W tym artykule dowiesz się o:
Naszego zestawienia nie możemy zacząć inaczej. 24-latek, który 12 kwietnia będzie obchodził urodziny, już teraz zapisał się wielkimi zgłoskami w historii gorzowskiego, polskiego i międzynarodowego żużla. W swoim dorobku ma już niemal każdy medal, jaki można było zdobyć na czele z indywidualnym mistrzostwem świata z 2019 roku. Najgorzej właściwie wygląda jego dorobek w IMP. Wychowanek truly.work Stali Gorzów wciąż czeka na złoto, a póki co może się pochwalić srebrem z 2015 roku.
Na polskim podwórku w ostatnich latach nie miał sobie równych, trzy lata z rzędu będąc najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Dopiero w ubiegłym roku zdetronizował go Leon Madsen, choć mogłoby być inaczej, gdyby nie fakt, że gorzowianie nie dostali się do play-off najwyższej klasy rozgrywkowej. Zmarzlik okazał się diabelnie skuteczny na ścieżce, która obrał w ślad za swoim mistrzem, który jest drugim zawodnikiem tego zestawienia.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram
Mistrza świata z 2010 roku po prostu nie mogło zabraknąć w tym składzie. Najlepszy polski żużlowiec wszechczasów przez kilka lat ciągnął za uszy drużynę Stali, by w ostatnim swoim sezonie w tej drużynie, czyli w roku 2012, świętować z nią tytuł drużynowych wicemistrzów Polski. Po drodze natomiast dorósł, rozwinął się jeszcze bardziej i wreszcie dopiął swego, zdobywając upragnione złoto w Speedway Grand Prix, zostając drugim polskim mistrzem świata. Wiele razy podkreślał, że gorzowski tor pomógł mu w osiągnięciu tego celu.
Namaścił też swojego następcę, zostając mentorem Bartosza Zmarzlika. Niemalże zawsze pewny punkt drużyny. Słabsze momenty miał niezwykle rzadko. Teraz nadal walczy, ale już nie na żużlowym owalu, a w szpitalach i w domu, by wrócić do jak największej sprawności po fatalnym wypadku na motocrossie. W swoich mistrzowskich latach stworzył zabójczy duet z zawodnikiem, który był do tego zakontraktowany, choć mało kto wierzył, że to wypali. Nosa miał jednak prezes Władysław Komarnicki.
W latach 2010-2011 ku zdziwieniu wielu trzykrotny mistrz świata stworzył zabójczą parę z Tomaszem Gollobem, która w wyścigach nominowanych była praktycznie nieuchwytna dla rywali. Duńczykowi w IMŚ może nie wiodło się wtedy najlepiej, ale dla Stali pozostawał bardzo pewnym punktem zespołu. Jego średnia nie spadła poniżej 2 punktów na bieg, a w sezonie 2011 wyniosła aż 2,443.
Indywidualnie wyglądał znakomicie i robił dla drużyny co mógł. Reszta ekipy miewała jednak problemy, by dotrzymać mu kroku, dlatego z Gorzowa odszedł bez medalu DMP, na który jeszcze długo przyszło mu potem czekać.
Do Stali Gorzów trafił w 2012 roku, skutecznie skuszony przez Władysława Komarnickiego. Dobre sezony przeplata gorszymi, ale w klubie ma duży kredyt zaufania. Kibice wychowanka Unii Leszno traktują jak swojego. W końcu będzie to już jego dziewiąty sezon w żółto-niebieskim kevlarze.
Forma w kratkę nie przekreśla jednak tego, że zdecydowanie się rozwinął po przyjściu do gorzowskiej drużyny, a najlepszym tego dowodem jest sezon 2014, kiedy wykręcił średnią 2,310 pkt. na bieg, a w Grand Prix sięgnął po srebro, które obok złotych medali DPŚ jest jego największym dotychczasowym sukcesem. Nie trzeba chyba nikomu mówić, że miał wielki wkład w złote medale DMP Stali w rozgrywkach PGE Ekstraligi 2014 i 2016. Podobnie jak następny zawodnik tego zestawienia.
Gorzowscy kibice bardzo dobrze wspominają jazdę Duńczyka w barwach Stali. Oddany sprawie nawet podczas kontuzji pomagał kolegom. Tym, a wcześniej świetnymi wynikami walnie przyczynił się do mistrzostwa Polski w 2014 roku, by dwa lata później dołożyć kolejne złoto. To właśnie w Gorzowie 37-letni obecnie żużlowiec rozwinął skrzydła. W 2013 roku w PGE Ekstralidze wykręcił niesamowitą średnią 2,510 pkt./bieg, a w Indywidualnych Mistrzostwach Świata cieszył się z pierwszego, jak na razie jedynego, medalu, mianowicie brązu.
W sezonie 2020, o ile dojdzie do rozgrywek, ponownie będzie bronił żółto-niebieskich barw, a fani mają nadzieje na powrót dawnego, skutecznego Iversena, bowiem w Toruniu najlepiej nie było.
Oddajmy jeszcze kilka słów tym, którzy znaleźli się na "liście rezerwowej". W ostatniej dekadzie twardym charakterem i solidną postawą wyróżniał się też w Gorzowie Matej Zagar, który z Iversenem tworzył zresztą niesamowicie silną parę. Swoje momenty w przeciągu ostatnich 10 lat w Stali mieli też tacy jeźdźcy jak Przemysław Pawlicki, Michael Jepsen Jensen, a obecnie na miejsce w składzie kolejnej dekady mocno pracuje Szymon Woźniak.
Spośród juniorów postanowiliśmy postawić na żużlowca może już nieco zapomnianego w Gorzowie oraz takiego, którzy całkowicie świeżo tkwi w pamięci. Tym pierwszym jest obecny senior Zdunek Wybrzeża Gdańsk, który za czasów jazdy w Stali tworzył jedną z lepszych, jeśli nie najlepszą, par młodzieżowych w najwyższej klasie rozgrywkowej. A z kim? Oczywiście, że z Bartoszem Zmarzlikiem. Ten drugi miał jednak dużo więcej szczęścia, umiejętności i pomocy, by z sukcesami wjechać w żużlową dorosłość.
Cyfer natomiast po ukończeniu wieku juniora nie miał zbytnio szans znaleźć miejsca w rodzimym klubie. Poszedł do zaprzyjaźnionej Piły, ale potem zaczęły się problemy z pieniędzmi, nietrafione inwestycje sprzętowe i tym sposobem zniknął z ekstraligowych radarów, zatapiając się w I-ligowej rzeczywistości. Ułożony klub znad morza ma mu pomóc odzyskać blask. Dwóch tytułów DMP oraz złota MDMP z 2013 i MMPPK z 2015 zdobytych w żółto-niebieskich barwach z kolegami z drużyny nikt mu jednak nie odbierze. Do tego dołożył jeszcze Brązowy Kask w 2014 roku.
Wydawało się, że o 21-latku więcej już nie napiszemy jako o żużlowcu. Po słabym sezonie 2019, gdzie wyraźnie widać było jakąś blokadę po wcześniejszych kontuzjach, wychowanek Stali Gorzów postanowił jednak ponownie podjąć rękawicę i nie zakończył kariery.
Jeśli koronawirus nie pokrzyżuje planów, to Karczmarz w roku 2020 postara się nawiązać do lat, kiedy był solidnym punktem drużyny i mocnym wsparciem dla seniorów. Na swoim koncie ma srebro MDMP z 2014 roku, złoto MMPPK z sezonu 2015, start jako rezerwowy w gorzowskim GP i liczne sukcesy z młodzieżową reprezentacją Polski, której jeszcze do niedawna był etatowym zawodnikiem.
Gdy wchodził do klubu i odjechał kilka spotkań, to wielu widziało w nim dobrego następcę Bartosza Zmarzlika na pozycji młodzieżowca. Trochę doświadczenia zdobył już Mateusz Bartkowiak i z pewnością kibice nie mieliby nic przeciwko, by ponownie gorzowska para juniorów była jedną z tych mocniejszych. To będzie czas weryfikacji. Czytaj także: Żużel. ROW Rybnik. Drużyna dekady. Początek był trudny, obecnie mają ekstraligę Żużel. Włókniarz Częstochowa. Drużyna dekady: charakterne wynalazki i medaliści mistrzostw świata