Dramat młodego bramkarza. Szczypiornista zbiera pieniądze na operację

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Bramkarz zbiera na operację

Łącznie koszt rekonstrukcji więzadła ACL, to 20 tysięcy złotych. Aby móc uzbierać taką sumę, Paweł Dyszer zdecydował się przedstawić swoją historię. Poprzez portal pomagam.pl - KLIKNIJ TUTAJ zbiera pieniądze, licząc na wpłaty od ludzi. Aktualnie uzbierał 3,5 tysiąca złotych. To kropla w morzu potrzeb.

Zebranie wymaganych środków pomogłoby mu w sfinansowaniu operacji. - Od początku miałem ogromne wsparcie mojej dziewczyny, która cały czas była przy mnie. Tak naprawdę to ona wpadła na pomysł zbiórki i pisała maile do wielu znanych osób i fundacji. Duże wsparcie otrzymałem też od rodziny i od kolegów z drużyny, którzy na bieżąco wiedzieli jakie robię postępy. Nie sądziłem, że tyle osób zainteresuje się tą sprawą. Pisze do mnie wielu znajomych, z którymi od kilku lat nie utrzymywałem kontaktu. Dużo miłych słów otrzymałem też od dziewczyn z Vistalu Gdynia oraz od obcych mi osób. Ja co miesiąc odkładałem pewne kwoty z wypłat i dzięki dotychczasowym wpłatom, stać mnie na sfinansowanie pierwszego zabiegu, który odbędzie się 12 grudnia - poinformował Dyszer.

- Drugi zabieg, który odbędzie się za pół roku jest droższy i kosztuje ponad 15 tysięcy złotych. Zbiórkę może założyć każdy. Najważniejsze, by jak najwięcej osób zobaczyło, że takowa istnieje i udostępniało wiadomość dalej. Wpłacać można dowolne kwoty. Można to zrobić anonimowo, a także podpisać się lub ukryć wpłatę, czyli zaznaczyć, że tylko organizator będzie widział, od kogo ona jest. Każda złotówka cieszy mnie tak samo i widząc ile osób chce mi bezinteresownie pomóc, mam motywację i dodatkową wiarę, że wszystko przede mną - dodał.

Czy to wszystko ma sens?

Paweł Dyszer stracił już trzy sezony względu ze względu na kontuzje więzadła. Daje to dużo do myślenia. - Ciężko powiedzieć, czy wrócę do sportu bo wiem, że na pierwszym miejscu jest zdrowie. Nie ukrywam, że jako młody zawodnik, wierzę, że wiele przede mną. Lekarze nie wykluczają tego, że będę mógł wyczynowo uprawiać piłkę ręczną. Gra i walka z chłopakami na boisku, to moje największe marzenie. Po tylu latach trenowania, szkoda się poddać - zauważył szczypiornista.

Z tyłu głowy pozostaje jednak obawa. - Oczywiście ją odczuwam. Nie wiem co dalej z graniem. Chciałbym wrócić, ale z drugiej strony boję się, że tyle miesięcy rehabilitacji może znów pójść na marne. Jeśli kolejny raz to się stanie, to nie dość, że poświęciłem dużo czasu na powrót, to i koszta robią swoje. Zabieg muszę wykonać dla zdrowia, by móc normalnie funkcjonować i nie mieć problemów z kolanem. Ja wierzę, że wszystko przede mną. Jak dotąd kilka razy winna była biologia, a nie lekarze. Wkładam w to co robię wiele serca i czasu i w końcu musi to przynieść pozytywny efekt - zakończył.

Teraz przed bramkarzem życiowa decyzja. Gdy uzbiera pieniądze na operację, będzie musiał skonfrontować swoje marzenia i swoją pasję z tym, czy warto nadal narażać zdrowie. Ryzyko jest duże, jednak w przypadku każdego dobrego meczu, każdej znakomitej obrony, satysfakcja byłaby olbrzymia.

Czy Paweł Dyszer powinien wrócić do piłki ręcznej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×