Dobry start Bewleya, jednak na dojeździe szybki był Zmarzlik i to on w zasadzie od razu prowadził. Następnie świeżo upieczony pięciokrotny indywidualny mistrz świata nie dał się dopaść w polu, mimo że Brytyjczyk szukał cały czas szybkości pod bandą i był zagrożeniem. Ostatecznie nie dał rady pokonać Zmarzlika.

Lepszy start gospodarzy, jednak świetnie spisał się Kubera, który od początku napędzał się po zewnętrznej. Dzięki temu jeszcze pod koniec pierwszego okrążenia objechał Jensena i miał chrapkę na pozycję Kurtza, jednak ten był za szybki i za pewny.

Coraz więcej walki na torze. Działo się mnóstwo od samego początku. Woryna prowadził, odpierając na pierwszym okrążeniu atak Lebiediewa, który musiał uważać na Cierniaka. Ten z kolei zdołał minąć dość szybko Kurtza, a potem się przed nim obronić.

Bardzo ładny wyścig w Malilli. Wydawało się, że polska para z Gislaved obejmie podwójne prowadzenie, ale pogubił się Kubera, który dość szybko spadł na ostatnie miejsce. Z czasem utworzyły się dwie pary i w obu dochodziło do mijanek. Na drugim kółku Jensen na chwilę wyprzedził Zmarzlika, ale ten szybko skontrował. Wtedy też sposób na Lahtiego znalazł Kubera. I Lejonen wróciło na plus.

Prowadzenie objął po starcie Cierniak, jednak tym razem rozpędził się po zewnętrznej Lebiediew i na początku drugiego okrążenia to on był już pierwszy. Następnie przez dwa kółka walczyli zaciekle ze sobą Bewley i Cierniak. Górą w tej batalii był Brytyjczyk, po czym Polak spadł jeszcze za plecy za Berntzona i dzięki czemu Dackarna wyrównała stan spotkania.

Wyśmienita jazda gospodarzy z początku. Wyjechali na 5:1, lecz już na drugim łuku pierwszego kółka Woryna bardzo efektownie po zewnętrznej objechał Jonassona. Później się nic nie wydarzyło.

Tak jeździ indywidualny mistrz świata. Świetny manewr wykonał bowiem Zmarzlik na wyjeździe z pierwszego łuku. Po starcie był za Lebiediewem i Bellego, ale momentalnie po odprostowaniu maszyny "połknął" Francuza, a na wjeździe w drugi łuk napędzony zamknął do wewnętrznej Lebiediewa. Po chwili Łotysz dał się jeszcze zaskoczyć jadącemu bardzo zdecydowanie Berntzonowi, który wykonał atak od wewnętrznej. Super para "Lwów" uciekła do mety po 5:1.

Lepszy wyjazd spod taśmy pary Dackarny. Na trasie nie dała się przedzielić goniącemu ją Worynie.

Bieg przerwany. Nierówny start. Ruszali się Kubera i Kurtz.

Powtórka. Kubera prowadził na pierwszym okrążeniu, na którym napędzał się także Kurtz. Australijczyk na wjeździe w drugie przemknął obok Polaka i następnie dowiózł prowadzenie do mety. Kubera gonił go jednak ambitnie do samej mety.

Świetnie duet Lejonen od razu po starcie. Zostawił ten Dackarny za plecami i wiózł 5:1. Bewley czaił się za plecami Berntzona, jednak jechał dość chaotycznie i przez to nie mógł odrobić dystansu do Szweda.

Szybki Kubera na starcie i wyjeździe z pierwszego łuku. Uciekł Jonassonowi i pomknął do mety po niezagrożone zwycięstwo. Van Dyck znów na szarym końcu.

Ostatecznie nie zdołał Lebiediew zamknąć do wewnętrznej Woryny, który wywiózł go na zewnętrzną, robiąc zarazem miejsce jadącemu blisko wewnętrznej Henrikssonowi. Potem Szweda gonił Lebiediew, ale bez skutku.

Bieg przerwany. Upadek Kubery po kontakcie z Cierniakiem na pierwszym łuku po starcie. Kubera wstał z toru, więc wygląda na to, że będzie wszystko w porządku. Zawodnik zmierza do boksu.

Wykluczony został Cierniak uznany za winnego całego zdarzenia.

Powtórka. Został za gospodarzami Kubera już na starcie. Polak nie wskórał niczego na dystansie.

Wygrał start Henriksson i był pierwszy. Mimo dobrego startu został na końcu stawki Van Dyck. Na dystansie nic się nie zmieniło.

Lahti i Berntzon najsprytniejsi po starcie. Zawodnik gospodarzy na drugim łuku był już jednak za rywalem i po sekundzie za drugim, bo wyprzedził go Zmarzlik. Nie liczył się tutaj zupełnie Kurtz.