W tym artykule dowiesz się o:
Skończy z żużlem, dostanie robotę w cyrku Wiemy, co robi przed meczem Emil Sajfutdinow. Rosjanin żongluje piłeczkami do tenisa, a robi to z taką wprawą, że można by pomyśleć: oto zawodowy żongler. W tej historii ważniejsze jest jednak to, że tak jak w boksie Sajfutdinowa i całej Fogo Unii Leszno mieliśmy relaks i spokój, tak w parku maszyn Get Well Toruń było nerwowe przygryzanie paznokci i niepokój o jutro. Kalendarz jest ciężki.
Już pożałował zmiany mechaników
Od niedzieli symbolem niemocy Get Well jest Jason Doyle, który w 9. biegu nagle stanął na torze, bo w jego baku zabrakło paliwa. Po meczu gospodarze tłumaczyli, że żużlowiec zmienił w przerwie zimowej mechaników, a ci nowi zaniedbali swoich obowiązków. Skupili się na przygotowaniu motocykla, a zapomnieli o paliwie. Cóż, Doyle już chyba pożałował zmiany. W każdym razie kierownik drużyny Get Well ma od następnego meczu sprawdzać, czy paliwo nalane.
Kapitan drużyny ruga młodzieżowca na oczach kibiców
Igor Kopeć-Sobczyński na pewno popełnił błąd, zajeżdżając Chrisowi Holderowi drogę na prostej przeciwległej do startu. Kapitan drużyny Get Well nie powinien jednak rugać juniora na oczach wszystkich kibiców. Mógł to spokojnie zrobić w szatni, gdzie nikt nie patrzy, gdzie nie ma kamer. W sumie mało wychowawcze było zachowanie kapitana. Chciałoby się jeszcze dodać, że rok temu oglądaliśmy w Toruniu te same obrazki, choć z udziałem innych zawodników.
Czy ja zasługuję na jazdę w tym klubie?
Chris Holder zamyślony, jakby właśnie rozważał kwestię, czy jeszcze pasuje do toruńskiej drużyny. Zwłaszcza po takim meczu, jaki zaliczył w minioną niedzielę, kiedy to nie wygrał żadnego biegu. A przecież w klubie liczono, że chociaż na Motoarenie Toruń im. Mariana Rosego starszy z braci będzie błyszczał. Na razie źle to wygląda.
Ich pojedynki były ozdobą meczu Nicki Pedersen dwukrotnie został upokorzony przez Taia Woffindena na wrocławskim torze. Duńczyk wygrywał starty, a na trasie dwoił się i troił, by zatrzymać szalejącego za jego plecami rywala. Za każdym razem bezskutecznie, bo Woffinden w końcu znajdował sposób na Pedersena. Za drugim razem wyprzedził go dopiero na ostatnich metrach, ale jednak to zrobił.
Pendolino ma konkurencję W miniony weekend nie było szybszego zawodnika niż Woffinden. W pięciu biegach dwa razy zszedł poniżej 63 sekund. Nam imponowała jednak nie tylko prędkość, ale i niesamowita wiara i rozmach w jeździe. Każdy punkt wyrwany rywalowi na trasie miał znaczenie dla wyniku i budował wrocławski zespół. Zresztą Tai, pokazał, że myśli nie tylko o sobie, ale i kolegach w 15. biegu, kiedy w sposób wręcz fenomenalny rozprowadził Macieja Janowskiego. Atak palce lizać.
ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?