Rio 2016. Jenny Lang Ping, celebrytka mimo woli i uciekający geniusz
Lata minęły, a 56-latka przeprowadza właśnie kolejne odrodzenie Czerwonego Smoka w światowej siatkówce. Trzy lata temu obawiano się, czy Lang Ping podoła wyzwaniu i poprowadzi swoje rodaczki, które zawiodły w Londynie, do podobnych triumfów jak za swojej pierwszej kadencji w latach 1994-2000. Wtedy udało się sięgnąć po srebro w mistrzostwach świata i na igrzyskach w Atlancie, a już teraz wiemy, że dzięki wielkiemu zwycięstwu w Rio de Janeiro Jenny przebiła te osiągnięcia. I jako pierwsza w historii zdobyła olimpijskie złoto w siatkówce jako zawodnik i trener, tym samym rewanżując się Karchowi Kiralyowi za finał mistrzostw świata z 2014 roku.
Precyzja i rzeczowość w przemowach podczas przerw technicznych, wdrożenie zespołowi powtarzalności i spokoju, mądre korzystanie z wideoweryfikacji i swobodne szafowanie całą meczową dwunastką - takimi przymiotami wykazała się Lang Ping podczas ostatniego turnieju olimpijskiego. Ale skłonność do ryzyka pozostała, i to niemała: Chinki wyszły z grupy dopiero na czwartym miejscu, by odpalić w fazie pucharowej i niektórzy eksperci tłumaczą to specjalną taktyką azjatyckiej kadry. Jej liderka i późniejsza MVP turnieju Ting Zhu była raczej oszczędzana w ataku przez spotkania w pierwszej fazie rozgrywek, ale w drugiej to ona niosła na swoich barkach ciężar gry w ataku Chinek.
Poza tym tuż przed startem igrzysk kwestionowano przydatność w zespole Qiuyue Wei i Xiangyu Gong, które zastąpiły wicemistrzynie świata Jingsi Shen i Chunlei Zeng. Po meczach z Brazylią i Holandią, w których młode rezerwowe odmieniały przebieg kluczowych setów, już nikt nie poddawał w wątpliwość wyborów Lang Ping. Bohaterki kreującej nieustannie swoje następczynie na tronie.
Michał Kaczmarczyk
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.