Mateusz Borek: Ze zdroworozsądkowego i finansowego punktu widzenia powinienem odwołać galę w Radomiu

Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Mateusz Borek
Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Mateusz Borek

- Najłatwiej byłoby, gdybym zrobił tak, jak to robi wielu promotorów na świecie, czyli powiedział przepraszam, wykonawca nie zdążył z halą, to się wszystko nie spina i zakończył sprawę - mówi Mateusz Borek o zbliżającej się gali w Radomiu.

[b]

Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: 22 grudnia odbędzie się gala tytułowana jako "Wojna Domowa". Pierwotnie impreza miała się odbyć 17 listopada. Znalazł się pan w bardzo niekomfortowej sytuacji. Zmiana terminu i miejsca gali to spory kłopot?[/b]
 
Mateusz Borek, dziennikarz i promotor bokserski: Zawsze wychodziłem z założenia: "Co cię nie zabije to cię wzmocni". Myślę, że w życiu doświadczyłem tylu takich historii, które były dla mnie trudne, przykre, ciężkie, że jakbym miał dzisiaj wpadać w stany smutku, załamania z racji tego, że ktoś nie skończył hali, albo że muszę przełożyć galę bokserską, to nie byłbym sobą.

Wiadomo, że było w tym wszystkim trochę dyskomfortu w kilku aspektach, bo po pierwsze chciałem otworzyć nową halę. Po drugie, miałem pomysł scenotechniczny na fajne widowisko. Chciałem to wszystko fantastycznie opakować, a wiadomo, zawsze nowa hala daje możliwości do tego. Po trzecie, wiadomo, że zawsze nowy obiekt to jest też bardzo fajny impuls sprzedażowy, ludzie są ciekawi eventu oraz nowego pomieszczenia. Po czwarte, gdzieś ten mój budżet imprezy, na który składają się sponsorzy, płatnicy, ale w dużej mierze przychód z biletów. To było precyzyjnie policzone, żeby udało się wszystko spiąć.

Dzisiaj boks w Polsce jest sportem szalenie drogim. Trzeba powiedzieć, że wyjątkiem jest KSW, które płaci bardzo dobre a wręcz gigantyczne pieniądze za gaże zawodników, ale dlatego, że generuje duże zyski wynikające z popularności i umiejętności sprzedażowej. Każde inne MMA w Polsce robione przez polskich promotorów, to produkt kilka razy tańszy od boksu. Praktycznie każda główna walka wieczoru na gali MMA innej niż KSW jest na poziomie mojej najtańszej walki. Tak to wygląda, a wiemy, że jednak dzisiaj, przy tej koniunkturze na ten sport czy popularności, to zdecydowanie łatwiej sprzedaje się MMA niż boks.

Także było troszeczkę nerwowości, dyskomfortu. Zawodnicy w momencie. gdy ja się dowiedziałem, że przekładam galę, mieli dopiero zaczynać sparingi. Musieli tych sparingpartnerów odwołać, żeby dopiero za chwilę zacząć te sekcje sparingowe i żeby trafić z formą na 22 grudnia. To jest zawsze jakiś problem i najłatwiej byłoby, gdybym zrobił tak, jak to robi wielu promotorów na świecie, czyli powiedział przepraszam, wykonawca nie zdążył z halą, to się wszystko nie spina i zakończył sprawę.

Odwołanie gali nie wchodziło w grę w pana przypadku?

Ze zdroworozsądkowego i finansowego punktu widzenia powinienem to zrobić. Natomiast jak czytam wpisy konkurencji, która cieszyła się z tego faktu i zaczynała szydzić w internecie, że Borkowi po 3 galach, na których sprzedał 19 tysięcy biletów coś się nie uda, to pomyślałem, że choćbym miał zrobić to tak a nie inaczej i gdzieś do tego wszystkiego dołożyć, to zrobię to. Jeszcze ważniejszym aspektem dla mnie był byt tych zawodników.

Uważam, że w momencie gdy podpisuję z zawodnikiem umowę na walkę 17 listopada, to czuję się za tego młodego człowieka odpowiedzialny. Zdaję sobie sprawę, że on planuje sobie życie, jego porządek świata wyznacza przez te trzy miesiące walka. Trzeba również powiedzieć, że ci ludzie inwestują swoje pieniądze w przygotowania. Oni wszyscy liczyli, że zaboksują pod koniec 2018 roku, że zarobią pieniądze na święta dla swoich rodzin, że kupią dzieciom prezenty, że zabiorą żonę na sylwestra a może że polecą w styczniu na jakieś wakacje, żeby po tym wszystkim odpocząć.

Gdybym odwołał galę, to na samym końcu Borka oplułaby w internecie konkurencja, poniósłbym jakieś śmieszne koszty, które wydałbym na promocję do tego momentu i nic więcej. Natomiast dla tych chłopaków, dla tych 14 młodych ludzi, którzy założyli, że zaboksują, że utrzymają rytm, że zarobią pieniądze to byłby problem. Wydaliby pieniądze na dwa miesiące przygotowań a nie zarobiliby na tym złotówki. Czuję się odpowiedzialny za tych chłopaków w momencie, kiedy składają podpis pod kontraktem, który im podsunąłem, i w którym się z nimi umówiłem na walkę.

Mimo przedświątecznego terminu możemy spodziewać się w sobotę kompletu widzów w Radomiu?

Myślę, że jutro podczas ceremonii ważenia ogłosimy sold out. Zawiesiliśmy sprzedaż biletów na galę 17 listopada w połowie października. Do tego czasu mieliśmy prawie dwa tysiące sprzedanych biletów i tysiąc zarezerwowanych, czyli praktycznie trzy tysiące sprzedanych biletów na 5 tygodni przed galą. Potem byliśmy skonfundowani, nastąpiła konsternacja i szukanie nowego terminu, rozmowy z miastem. W między czasie ebilet.pl musiał wstrzymać sprzedaż na 3 tygodnie bo nastąpiła relokacja biletów.

Nie wszystkim ludziom oczywiście pasował termin 22 grudnia. Z tych dwóch tysięcy biletów, tysiąc kibice oddali ze względu na datę. Musiałem również szukać nowego terminu telewizyjnego. 15 grudnia był już zajęty z racji gali Babilon MMA w Raszynie, 8 grudnia natomiast miał z przytupem wejść na polski rynek Dariusz Michalczewski. Jak się okazało nie wszedł, natomiast gdy ja się dowiedziałem o tym, że gala nie dojdzie do skutku, to była już końcówka listopada. To było chyba dokładnie 20 listopada więc nie było możliwości zorganizowania wydarzenia 8 grudnia, choć byłby to lepszy termin dla mnie.

Było w tym więc dużo zależności, te puzzle układały się tak a nie inaczej ale na samym końcu robimy galę 22 grudnia. Pamiętam kiedyś taką galę 22 grudnia, również w Radomiu i było bardzo fajnie. Przed rokiem KSW odbyło się 23 grudnia, skąd jechałem prosto na wigilię do domu i też było sympatycznie w katowickim Spodku. Mam nadzieję że tutaj też będzie przyjemnie i przeżyjemy sympatyczny pięściarski wieczór.

Można z pewnością spodziewać się wielu żywiołowych, radomskich kibiców. Podczas gali wystąpi dwóch miejscowych zawodników - Grabowski i Żeromiński.

Lubię te miejsce, to jest taka publika trochę brytyjska. Nieprzypadkowo powiedziałem, że mi zależy na tym, aby to był "British boxing made in Poland". Po pierwsze, mała hala. Po drugie, walki bardzo wyrównane. Po trzecie, wszyscy zawodnicy wiedzieli o walce trzy miesiące przed, dlatego każdy miał okazję aby się przygotować. To nie jest przywożenie zawodników na ostatnią chwile, żeby tylko dobić naszemu zawodnikowi kolejne zwycięstwo. W tym nie ma żadnych emocji, żadnej niepewności. Akurat tutaj, publiczność sportów walki w Radomiu to jest też taka publiczność, która kocha futbol. Jest żywiołowa, ma wielu kibiców radomskich klubów, przede wszystkim Radomiaka, ale też myślę, że Broni. Nawet ta biało-zielona krata na spodenkach Michała Żeromińskiego pokazuje identyfikację z Radomiakiem, który na dziś jest liderem w swojej lidze.

Także spodziewam się fajnego dopingu, gorącej atmosfery. Mogę dziś żałować, że ludzie nie będą mieli pełnego komfortu jeżeli chodzi o przestronne korytarze, szatnie, mnogość ubikacji czy punkty gastronomiczne, ale ja już nie mam wpływu na to jak wygląda ta hala i jaka jest infrastruktura. Po prostu korzystam z tego co jest, postaram się zrobić wszystko i wyłożyć takie środki żeby ludzie nie poznali tej hali.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz zabrał modelkę na Karaiby. Szczęściarz!

 
Pierwotnie walką wieczoru miało być starcie Balskiego z Jeżewskim. Pozostaje niedosyt, że nie udało się finalnie doprowadzić do tej walki?
 
Nie mam pretensji do Nikodema, żałuję, ale nie mam pretensji. Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o poziom napięcia emocjonalnego to nowy Main Event: Robert Parzęczewski - Dariusz Sęk jest na podobnym poziomie. Nikodem Jeżewski gdy się dowiedział, że gala jest przełożona to mówił, że boksuje w nowym terminie. Następnie nagle coś przestało mu pasować i zaproponował żeby Adam zawalczył 8 dni wcześniej czyli 9 listopada na gali w Kościerzynie. Nie widziałem przeciwwskazań ponieważ kontrakt sporządzony na walkę opiewa na dwa pojedynki, jeden u mnie, drugi u promotora Nikodema.

Powiedziałem Adamowi Balskiemu, że mamy kontrakt na dwie walki więc zaproponowałem, aby zaboksował najpierw u nich a potem zrobimy rewanż u nas. Balski poprosił o 24 godziny do namysłu. Ja byłem na tak, trener był na tak. Adama jednak trochę bolał łokieć, nie zaczął jeszcze sparingów i powiedział, że nie zdąży się przygotować i on nie wystąpi w tym terminie. Gdy Nikodem się dowiedział, że Adam nie boksuje to stwierdził, że a nie będzie po raz piąty w tym roku budował szczytu formy więc zmierzył się z Lance'em Bryantem w Kościerzynie i podziękował.

Wiadomo było, że muszę znaleźć zawodnika z zagranicy ponieważ nie ma dzisiaj w Polsce zawodnika na poziomie Jeżewskiego, który byłby w stanie zmierzyć się z Balskim. Michał Cieślak jest kontuzjowany, Krzysztof Głowacki ma swoje historie, Włodarczyk jest w innym świecie, u innego promotora i w innej telewizji. Michał Olaś, który w wywiadach mówi, że zbije i Balskiego i Jeżewskiego starcia z Adamem odmówił. Balskiego zestawiłem z Radczenką, który myślę, że jest bardzo dobrze wyszkolonym zawodnikiem, będzie trudnym testem. Mierzył się z Głowackim w Main Evencie, z Cieślakiem w Main Evencie. Głowackiego miał na deskach, powinien mieć dwa razy ale troszkę się zdrzemnął sędzia Molenda. Myślę, że jako walka numer trzy jest to bardzo solidne zestawienie.

Będzie pan chciał doprowadzić do tego starcia w 2019 roku?

Ja bym chciał, natomiast już się troszeczkę zaniepokoiłem ostatnimi wieściami. Usłyszałem, że pan Michalczewski chciałby odkupić od Krystiana Każyszki Nikodema Jeżewskiego. W planach ma rewanż Cieślaka z Nikodemem. Na ten moment to wygląda jakby było trochę bezpłatnego marketingu dla Jeżewskiego. Będę chciał zrobić te walkę, czy ten dwumecz. Nie mam nic przeciwko temu żeby niezależnie od wyniku Adam zawalczył na gali Krystiana, którego bardzo lubię, szanuję i nigdy mnie nie zawiódł. Jednak też nie chciałbym zostać świadkiem takiej sytuacji, że ja komuś dałem bezpłatny marketing przez kilka tygodni, zrozumiałem że nie chce boksować w Radomiu w tym terminie i nagle dowiedzieć się, że ktoś dzisiaj rezygnuje z walki z Adamem i pójdzie walczyć gdzieś indziej. Poczułbym się nawet nie tyle zdradzony czy oszukany. Boks już mnie nauczył, że nie wszystko można planować i nie zawsze słowo dużo znaczy. Po prostu chcę wierzyć w to, że ci ludzie, którzy są wokół Nikodema, których ja bardzo szanuję zmaterializują ze mną tę walkę w 2019 roku pod warunkiem, że w tym boksie zostanę.

Main Event, Parzęczewski vs Sęk. Stawką walki pas mistrza Polski w wadze półciężkiej. Ciężko wskazać jednoznacznie faworyta…

Myślę że głosy są podzielone. Maciej Sulęcki, który przyjaźni się z Darkiem oraz mu kibicuje, mówi, że Sęk nie powinien mieć żadnych problemów i ogra łatwo. Parzęczewskiego który jest ambitny, idzie do przodu ale za dużo jeszcze nie umie. Są tacy którzy mówią, że Sęk zdążył więcej zapomnieć niż Parzęczewski się zdążył nauczyć. Są też tacy, którzy twierdzą, że Robert robi postępy z walki na walkę, idzie do przodu, jest silny, agresywny i przejedzie się po Sęku, który już jest po swoich najlepszych latach. Doświadczenie, chociażby z walki z Yarde jest po stronie Sęka, młodość, agresywność, pewność siebie po stronie Parzęczewskiego. On niby przegrał z Luxembourgerem jeden pojedynek ale w głowie ma dalej rekord 22-0. Nie zgadza się z tym werdyktem, twierdzi, że skrzywdzili go sędziowie. Nawet proponował walkę Francuzowi, tylko ten w 2016 roku skończył karierę. Zajął się sprzedażą butów, jeździ na motocrossie i już tego pojedynku rewanżowego z Parzęczewskim za żadne pieniądze wziąć nie chciał. Robert ma jedną porażkę na BoxRecu ale w swojej głowie jest dalej niepokonany. Myślę, że traktuje dzisiaj Sęka w kategorii następnego nazwiska do rekordu, po prostu pójścia do przodu. To jest chłopak, który jest krótko w boksie, czyni postępy, ma widowiskowy styl, dużą grupę kibiców i jak wygra z Sękiem, to zrobi dwa kroki do przodu w swoim sportowym życiu.

Od jakiegoś czasu buduje pan prestiż tytułu mistrza Polski. Na radomskiej gali dojdzie jeszcze do dwóch walk o ten pas.

Łukasz Wierzbicki ma 2 pasy, jest posiadaczem tytułu międzynarodowego mistrza Polski oraz mistrza Polski. Robert Parzęczewski ma pas mistrza Polski a międzynarodowy pas w tej samej wadze posiada Paweł Stępień od Andrzeja Wasilewskiego. Ja bym chciał wielkiego prestiżu tytułu mistrza Polski natomiast dzisiaj wiele walk jest niemożliwych do zrobienia z racji tego, że zawodnicy walczą w innych stajniach, w innych telewizjach. Tak naprawdę żeby się dowiedzieć kto jest najlepszym półśrednim to dzisiaj powinniśmy zrobić walkę Wierzbicki - Runowski albo Wierzbicki - Syrowatka. Żeby dowiedzieć się kto jest najlepszym półciężkim to prawdopodobnie musimy doprowadzić do pojedynku Parzęczewski - Stępień albo Sęk - Stępień, w zależności kto wygra walkę w sobotę. Na pewno jest utalentowany chłopak w grupie u Andrzeja. Trochę tego prestiżu brakuje w tych pasach mistrzowskich ponieważ jest ten konflikt telewizyjny, ale to też nie było możliwe np. w Ameryce żeby boksowali ze sobą ludzie z Showtime z ludźmi z HBO lub w Anglii ludzie z BoxNation, z ludźmi ze Sky Sports. Tak wygląda ten rynek.

Wszystkie pojedynki na gali wywołują emocje i są bardzo wyrównane. Już od pierwszej walki ciężko wytypować zwycięzcę. W mediach dużo mówi się chociażby o rewanżu Wrzesińskiego z Chudeckim.

Dużo się mówi ponieważ obaj są dobrze wyszkoleni, obaj są o określonej klasie sportowej. Tam iskrzy od czasu boksu olimpijskiego, kiedyś byli kolegami może nawet coś więcej, następnie pełen konflikt. Pierwsza walka remisowa, w tej chwili dołożyłem im 2 rundy i pas mistrza Polski. Damian Wrzesiński stoi przed szansą aby po zdobyciu pasa w kategorii lekkiej i zwycięstwie nad Markiem Laskowskim dołożyć pas kategorii super lekkiej wygrywając z Michałem Chudeckim. Michał z kolei w pierwszej walce stwierdził, że był jeszcze zardzewiały. Teraz uważa, że jest w zupełnie innej formie więc ten chłopak ma jeszcze jakieś swoje plany żeby dalej boksować. Myślę, że to będzie bardzo ciekawa walka, że tu nikt nie odpuści. Jestem tylko ciekawy, czy to odbędzie się w pełnym wymiarze dziesięciu rund, czy ktoś to skończy przed czasem.

Kolejny bardzo ciekawy pojedynek czeka nas z udziałem Damiana Jonaka. Jego rywal - Andrew Robinson to naprawdę solidny pięściarz, toczył walki m.in z Buglionim czy ostatnio z Markiem Heffronem.

Rozmawiam z wieloma poważnymi ludźmi w Anglii, miałem okazję zapoznać się blisko z Francisem Warrenem, synem Franka Warrena i jestem z nim w kontakcie. Ostatnio miałem również przyjemność spędzić trochę czasu z ludźmi od Eddie’ego Hearna i samym Hearnem przy okazji walki Tomasza Adamka z Jarrellem Millerem. Damian Jonak ma obecnie najlepszy rekord spośród wszystkich polskich zawodników (41-0-1 przyp. red.). Po tym powrocie na ring i zwycięstwach nad Cornejo, Khusanowem oraz ewentualnym nad Robinsonem, myślę, że Damian dostanie w przyszłym roku swoją szansę aby powalczyć o coś poważniejszego. Szansę, którą kiedyś niby miał ale nigdy się ona nie zmaterializowała. Mówiło się o walce m.in. z Corneliusem Bundrage czy wieloma innymi pięściarzami z czołówki światowej i nigdy do tego nie doszło. Damian Jonak miał swój pomysł na karierę, kłócił się z promotorami, cała sprawa otarła się o sąd i do tego doszła przerwa. Chce się chłopak jeszcze sprawdzić więc czemu nie. Ja Damiana bardzo lubię, szanuję, nigdy mnie nie oszukał, uważam, że jest sportowcem z krwi i kości i może coś fajnego wymyślimy w tym 2019 roku.

Który pojedynek pana najbardziej intryguje podczas tej gali?

Każdy. Każdy z tych pojedynków bardzo mnie intryguje. Pamięta pan moją pierwszą galę, gdzie walką wieczoru było starcie Adamka z Haumono? Tam się wszystko zaczęło od niesamowitej wojny Roberta Talarka z Norbertem Dąbrowskim. Tutaj sądzę, że może być bardzo podobnie. Grabowski vs Młodziński to będzie "Mexico made in Poland". Będą obaj szli do przodu, bili się na śmierć i życie od pierwszego gongu. O 18.00 ta hala w Radomiu może już drżeć. Kolejnym pojedynkiem jest starcie Wrzesińskiego z Chudeckim - niesamowita temperatura. Następnie Wierzbicki - Kiduk. Większość osób mówi, że Polak jest faworytem więc ja odpowiadam. Jeśli Kiduku dał równą walkę Przemysławowi Runowskiemu rzucając go raz na deski, a ludzie mówią, że Runowski jest lepszy od Wierzbickiego, to na jakiej podstawie mówią, że Wierzbicki to wygra?

Czwarta walka to potyczka Żeromińskiego, który dostanie wsparcie od swojej publiczności z Vovkiem, który wybił boks z głowy Krzysztofowi Kopytkowi. Mikołaj Vovk będzie podczas samego pojedynku ważył pewnie około 7 kilogramów więcej od Michała, który niekoniecznie ma nokautujący cios. Potem zobaczymy Balskiego z Radczenką i szczerze, to nie wiem co się wydarzy. Oczywiście wierzę w Adama, inwestuję w niego, wysłałem go na Florydę, wracając do Polski również miał pełne, profesjonalne przygotowania ale zawsze mówię - tak jak piłkarza oceniam po meczu a nie gierce treningowej, tak pięściarza oceniam po walce a nie obozie i sparingu. Następnie Jonak, który po powrocie będzie miał zdecydowanie najcięższy test, bo jego rywal nie będzie zawodnikiem pokroju Cornejo. Będzie trzeba wyjść, zostawić zdrowie i się bić z twardym Robinsonem. No i główne danie wieczoru z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym. Doświadczony Sęk kontra będący na fali i mający pięć zwycięstw przed czasem z rzędu - Parzęczewski. Także uważam, że kibice powinni planować wyjście na hot doga, piwo czy do ubikacji pomiędzy walkami, gdyż nie ma tu ani jednej takiej walki z wyraźnym faworytem.

Nie mogę nie zapytać o Tomasza Adamka. Zobaczymy "Górala" w pożegnalnej walce w 2019 roku czy np. "Góral" podziękuję kibicom na którejś z gal boksu będąc gościem?

Powiedziałem na ten temat kilka zdań i przez Polskę przetoczyła się fala komentarzy, ludzie zaczęli tym żyć. Jedni chcą zobaczyć Tomka w ringu, drudzy mówią, żeby nie wracał. Przemek Saleta zawsze bardzo mądrze mówi: "Nikt za nas nie umrze i nam nikt nie będzie mówił jak mamy żyć". Poważna kariera pięściarza Tomasza Adamka się zakończyła. Powrót "Górala" na ring był związany z wiarą w jeszcze jedną szansę. Tomek trzema walkami na tę szansę sobie zapracował i zasłużył. Zderzył się ze 150 kilogramową, eksplozywną górą mięśni, która się okazała dla niego za trudna. Trzeba było sobie powiedzieć dość. Natomiast jedno jest dla mnie pewne. Nie chciałbym, żeby Tomek Adamek czekał na pożegnanie z kibicami, z władzami polskiego sportu czy ministrem sportu tak jak Andrzej Gołota, który stoczył pożegnalną walkę w Częstochowie z Nicholsonem. Oczywiście, mamy szacunek, zawsze będziemy pamiętać ale to wszystko wyglądało dość karykaturalnie jeśli chodzi o sam boks. To nie miało nic wspólnego z tym, co Andrzej kiedyś prezentował.

Zadzwonił do mnie Ziggy Rozalski, zadzwonił do mnie Tomek i poinformował mnie, że cały czas myśli o tej ostatniej walce. Powiedziałem mu, że trzeba się na kolejnej gali pożegnać ale to od niego zależy, czy chce stoczyć jakiś łatwiejszy pojedynek, np. 8-rundowy, czy pożegnać kibiców jako gość podczas gali będąc w garniturze. To byłaby jego 60. walka na zawodowym ringu, 20-lecie, bo Tomek debiutował w 1999 roku. Ja absolutnie go do tego nie namawiam, nie proszę, nie apeluję. Nie będę czytał wpisów paru promotorów czy paru hejterów na Twitterze, którzy będą mi mówić, co Tomek ma robić. Ja mu tego nie mówię, więc oni tym bardziej nie mają do tego prawa. Poprosiłem aby dał mi znać do końca stycznia, czy przyjedzie z małżonką i będzie pośród swoich przyjaciół, gości odbierał dyplomy i medale w garniturze, czy ten garnitur założy na bankiet po ostatniej walce.

Jakie plany promotorskie ma Mateusz Borek na 2019 rok. Możemy spodziewać się kolejnych gal pod szyldem MB Promotions?

Zobaczymy. Na tę chwilę nie wiem. Dotknąłem tego z innej strony. Dwadzieścia lat byłem po innej stronie, wydawało mi się, że znam dobrze środowisko. Okazało się, że wielu ludzi, którym ja np. pomagałem w rozwoju ich biznesu nagle, gdy zostałem ich konkurentem zachowywało się w stosunku do mnie zupełnie inaczej. Na początku traktowali mnie z przymrużeniem oka, zobaczyli jednak, że mi się ta zabawa podoba, potrafię to robić na niezłym poziomie, umiem sprzedawać bilety to im to przestało pasować. Ja w tym wszystkim miałem trochę radości, satysfakcji, pewne rzeczy sobie udowodniłem, złapałem bakcyla natomiast zobaczyłem też tę ciemną stronę. Nie wszystkie rzeczy mi się podobają, mam w tej chwili naprawdę dużo propozycji i planów zawodowych na 2019 rok, niekoniecznie związanych z boksem.

Jeżeli Tomek będzie się chciał pożegnać to na pewno w takiej gali czynnie wezmę udział, natomiast, czy ja w dalszym ciągu będę się w to bawił, to tego nie powiem. Chcę przeprowadzić operację pt. "Radom" od początku do końca i dopiero wtedy będę podejmował decyzje, czy się w to nadal bawić, czy wrócić wyłącznie do bycia dziennikarzem i opinionistą. Obecnie muszę się wstrzymywać z wieloma komentarzami i opiniami ale myślę, że jak już wrócę do tej poprzedniej roli to... to niektórzy mogą mieć ciężko.

Źródło artykułu: