W tym artykule dowiesz się o:
Transfer, jaki dokonał się jeszcze w latach 90. Żużel w Rybniku nie miał się wtedy najlepiej, a działacze we Wrocławiu zorientowali się, że Węgrzyk ma papiery na jazdę i zakontraktowali zdolnego juniora. Decyzja o przenosinach była prosta ze względu na logistykę - oba miasta dzieli niecałe 200 km.
Węgrzyk spędził we Wrocławiu cztery sezony - do końca startów jako junior. Prezentował się dobrze, był w stanie kręcić satysfakcjonujące wyniki. Gdy jednak przeszedł do grona seniorów, obrał kurs na powrót do domu. W I-ligowym Rybniku był liderem, ale z czasem stał się ligowym średniakiem i nie rozwinął w pełni talentu. Do Wrocławia wrócił jeszcze w roku 2008.
Australijczyk uważany był za spory talent i działacze RKM-u Rybnik w sezonie 2007 myśleli, że za niewielkie pieniądze mogą sobie zapewnić lidera. Występy Schleina nie były rewelacyjne, ale mimo to po ledwie jednym roku szansę postanowili mu dać szefowie klubu z Wrocławia.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
W efekcie Schlein w roku 2008 znalazł się na Dolnym Śląsku, ale nie była to dobra decyzja. Dość powiedzieć, że w tamtym okresie klub cudem uniknął spadku. M.in. właśnie z powodu sprowadzenia takich żużlowców jak Schlein. Zawodnik z Antypodów nigdy nie zrobił kariery w Polsce i stał się jedynie przeciętnym I-ligowcem.
Czech to przykład transferu już w znacznie nowszych czasach. Milik dostał szansę od Krzysztofa Mrozka, gdy ROW znajdował się w II lidze i szybko wkomponował się w zespół. Tymczasem po ledwie jednym sezonie żużlowiec postanowił wybrać ofertę z PGE Ekstraligi.
Milik miał świetne wejście w zespół, bo jako doparowy Taia Woffindena był w stanie dorzucać kilka punktów w meczu. Ostatnie dwa lata były jednak fatalne w jego wykonaniu, przez co znajduje się na wylocie z klubu.
Australijczyk był kuszony przez Betard Spartę Wrocław bardzo długo. Już przed sezonem 2017 roztaczano przed nim wizję rozwoju na Dolnym Śląsku. Wtedy Fricke odpowiedział podpisaniem dwuletniego kontraktu z ROW-em Rybnik. Spadek "Rekinów" z PGE Ekstraligi sprawił, że zawodnik nawet nie chciał słyszeć o jeździe w niższej lidze i szukał opcji do zmiany klubu.
Wtedy znów pojawili się wrocławianie i Fricke od sezonu 2018 jest zawodnikiem Betard Sparty. Jednak nie prezentuje się tak dobrze jak w Rybniku. Dobre mecze przeplata słabymi, podczas gdy w ROW-ie był jednym z liderów.
Kolejny młody żużlowiec, który został odkryty przez Krzysztofa Mrozka. Bewley błysnął talentem w zeszłym roku i miał spory wkład w poprawę wyników "Rekinów", ale jesienią przytrafiła mu się kontuzja, która mocno go wyhamowała. Wtedy z pomocą przyszedł Mrozek, który załatwił mu rehabilitację w jednym z ośrodków na Śląsku.
Bewley szybko zapomniał o pomocy, jaką otrzymał od prezesa ROW-u, bo tej jesieni wymógł na działaczach transfer do Wrocławia. Stał się tym samym kolejnym żużlowcem ROW-u, który obrał ten kierunek. Przykłady innych pokazują jednak, że nie będzie mu łatwo.
Czas powrotów?
W roku 2020 może się okazać, że PGG ROW Rybnik będzie idealnym schronieniem dla żużlowców, którym nie wyszło we Wrocławiu. W składzie "Rekinów" ma znaleźć się Andrzej Lebiediew. Łotysz już jeździł na Śląsku na wypożyczeniu w sezonie 2018, a teraz ma ponownie trafić do ekipy z Rybnika.
To samo tyczy się Milika, który po latach znów łączony jest z "Rekinami". Może się okazać, że Czech dostanie drugą szansę w PGE Ekstralidze od działacza, którego przed laty wystawił do wiatru i wybrał rozwój we Wrocławiu.