Woda opada po toruńskim potopie. Na tapecie regulamin - podsumowanie 4. dnia transferowego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na rynku transferowym, po piątkowym nawale informacji z Torunia, nastała konsternacja. Kluby, zawodnicy i władze ligi skupiają się nad rozwiązaniem podstawowego problemu, czyli nowym regulaminie. Żużlowcy twardo obstają przy swoim.

1
/ 6

PGE Ekstraliga jak NBA lub NHL? Nie w takim znaczeniu!

To, gdzie większość zawodników uzgodniła warunki umów na przyszły rok, wiemy. Na razie jednak żaden z nich nie kwapi się do tego, by usiąść przy stole i parafować kontrakt. Rozchodzi się oczywiście o nowe zapisy wprowadzone przez władze ligi. Zawodnicy wydają się być zjednoczeni jak nigdy. Uderzyli pięścią w stół i mówią dość. W sobotę w Bydgoszczy odbyło się spotkanie w tej sprawie. Uczestniczył w nim m.in. Krzysztof Cegielski, przewodniczący stowarzyszenia Metanol, które reprezentuje zawodników. Czy grozi nam lokaut, czyli zawieszenie rozgrywek?

- Bojkot w zasadzie już trwa. Nikt nie podpisał kontraktu i nie zrobi tego, dopóki coś się nie zmieni. Wszyscy się tego trzymamy. Czekamy w tej chwili na reakcję drugiej strony. Jesteśmy solidarni i tacy pozostaniemy - zadeklarował w rozmowie z naszym serwisem Cegielski. Zapowiada się więc bardziej gorący okres niż przypuszczano. Sobotnich informacji stricte transferowych jak na lekarstwo.

2
/ 6

"Po co taki transfer?", czyli spór o długość umowy

Są za to pokłosia wieści z piątku. W Częstochowie część kibiców źle zareagowała na sugestie, że Adrian Miedziński do Włókniarza przychodzi tylko na rok i z góry jest założone, że potem wróci do macierzystego klubu z Torunia. Tak by przynajmniej wynikało ze słów menedżera Get Well, Jacka Frątczaka. Odmiennego zdania jest prezes Włókniarza, Michał Świącik. "Adrian przed chwilą sam do mnie zadzwonił i odciął się od wypowiedzi Jacka Frątczaka dotyczącej jego powrotu za rok do Torunia" - napisał sternik Lwów na Facebooku. Ma on teraz na głowie domknięcie składu.

3
/ 6

Częstochowa już się Szwedów nie boi

Michał Świącik długo próbował to ukryć, ale w tak ciasnym jak żużlowe środowisko obszarze trudno o dochowanie tajemnicy. Włókniarz od jakiegoś czasu mocno zabiega o angaż Fredrika Lindgrena. Jeśli by do niego doszło, automatycznie zabraknie miejsca w składzie dla jednego z seniorów. Najbardziej zagrożony jest Andreas Jonsson. Sam zawodnik najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, bo rozważa, czy będzie walczyć o miejsce w zespole, czy zdecyduje się ostatecznie na inny klub. Wątki częstochowskie przewijają się też w przypadku opolskiego ośrodka.

4
/ 6

Sami zgłaszają swoje kandydatury. Wystarczył Ułamek

Głośny transfer Sebastiana Ułamka do Kolejarza Opole pozytywne wrażenie wywarł również na zawodnikach. Ci sami zaczęli zgłaszać się do klubu z zapytaniem o możliwość startów. - Muszę przyznać, że gdy ogłosiliśmy transfer Sebastiana, rozdzwoniły się telefony od naprawdę dobrych zawodników. Przesyłają nam swoje oferty i szczególnie jedno nazwisko wzbudziło u nas duże zainteresowanie. Musimy usiąść z zarządem i ten temat przedyskutować. Może faktycznie warto byłoby tego zawodnika sprowadzić - powiedział nam prezes Kolejarza, Grzegorz Sawicki. Poza Ułamkiem, częstochowskie akcenty w klubie z Opola to Hubert Łęgowik i Oskar Polis. Wystarczy jednak spekulacji. Czas na konkrety. Te w sobotę padły na najniższym szczeblu rozgrywkowym.

ZOBACZ WIDEO Maria Andrejczyk zaczarowana żużlem. Podziwia żużlowców za ich odwagę

5
/ 6

Krajowy lider nie opuści Ostrovii

Pierwszym seniorem na przyszły sezon pochwalił się klub z Ostrowa. W dalszym ciągu ich barwy reprezentować będzie Kamil Brzozowski. Trudno było spodziewać się innej decyzji, skoro w tym roku w drużynie dowodzonej przez Mariusza Staszewskiego spisywał się on wedle oczekiwań (wykręcił średnią blisko 2 pkt/bieg). Poza tym w kadrze ostrowian znajduje się junior Maksymilian Bogdanowicz. Na kolejne transferowe ruchy z Ostrowa trzeba czekać. Wiemy, że klub miał zakusy na Tomasza Jędrzejaka czy Sebastiana Ułamka, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Nie śpią też w Rzeszowie, gdzie klub przejmuje Ireneusz Nawrocki.

6
/ 6

Przyczynił się do degradacji, teraz pomoże w awansie?

Żurawie w minionym sezonie latały wyjątkowo nisko, ale sytuacja ma się zmienić o 180 stopni już w przyszłym roku. Rzeszowska Stal, już z nowym właścicielem, ma się bić o powrót najpierw na zaplecze PGE Ekstraligi, a później już o samą elitę. Stąd plany pozyskania Grega Hancocka, co byłoby absolutną sensacją. Póki co jednak klub dogaduje pierwsze umowy. Według naszych informacji, nowymi zawodnikami w Rzeszowie zostaną wychowanek Stali Paweł Miesiąc oraz Edward Mazur, który ma za sobą nieudany mariaż z łódzkim Orłem. Tak na marginesie, ten pierwszy przyłożył rękę do spadku rzeszowian. Był przecież zawodnikiem lubelskiego Motoru, który wygrał ze Stalą baraż.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (4)
avatar
dmdn
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W swoich decyzjach działacze nie powinni zapominać o kibicach. Gdyż bez kibiców nie ma zawodów, i nie ma środków dla klubów. Popieram protest!  
Gerhard von Thorn
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo bym chcial zobaczyc jak Telewizja z kontraktem w reku,zaklada marynarkowym petle na szyje,a przedstawiciel zawodnikow wykopuje marynarkowemu stolek spod nog.Ale to tylko we snie mozliwe. Czytaj całość
avatar
Burzol
4.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jestem za Lokautem .  
avatar
yes
4.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Może w podsumowaniu powinny być pominięte informacje o niezawartych umowach?? Zobaczymy czy zawodnicy zdecydują się na jazdę...