W tym artykule dowiesz się o:
4. miejsce - Antonio Lindbaeck, Jack Holder, Jarosław Hampel (po 16 bonusów) Cała trójka udowodniła, że potrafi współpracować na torze i w klasyfikacji najbardziej zespołowo jeżdżących zawodników PGE Ekstraligi zajęła czwarte miejsce. W przyszłym roku tylko dwóch z nich zobaczymy na torach najlepszej ligi świata. Jack Holder zamierza kontynuować karierę w Apatorze Toruń, który spadł do pierwszej ligi. W naszym rankingu na uwagę zasługuje zwłaszcza postawa Jarosława Hampela. Żużlowiec Fogo Unii nie za sobą wybitnego sezonu, ale nie zapomniał co to zespołowa jazda. W 12 z 14 spotkań zapisywał na swoim koncie minimum jeden punkt bonusowy. Powtarzalność godna podziwu. Zobacz także: Gra o PGE Ekstraligę. Start może popsuć plan Apatora. Czy będą mieć kasę, jeśli wygrają ligę?
3. miejsce – Martin Vaculik i Adrian Miedziński (po 17 bonusów) Adrian Miedziński znowu wysoko. W sezonie 2018 zdobywał 22 bonusy i był najlepszy. Teraz było nieco gorzej, ale pod tym względem to ciągle ligowa czołówka. W przypadku Martina Vaculika nie ma mowy o zaskoczeniu. Słowak od dawna jest uważany za zawodnika, który współpracuje z drużyną. W tym roku tylko to potwierdził.
2. miejsce – Janusz Kołodziej i Michael Jepsen Jensen (po 19 bonusów)
Jeden i drugi to prawdziwy skarb dla drużyny. Obu różnicy nie robi jazda z parzystymi numerami. Duńczyk dokonał w tym sezonie niesamowitej sztuki, kiedy w meczu ze Speed Car Motorem uzbierał cztery bonusy. Jego wyczyn zdołał skopiować tylko jeden żużlowiec. Był nim Mikkel Michelsen podczas spotkania we Wrocławiu. Warto wspomnieć także o osiągnięciu Kołodzieja, który trzy mecze kończył z płatnym kompletem punktów.
1. miejsce – Max Fricke (22 bonusy)
Australijczyk to prawdziwy kolekcjoner punktów bonusowych. Zdobywał je w 16 na 18 spotkań. To zdecydowanie najlepszy wynik w całej PGE Ekstralidze. Fricke doskonale współpracował z kolegami na torze. Chyba każdy chciałby mieć na torze takiego partnera.