Wyprawa na K2: Polacy wznawiają akcję. Wybrali nową trasę

Potwierdziły się sobotnie zapowiedzi kierownika wyprawy na K2. Polacy porzucili tzw. "drogę Basków" i słynny ośmiotysięcznik będą próbować zdobyć, idąc "Żebrem Abruzzów".

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Polacy na K2 Facebook / Polacy na K2
Po wypadkach Adama Bieleckiego i Rafała Froni skomplikowała się wspinaczka na K2. Polacy z tego powodu musieli podjąć bardzo ważną decyzję o zmianie trasy. Kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki już w sobotę zapowiadał, że nasi himalaiści porzucą trasę, nazywaną "drogą Basków". W niedzielę rano pojawiło się oficjalne potwierdzenie.

- Wobec zawieszenia akcji górskiej na drodze Basków ze względów bezpieczeństwa z dniem 11.02.2018 rozpoczynamy akcję na drodze przez Żebro Abruzzów - czytamy na Facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera.

Droga nazywana "Żebrem Abruzzi" znajduje się od strony południowo-wschodniej. To trasa, którą szczyt K2 został zdobyty po raz pierwszy. 31 lipca 1954 roku udało się to włoskiej ekipie dowodzonej przez Ardito Desio. Na szczycie zameldowali się Achille Compagnoni oraz Lino Lacadelli.

Nazwa została nadana na cześć Luigiego Amadeo di Savoi. To włoski książę Abruzzów, który kochał wspinaczki alpejskie. W 1909 roku także próbował zdobyć K2, ale akcja zakończyła się niepowodzeniem. To jednak tej wyprawie przypisuje się wykonanie milowego kroku we wspinaczkach na szczyt łańcucha górskiego Karakorum. Dzięki niemu udało się dojść do wniosku, że najlepsza droga prowadzi przez południowo-wschodnią grań.

Pierwsze wieści są optymistyczne. Polacy szybko zabrali się za przygotowywanie nowej drogi.

- Dziś na "Żebro Abruzzów" wyszli Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk, zaporęczowali pierwszy odcinek do 5650 m i zeszli do namiotu rozbitego pod ścianą, który pełnił będzie role bazy wysuniętej na 5300 m. Nazajutrz jeśli pogoda pozwoli zespół powinien kontynuować ubezpieczanie drogi linami.

K2 zostało zdobyte wiele razy, ale nigdy zimą. Dlatego Polacy nie ustają w swoich próbach. "Droga Basków" okazała się zbyt niebezpieczna. Jedną kwestią były trudne i często zmieniające się warunki atmosferyczne. Drugą i decydującą o zmianie trasie wspinaczki były często spadające kamienie. Jeden z nich złamał nos Bieleckiemu, a więcej pecha miał Fronia, który z powodu złamania przedramienia musi wracać do kraju.

Nasi himalaiści mają czas do 20 marca, bo wówczas na K2 kończy się zima. Na razie ich wyprawa nie idzie zgodnie z planem.

ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka
Czy Polakom uda się zdobyć K2?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×