Iversen, Doyle, Łaguta. Oni najbardziej ucierpią na limicie lig

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

PGE Ekstraliga chce, aby od przyszłego roku żużlowcy mogli maksymalnie startować w dwóch ligach. Gdyby polskim działaczom udało się przeforsować ten przepis, szczególnie mocno ucierpiałoby na tym kilku żużlowców.

1
/ 7

[tag=5615]

Niels Kristian Iversen[/tag] był w tym roku jednym z najbardziej zapracowanych żużlowców. Doświadczony Duńczyk rywalizuje w cyklu Grand Prix, ponadto możemy go oglądać aż w czterech ligach - polskiej, szwedzkiej, brytyjskiej i duńskiej. Nie należy się zatem dziwić, że to właśnie "PUK" jako pierwszy protestował przeciwko pomysłowi ograniczenia liczby startów żużlowców.

- Jeśli Polacy wprowadzą ten przepis, to skończy się bardzo źle dla Danii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Czech i szwedzkiej Allsvenskan - twierdził Iversen w pierwszych dniach po ogłoszeniach pomysłu polskich działaczy.

Na zatrzymaniu Iversena w drużynie z pewnością zależy działaczom Stali Gorzów. Duńczyk może też liczyć na starty w brytyjskim King's Lynn Stars, gdyż od kilku lat jest liderem zespołu z Norfolk Arena i to wokół niego budowana jest drużyna. Trudno sobie również wyobrazić, aby "PUK" zrezygnował z rozgrywek w ojczyźnie, gdzie w tym roku zdobywał punkty dla Esbjerg Vikings.

Iversen mógłby teoretycznie odpuścić rywalizację w Szwecji, gdzie do tej pory reprezentował Indianernę Kumla, ale to nadal nie rozwiązałoby jego problemu w całości.

2
/ 7

[tag=6307]

Matej Zagar[/tag] jest kolejnym żużlowcem Stali Gorzów w naszym zestawieniu, który ucierpi na ewentualnym ograniczeniu liczby startów. W tym roku Słoweniec, podobnie jak Iversen, nie narzekał na brak jazdy. Zagar rywalizuje w cyklu Grand Prix, a poza tym regularnie startował w Polsce, Wielkiej Brytanii i Szwecji. Żużlowiec ze Słowenii zaliczył również epizody w czeskiej lidze.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota o ograniczeniu liczby lig: Rywale nam odjadą

Zagar przed paroma dniami na łamach WP SportoweFakty przekonywał jednak, że dla niego ograniczenie startów nie będzie problemem. - Ja z tym nie mam problemu, bo zawsze startowałem tylko w polskiej lidze, ewentualnie jeszcze w jednej. Oni wiedzą najlepiej i jeśli zostanie to wprowadzone, to u mnie nic się nie zmieni - powiedział słoweński żużlowiec.

3
/ 7

[tag=13630]

Grigorij Łaguta[/tag] nie jeździ w Wielkiej Brytanii, jednak bez wątpienia straci na rozwiązaniu, które od przyszłego roku chce wprowadzić PGE Ekstraliga. Rosjanin, jeśli chce myśleć o rywalizacji poza granicami swojego kraju, musi startować w rodzimej lidze. To oznacza, że Łaguta mógłby wybrać jeszcze tylko jeden klub.

Łaguta na sezon 2017 podpisał już kontrakt z KS ROW Rybnik. Biorąc pod uwagę, że w lidze rosyjskiej zawodnicy mają do odjechania ledwie kilka imprez w ciągu roku, rosyjski żużlowiec nie miałby zbyt wielu okazji do startów.

Jeśli limit dwóch lig wejdzie w życie, Łaguta będzie musiał zapomnieć o startach w szwedzkiej Elitserien. W tym roku doświadczony Rosjanin był związany kontraktem ze Smederną Eskilstuna.

4
/ 7

Nowym informacjom na temat ewentualnego ograniczenia startów przygląda się z pewnością Jason Doyle. Gdyby nie pomysł polskich działaczy, Australijczyk mógłby spać spokojnie. Przed paroma tygodniami "Doyley" podpisał dwuletni kontrakt ze Swindon Robins, później o przedłużeniu współpracy z nim poinformowała ekipa Rospiggarny Hallstavik, a w tym tygodniu to samo uczynił Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra.

Wydawać się mogło, że w tej sytuacji Doyle może się skupić na powrocie do zdrowia po kontuzji odniesionej w Grand Prix Polski w Toruniu. Jeśli jednak nowe przepisy w Polsce wejdą w życie, australijski żużlowiec stanie przed trudnym wyborem. Będzie musiał zrezygnować ze startów w klubie, z którym uzgodnił już warunki kontraktu.

5
/ 7

[tag=17202]

Vaclav Milik[/tag] jest kolejnym żużlowcem, który może znacząco ucierpieć na wprowadzeniu nowego zapisu regulaminowego. Czeski żużlowiec ma ważny kontrakt z Betard Spartą Wrocław, trudno byłoby mu też zrezygnować z jazdy w rodzimych rozgrywkach.

Tymczasem zakontraktowaniem Milika, którego wyniki z sezonu na sezon są coraz lepsze, zainteresowane jest Poole Pirates. Czech w przeszłości startował już w ekipie z Wimborne Road i rywalizacja w Elite League nie byłaby dla niego kłopotem.

- Jego forma w drużynie z Wrocławia w tym roku, gdzie jeździł razem z Taiem Woffindenem czy Maciejem Janowskim, była bardzo dobra. Osiągnął on znacznie wyższą średnią od Maćka, który był naszym kapitanem w ostatnich latach - powiedział na łamach "Daily Echo" Matt Ford.

Milik negocjuje również z klubami ze Szwecji, które są zainteresowane jego usługami po dobrym sezonie 2016. Lada moment może się okazać, że Czech podpisze kontrakty w czterech ligach. Co zrobi, gdy Polacy wprowadzą nowe przepisy?

6
/ 7

W tym roku Max Fricke został nowym Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Aby talent Australijczyka nadal rozwijał się w ekspresowym tempie, potrzeba mu jak największej liczby startów. Fricke w sezonie 2016 dobrze punktował w barwach KS ROW Rybnik, z Rospiggarną Hallstavik sięgnął po tytuł w szwedzkiej Elitserien, a z Belle Vue Aces awansował do finału Elite League. Zanotował również kilka udanych występów w duńskiej Superlidze.

Fricke ma już zaplanowaną przyszłość w Polsce. Niedawno na dwa kolejne sezony przedłużył kontrakt z rybnicką ekipą. Australijski żużlowiec z pewnością nadal chciałby startować w Elite League, bowiem Wielka Brytania bardzo często jest dla jego rodaków miejscem, w którym żyją w trakcie sezonu. Bez wątpienia do rozmów z Fricke usiądą również działacze w Hallstaviku. Ich plany mogą jednak pokrzyżować pomysły włodarzy PGE Ekstraligi.

7
/ 7

W PGE Ekstralidze mamy również kilku zawodników, którym nowe przepisy nie przeszkodzą i nie zmienią zbytnio ich kalendarza startów. Greg Hancock od dawna nie jeździ w Wielkiej Brytanii, skupiając się na rozgrywkach w Polsce i Szwecji. Ogromnym atutem doświadczonego Amerykanina jest fakt, że nie ma on rodzimej ligi i nie będzie musiał dla niej rezygnować z jazdy w innym kraju.

Przez większą część minionego sezonu w Wielkiej Brytanii nie oglądaliśmy również Taia Woffindena. "Woffy" powrócił do składu Wolverhampton Wolves na kluczowe spotkania i pomógł drużynie z Monmore Green w wywalczeniu mistrzostwa. Można sobie jednak wyobrazić scenariusz, w którym w przyszłym roku Brytyjczyk ponownie opuszcza rodzime rozgrywki. Tym bardziej, że ma już podpisane kontrakty na sezon 2017 z Betard Spartą Wrocław i Masarną Avesta.

Problemu nie mieliby również czołowi Polacy. Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki, Przemysław Pawlicki czy Maciej Janowski w minionym sezonie jazdę w PGE Ekstralidze łączyli z rywalizacją na szwedzkich torach. Wprawdzie Janowski czy starszy z braci Pawlickich w przeszłości bronili barw klubów z Wysp, ale zrezygnowali z Elite League tłumacząc to zbyt napiętym kalendarzem startów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (18)
avatar
Draumr
11.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dziwny pomysł, dziwne propozycje. Nie można zabronić zawodnikom podpisywania kontraktów w kliku ligach, bo to jest niezgodne z prawem. Każdy może startować w tylu ligach, w ilu będzie chciał. N Czytaj całość
avatar
EstadioOlimpico
11.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Fajne zestawienie największych żużlowych clownów... :) Na szczęście wasz cyrk już się kończy!  
avatar
sympatyk żu-żla
10.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Może cztery ligi to za dużo.Ale dwie plus rodzima to by było .Jeżeli by do doszło do trzech lig toi tak inne ligi by za wesoło nie miały .To nie krzewienie żużla winnych krajkach tylko rujna Czytaj całość
avatar
yes
10.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam wrażenie, że jest to materiał z rodzaju "wybór na zamówienie". Ujęto 7 zawodników. Z jednej strony Iversen (4 ligi) - z drugiej Hancock (2 -ani ziębi, ani chłodzi).  
avatar
Marek Śruba Wiertel
10.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Może się skończyć tym, że zawodnicy zaczną żądać jeszcze wyższych sum za starty w polskiej lidze, ze względu na brak możliwości zarobku w innych ligach.