- K2 jest do zdobycia zimą, ale potrzebne jest szczęście, jak to często bywa w alpinizmie. Czy wrócę? Osobiście musiałbym przemyśleć, jeśli chodzi o taktykę działania - powiedział Janusz Gołąb w rozmowie z TVN24. Dodał, że na drodze Basków było zbyt dużo kamieni, które powodowały duże zagrożenie.
Gołąb przyznał, że ekipa nie ma wpływu na pogodę i to czynnik, który determinuje całą akcję. Dodał, że nawet w poniedziałek miało być słońce, a tymczasem było duże zachmurzenie, padał śnieg, a w wyższych partiach opady z pewnością były jeszcze bardziej intensywne. To powoduje, że jest spore zagrożenie lawinami.
- Wiatr ubija śnieg, a wejście powoduje tzw. lawiny dyskowe. To potencjalne niebezpieczeństwo. Na rekonesansie zastaliśmy zniszczony namiot, a to sugeruje, że obozy 1, 2 i 3 też są zniszczone. Liny znajdują się pod grubą warstwą śniegu - powiedział Gołąb.
Zapytany czy jest rozczarowany odparł, że "nie do końca". Przyznał, że wspina się już 30 lat i już z niejednej wyprawy wrócił bez zdobycia szczytu. - Porażka nie jest zła, ponieważ można wyciągnąć wnioski i lepiej się przygotować. Wysokość 7400 m to nie jest nisko - zwłaszcza zimą. - podsumował.
ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty