W tym artykule dowiesz się o:
Co by tutaj zrobić? Frątczak zastanawia się, co dalej z Get Well? Jacek Frątczak w pozie à la Dave Gahan z Depeche Mode w teledysku "Enjoy the Silence". Relaks i chwila zadumy w parku maszyn. A menedżer Get Well ma nad czym myśleć, bo wciąż nie zdecydował, czy zostanie toruńskim zespołem na kolejny sezon. Kiedy rok temu wracał do pracy z żużlową drużyną, był pełen zapału, ale teraz ma wątpliwości. Ostatnie miesiące pokazały mu, że wszystko może być zapięte na ostatni guzik, ale kontuzje trapiące zespół przez cały sezon potrafią zniszczyć wszystko. Play-off w Toruniu w tym roku raczej nie będzie. Szanse marne.
Przedpełski nie przekonał Frątczaka Pozostajemy przy osobie menedżera Get Well. W meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów (51:39) dał wielką szansę Pawłowi Przedpełskiemu. Wychowanek toruńskiej drużyny dostał dobry numer i niezłego doparowego Chrisa Holdera. Co z tego, skoro Paweł ponownie nie odpłacił za zaufanie, pokazując, że w tym roku jest zwyczajnie słaby. To się musi skończyć zmianą klimatu, bo tylko takie rozwiązanie daje szansę na odbicie się od dna.
Najlepszy rezerwowy PGE Ekstraligi Jack Holder jeździ z meczu na mecz coraz lepiej i w tej chwili jest bodaj najlepszym zawodnikiem startującym pod numerami 8 i 16. Frątczak oczywiście skacze z radości w górę, bo też po drodze parę razy mu się za Jacka oberwało. Głównie od innych zawodników. Ci, którzy tracili biegi kosztem młodszego z braci, wściekali się na menedżera i dawali temu wyraz.
Uwaga zawodnik na torze Szymon Woźniak miał pecha. Niedawno wrócił na tor po kontuzji złamania nogi, a tu, w meczu Cash Broker Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław (46:44), Przemysław Liszka tak bardzo się zapomniał, że jednym nieprzemyślanym atakiem sprowadził Woźniaka do parteru. Na szczęście Szymon dobrze upadł i nic złego mu się nie stało. Rezon jednak stracił, bo w trzech kolejnych biegach po upadku zdobył po 1 punkcie.
Zobaczy powtórki i postawi piwo Maciej Janowski i Vaclav Milik oglądają na monitorze mecz Stali ze Spartą. Powinni też obejrzeć wspólnie bieg, w którym przewieźli za plecami Bartosza Zmarzlika. Głównie za sprawą Macieja, który ciągnął Milka za uszy, a Zmarzlika blokował tak skutecznie, że ten był kompletnie bezradny i nic nie mógł zrobić. Jak już Milik zobaczy powtórkę, to niechybnie dojdzie do wniosku, że Maciejowi powinien postawić duże piwo.
Tak się starał, a i tak dostał po uszach Sędzia Krzysztof Meyze nie zaliczył w meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Falubaz Zielona Góra (52:38) żadnej wpadki, ale i tak oberwało mu się w niedzielnym Magazynie PGE Ekstraligi w nSport+. Szef sędziów Leszek Demski wziął na tapetę finał IMP z 4 sierpnia i wygarnął, że on by nie wykluczył Zmarzlika za przewrotkę Piotra Pawlickiego. Meyze, który sędziował tamten finał, to właśnie zrobił, więc musiał się czuć jak człowiek, któremu ktoś odpalił przed nosem bombę z opóźnionym zapłonem.
Znają, kochają, a pojechali gorzej od juniora Falubaz zdobył w meczu z Włókniarzem trzy trójki. Dwie z nich przywiózł Mateusz Tonder. Junior zawstydził starszych kolegów z zielonogórskiej drużyny. Jest to o tyle dziwne, że trzech z pięciu seniorów Falubazu w przeszłości startowało w częstochowskim klubie, a Piotr Protasiewicz na każdym kroku podkreśla, że SGP Arenę Częstochowa uwielbia. W niedzielę na nic się to jednak nie przełożyło.
Piotr - Przemysław 1:0 MRGARDEN GKM Grudziądz długo stawiał opór w Lesznie. W końcu przegrał (40:50), ale z honorem. Swoje zrobił Przemysław Pawlicki, dla którego było to spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym. Jest wychowankiem Fogo Unii, na dokładkę przyszło mu bić się na torze z młodszym bratem Piotrem. W braterskim pojedynku lepszy był junior, ale więcej punktów w meczu zdobył Przemysław. 9+1 przy 5 Piotra.