Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

MŚ Seefeld 2019: PZN chce dalszej pracy Justyny Kowalczyk z biegaczkami. Apoloniusz Tajner: O zmianach nie ma mowy

Grzegorz Wojnarowski

Polski Związek Narciarski jest zadowolony z pracy Justyny Kowalczyk w roli trenerki. Prezes Apoloniusz Tajner chce, żeby dwukrotna mistrzyni olimpijska pozostała asystentką głównego szkoleniowca Narodowej Kadry Kobiet Aleksandra Wierietielnego.

Justyna Kowalczyk skrytykowała polskich biegaczy. Jest riposta! Czytaj TUTAJ -->

Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Kowalczyk jest asystentką Wierietielnego od marca ubiegłego roku. W nowej roli czuje się bardzo dobrze i tak też się w niej sprawdza. Zawodniczki, którymi się zajmuje, zrobiły w ciągu sezonu duże postępy. Widzi to prezes Tajner, który chciałby, żeby w kolejnych sezonach polskie biegaczki trenował ten sam duet.

- O zmianach nie ma mowy, chyba że sama Justyna albo trener Wierietielny nie będą chcieć dalej pracować, a tego nie sygnalizowali - mówił nam w Seefeld prezes PZN. - Uważam, że Justyna wprowadziła bardzo dużo ożywienia, przełamała wiele barier i to spowodowało, że nasze dziewczyny są widoczne.

Czytaj także: Biegacze odpowiadają na krytykę Justyny Kowalczyk. "Ona nie szanuje innych"

ZOBACZ WIDEO Jaka będzie przyszłość Horngachera? "Trener już zdecydował" 

- Po tym, jak kariery zakończyły starsze zawodniczki, została nam tylko grupa juniorek, która do tej pory niczym się nie wyróżniła. I nagle po kilku miesiącach pracy pojawiły się spore osiągnięcia, jak na przykład srebrny medal mistrzostw świata juniorów, który bardzo trudno jest zdobyć. A Monika Skinder sięgnęła w Lahti po srebro - chwalił Tajner szkoleniową pracę dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej.

- Nie zachłystujemy się tym, ale cieszymy się z efektów pracy. W tym momencie wygląda na to, że jest świetny potencjał na igrzyska olimpijskie w Pekinie, gdzie dziewczyny będą w dobrym dla biegaczek wieku, a za sobą będą miały trzy lata profesjonalnego prowadzenia - cieszył się szef narciarskiej federacji.

Były trener Adama Małysza zdradził, że w czasie mistrzostw w Seefeld spotkał się razem z wiceprezesem związku do spraw sportowych Jarosławem Koniorem z Kowalczyk i Wierietielnym.

Czytaj także: Justyna Kowalczyk wyrozumiała dla swoich zawodniczek. "Wszystkie walczyły, wszystkie przytuliłam"

- Rozmawialiśmy przez jakąś godzinę, dosłownie o wszystkim. Tematów do omówienia jest ogromnie dużo, dlatego umówiliśmy się, że po zakończeniu sezonu spotkamy się w Krakowie i rozpracujemy każdy z nich - powiedział.

- Do tej pory szwankowała komunikacja między nami, musimy ją bardzo mocno usprawnić. A dla potencjału tej grupy, który jest widoczny nie tylko dla nas, ale i dla Ministerstwa Sportu, jesteśmy w stanie wiele zrobić - dodał.

W niedzielę, po finale sprintu drużynowego, Kowalczyk została zapytana, czy 17-letnia Skinder ma szansę nawiązać w przyszłości do jej sukcesów. Odpowiedziała, że jeżeli zespół serwismenów kobiecej kadry zostanie rozbudowany, to tak. I prosiła, żeby wspomnieć o tym prezesowi Tajnerowi, jeśli spotkamy go wcześniej, niż ona.

- I to jest właśnie to, co się nie powinno dziać, żebym dowiadywał się z mediów, że pani Justyna potrzebuje dwóch serwismenów. Niemniej jednak rozmawialiśmy o tym. Zdaję sobie sprawę ze znaczenia takich osób w zespole. Nie ma o czym mówić, to podstawowa rzecz. Dobry serwismen może być czasem ważniejszy od głównego trenera i lepiej od niego wynagradzany - skomentował prośbę Kowalczyk szef PZN.

- Jeżeli się wkłada dużo wysiłku i środków finansowych w cały proces szkoleniowy, od płac rozpoczynając, po zabezpieczenie szkolenia, wyjazdy, stypendia, to potem zaoszczędzenie paru groszy na serwismenie i w efekcie nie uzyskanie oczekiwanych wyników jest po prostu błędem. Za długo w tym jesteśmy, żebyśmy tego nie wiedzieć. Natomiast czas na załatwianie takich spraw będzie po sezonie - podkreślił.

Na koniec Tajner dodał, że są już konkretne propozycje, jak Wierietielny i Kowalczyk widzą dalej swoją pracę. - Ja się do nich przychylam - zdradził.

< Przejdź na wp.pl