocno zawodzi, ale wciąż jest solidnym punktem swojej ekipy w meczach domowych. Należy przy okazji zaznaczyć, że przecież w 2011 roku "Chudy" wykręcił znakomitą średnią 2,417 mając już "czterdziestkę" na karku. Dwa sezony później z kolei, po słabych rozgrywkach 2012, odbudował się w Toruniu i zakończył rok w TOP10 najlepszej ligi świata.
Ostatnie trzy sezony Tomasza Golloba w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg. |
---|---|---|---|---|---|---|
2013 | Unibax Toruń | Ekstraliga | 21 | 117 | 239+13 | 2,154 |
2014 | Unibax Toruń | Ekstraliga | 14 | 58 | 92+9 | 1,741 |
2015 | MRGARDEN GKM Grudziądz | Ekstraliga | 14 | 72 | 107+9 | 1,611 |
Razem: | 49 | 247 | 438+31 | 1,899 |
Choć można by się spodziewać, że im bliżej "czterdziestki", tym postawa na torze będzie słabsza, Protasiewicz łamie schematy i przeżywa drugą młodość. Wychowanek, kapitan i wieloletni zawodnik Falubazu Zielona Góra był w poprzednim sezonie bezapelacyjnym liderem swojego klubu. "PePe" cały czas jest jednym z najlepszych zawodników ścigających się w polskiej Ekstralidze. I mimo że zawiódł w cyklu SEC, w tym zestawieniu najważniejsze są wyniki w rozgrywkach ligowych.
Protasiewicz skończył już 41 lat i nie zapowiada się na to, aby miał permanentnie zawiesić swój kevlar na wieszaku. W ostatnich sezonach utrzymywał przyzwoity poziom, zdobywając średnio około dwóch punktów na bieg, ale w poprzednim roku zadziwił wszystkich i zanotował spory progres. Ścigał się z agresją, werwą i ambicją godną podziwu, a rywale przecierali oczy ze zdumienia, gdy notował takie występy, jak ten z 28 czerwca w Toruniu (18 punktów w 7 biegach). Chyba każdy zespół chciałby mieć w swoim składzie takiego weterana.
Ostatnie trzy sezony Piotra Protasiewicza w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg. |
---|---|---|---|---|---|---|
2013 | Stelmet Falubaz Zielona Góra | Ekstraliga | 22 | 104 | 200+14 | 2,058 |
2014 | SPAR Falubaz Zielona Góra | Ekstraliga | 16 | 76 | 149+9 | 2,079 |
2015 | SPAR Falubaz Zielona Góra | Ekstraliga | 12 | 65 | 142+7 | 2,292 |
Razem: | 50 | 245 | 491+30 | 2,127 |
Zawodnik, który w młodzieńczych latach aspirował do najwyższych laurów, jakie może zdobyć żużlowiec, już od wielu sezonów nie jest żużlowcem ze ścisłego topu. Świst od 2009 roku broni jednak barw drugoligowej Polonii Piła (z przerwą w 2011) i mimo że w czerwcu tego roku skończy aż 48 lat, cały czas był jednym z najskuteczniejszych zawodników najniższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Lata startów na pilskim owalu sprawiły, że tamtejszy tor nie ma dla niego żadnych tajemnic i "Twisty" przy ul. Bydgoskiej niezbyt często ogląda plecy rywali. Ostatnio słabiej szło mu na wyjazdach, ale - podobnie jak niegdyś jego wielki rywal, Gollob - nadrabiał to podczas starć w domu.
Kariera Śwista powoli zbliża się ku końcowi. Choć byli tacy, co przewidywali, że pobije on rekord niezatapialnego Andrzeja Huszczy, sam gorzowianin otwarcie mówi, że nadchodzący sezon będzie prawdopodobnie jego ostatnim w karierze. Tym razem o punkty będzie jednak dużo ciężej, niż w II lidze, bo po połączeniu niższych klas Świstowi przyjdzie rywalizować z dużo mocniejszymi rywalami. O ile pilanie zapewne nie spodziewają się fajerwerków w wykonaniu swojego weterana w meczach wyjazdowych, o tyle w Pile wciąż powinien on niejednemu rywalowi utrzeć nosa.
48-latek przed rozpoczęciem rozgrywek, podczas memoriału Edwarda Jancarza, przekaże symboliczny plastron legendy gorzowskiego żużla, nowej nadziei w północnej części Ziemi Lubuskiej, Bartoszowi Zmarzlikowi. Będzie to idealne zwieńczenie jego długiej i bogatej kariery.
Ostatnie trzy sezony Piotra Śwista w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg. |
---|---|---|---|---|---|---|
2013 | Victoria Piła | II liga | 8 | 42 | 88+5 | 2,214 |
2014 | Victoria Piła | II liga | 12 | 61 | 122+5 | 2,082 |
2015 | Polonia Piła | II liga | 12 | 51 | 93+10 | 2,020 |
Razem: | 32 | 154 | 303+20 | 2,097 |
Dobrym przejściem do historycznych postaci, które w przeszłości z powodzeniem ścigały się w Polsce ze statusem weterana, będzie zaprezentowanie wspomnianego już wychowanka Falubazu Zielona Góra. Andrzej Huszcza, bo o nim mowa, karierę zakończył po sezonie 2007 mając na karku 50 lat! To absolutny rekord, jeśli chodzi o polskich zawodników.
Huszcza 30 lat spędził w swoim macierzystym klubie z południowej części województwa lubuskiego. Nawet tuż po "czterdziestce" ścigał się na niewiarygodnie wysokim poziomie. W 1999 roku (42 lata), gdy zielonogórzanie na rok spadli do niższej klasy, "Tomek" w 24 meczach zdobył 289 punktów i 13 bonusów, co dało niebywałą średnią ponad 12 punktów na mecz i 2,5 na bieg. Jeszcze w 2003 roku (46 lat) Huszcza radził sobie sobie nie najgorzej, ale w ciągu dwóch kolejnych sezonów Ekstraliga zaczęła go przerastać. To był moment, w którym po raz pierwszy postanowił opuścić Falubaz. Mając 49 lat podpisał kontrakt z drugoligowym PSŻ-em Milion Team Poznań. Liderem tej ekipy był co prawda Adam Skórnicki, ale Huszcza doskonale mu asystował i zakończył sezon z rewelacyjną średnią 2,318, indywidualnie wygrywając ponad połowę swoich wyścigów. Poznanianie tym samym awansowali o klasę wyżej.
Na zapleczu elity "Tomek", jako 50-letni zawodnik, zdecydowanie już sobie nie radził. Wygrał tylko jeden wyścig, a w siedmiu meczach zdobył osiemnaście punktów z dwoma bonusami. Po tym sezonie pan Andrzej zakończył swoją karierę, a wkrótce potem związał się ze sztabem trenerskim Falubazu.
Ostatnie trzy sezony Andrzeja Huszczy w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg. |
---|---|---|---|---|---|---|
2005 | ZKŻ Kronopol Zielona Góra | Ekstraliga | 10 | 39 | 35+11 | 1,179 |
2006 | PSŻ Milion Team Poznań | II liga | 15 | 66 | 144+9 | 2,318 |
2007 | PSŻ Milion Team Poznań | I liga | 7 | 18 | 18+2 | 1,111 |
Razem: | 32 | 123 | 197+22 | 1,780 |
Legenda polskiego żużla i jeden z jego pionierów swoją bogatą karierę rozpoczynał w Rawiczu. Następnie przeniósł się do Rzeszowa i to właśnie w barwach tych dwóch klubów święcił największe sukcesy. Kapała był jednym z bohaterów naszego tekstu o żużlowcach, którzy wrócili do ścigania na wysokim poziomie po groźnych kontuzjach.
Wychowanek rawickiego klubu był skuteczny nawet wtedy, gdy nieuchronnie zbliżał się do "czterdziestki". Stal Rzeszów, której barwy wówczas reprezentował, była jedną z najmocniejszych firm w kraju, a wyłamujący się ponad schematy Kapała dzielnie jej liderował. Wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie w tym, aby doświadczony żużlowiec woził "trójki" nawet z "czwórką" z przodu w metryczce, ale na przeszkodzie stanęła... władza ludowa. - Na światło dzienne w końcu wyszedł proceder, o którym w Rzeszowie było głośno od dłuższego czasu. Otóż Kapała do spółki ze Stefanem Kępą prowadzili liczne, drogie i prestiżowe interesy, z handlem samochodami na czele. Cierpliwość władzy się skończyła i obaj zostali ukarani. Kępa odsiedział wyrok, a Kapała, z racji większych sukcesów sportowych i dbałości o wizerunek Polski ludowej, dostał karę w zawieszeniu. Ale w Rzeszowie był spalony i w niesławie przeniósł się do pobliskiego Tarnowa - wspomina Grzegorz Drozd.
Ostatnim sezonem na torze dla Kapały był więc rok 1967. Rzeszowianie zajęli wtedy czwarte miejsce w lidze, a weteran w najwyższej klasie wykręcił świetną średnią, 2,370, kwalifikując się, ex-aequo ze wspomnianym Stefanem Kępą, do TOP10 najlepszych jeźdźców rozgrywek.
Od początku swojej kariery związany z Lesznem, ale żużlową przygodę kończył Gdańsku, gdzie spędził zdecydowaną większość czasu. Ojciec znanego trenera, Piotra, także lubił łamać reguły i długo nie zamierzał odstawiać żużlowego motocykla w kąt. Żyto był jedną z największych gwiazd polskiego speedwaya przełomu lat 50. i 60. i choć w Gdańsku spisywał się wybornie, to nie nawiązał już do tak dobrych wyników, jakie prezentował w Lesznie.
Dlaczego w ogóle legendarny zawodnik musiał żegnać się z macierzystym zespołem? - Kierownictwo za odmowę startu w zaległym meczu zdyskwalifikowało dwóch liderów, Zdzisława Walińskiego i Henryka Żytę. Oficjalny komunikat głosił, że zawodnicy zostali ukarani za... "nadmierne żądania finansowe" - tłumaczy Grzegorz Drozd i przytacza jednocześnie cytat syna pana Henryka, Piotra, który wyjaśnił, że jego ojciec tak naprawdę chciał odzyskać zaległe pieniądze. - Ale jak to bywało w tamtych czasach, uznano go za jedynego winowajcę całego zamieszania.
Wychowanek leszczyńskich Byków karierę skończył w wieku 44 lat po 28 sezonach spędzonych na żużlowym motocyklu. Znaczący regres formy zaczął notować dopiero w ostatnich latach startów. Na szczególną uwagę zasługuje jednak czas spędzony w II lidze, gdzie jeździł mając już ponad 35 lat, a mimo to średnio zdobywał około 2,6 punktu na wyścig. Także gdy Wybrzeże w 1975 roku wróciło do elity (39 lat Henryka Żyty), nie schodził on poniżej bardzo wysokiego poziomu.
28 sezonów prezentowanego Henryka Żyty robi wrażenie? Rekord ten został bardzo szybko pobity przez Pawła Waloszka, legendę Śląska Świętochłowice i całego polskiego żużla. Zawodnik ten kończył karierę w wieku 47 lat, a na torze spędził 32 sezony!
Co prawda będąc bliżej "czterdziestki" Waloszek nie błyszczał już w elicie jak za dawnych, dobrych lat, ale po tym jak Śląsk na początku lat 80. spadł do niższej klasy, ten odżył i regularnie dostarczał swojemu zespołowi grubo ponad 100 punktów. - Jego jazda była ustabilizowana, przemyślana i taktyczna. Waloszek co prawda potrafił ostro walczyć, ale głownie bazował na świetnym wyszkoleniu technicznym i jeździe przy krawężniku. Mentalnie był spokojny i opanowany. Oprócz licznych sukcesów, nie tylko na arenie krajowej, wspomniane walory Waloszka zaprocentowały długowiecznością na torze - powiedział Grzegorz Drozd.
Gdy w 1985 roku świętochłowicki klub wrócił do elity, 47-letni wtedy zawodnik wystąpił w 14 meczach na 18 możliwych i był statystycznie trzecim najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Po tym sezonie Waloszek postanowił zakończyć swoją długą i bogatą karierę.
Ostatnie trzy sezony Pawła Waloszka w lidze polskiej:
Sezon | Drużyna | Liga | Mecze | Biegi | Punkty | Śr. bieg. |
---|---|---|---|---|---|---|
1983 | Śląsk Świętochłowice | II liga | 14 | 71 | 169+5 | 2,451 |
1984 | Śląsk Świętochłowice | II liga | 12 | 58 | 119+9 | 2,207 |
1985 | Śląsk Świętochłowice | I liga | 14 | 57 | 87+5 | 1,614 |
Razem: | 40 | 186 | 375+19 | 2,118 |