Getty Images / Mateusz Slodkowski/DeFodi Images / Na zdjęciu:Tymoteusz Puchacz

Tymoteusz Puchacz: Kadra nie narodziła się w meczu z Hiszpanią

Szymon Mierzyński

- Musimy mieć chłodne głowy, ale jesteśmy bardzo naładowani - zapowiada przed meczem ze Szwecją Tymoteusz Puchacz. Przed reprezentacją Polski już za dwa dni kluczowe spotkanie na Euro 2020, które trzeba wygrać.

Biało-Czerwoni wyraźnie odżyli po remisie z Hiszpanią (1:1) i choć ich sytuacja w tabeli wciąż jest trudna (zajmują ostatnie miejsce), nastroje przed decydującą częścią rywalizacji w grupie znacznie się poprawiły.

- Przeciwko Hiszpanom było dobrze zarówno w niskiej, jak i wysokiej obronie. Stwarzaliśmy sytuacje, potrafiliśmy szybko doskakiwać do rywali i to spotkanie pokazało, że możemy rywalizować absolutnie z każdym - stwierdził na konferencji prasowej Tymoteusz Puchacz.

Mit założycielski pozostanie mitem

Na ile w kadrze poprawiła się atmosfera? - Ona się tak naprawdę nie zmienia przez całe zgrupowanie. Stworzyliśmy dobrą drużynę, fajne relacje międzyludzkie i to w dużej mierze pomogło nam w spotkaniu z Hiszpanami. Kiedy remisujesz z takim przeciwnikiem, wiadomo, że optymizm wzrasta. Ta kadra nie narodziła się jednak w sobotę. Ona się rodzi od momentu, kiedy przejął ją trener Paulo Sousa. Scala grupę, wprowadza swoje pomysły i to jest proces długotrwały - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert wskazał kluczowego piłkarza meczu Hiszpania - Polska. "Bardzo mi zaimponował" 
Puchacz uważa, że Biało-Czerwoni mają na tyle dużo atutów, że nie muszą odczuwać strachu. - Trzeba w środę zagrać odważnie i podchodzić do rywala wyżej - dokładnie tak jak w starciu z Hiszpanią. Oprócz tego jesteśmy mocni w kontrach, bo mamy szybkie wahadła i najlepszego napastnika z przodu. Będziemy się dobrze czuć nawet w ataku pozycyjnym ze względu na dużą jakość w środku pola. Zachowujemy chłodne głowy, co nie zmienia faktu, że wyjdziemy na boisko bardzo naładowani.

Emocje zejdą na bok

Występy na mistrzostwach Europy są obarczone ogromnym ciśnieniem, jednak były piłkarz Lecha Poznań (przeszedł tego lata do Unionu Berlin) ma własny sposób, jak sobie z nimi radzić.

- Mocno wspiera mnie rodzina, ale z tych pozytywnych emocji korzystam głównie po meczach. Gdy wychodziliśmy z autobusu po spotkaniu z Hiszpanią, tata od razu mnie wypatrzył, krzyknął, że było super i dał znak, że zaraz zadzwoni. Mama też to bardzo przeżywała. Gdy jestem jednak przed wyjściem na boisko, odcinam się od wszystkiego - przyznał.

Sam udział w turnieju to dla Puchacza całkowicie nowe doświadczenie. - Pierwszy raz zetknąłem się z piłkarzami takiego formatu, zobaczyłem tempo na poziomie międzynarodowym. Przy takim szybszym graniu zawsze musisz być dobrze ustawiony, bo rywal wykorzysta każdy błąd. Selekcjoner dużo mi pomaga, staram się z tego jak najwięcej wyciągnąć. Mocno pracujemy nad detalami. Trener prowadził wcześniej zespoły na najwyższym poziomie, więc gdy na zgrupowanie przyjechałem ja, czyli chłopak z ekstraklasy, często zwracał mi uwagę na różne rzeczy, ale robił to w dobrej wierze. Sam staram się nie pompować balonika i ta otoczka staje się dla mnie normalnością. W przeciwnym wypadku mógłbym oszaleć - zakończył.

Mecz Szwecja - Polska odbędzie się w środę o godz. 18.00. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, a także w aplikacji mobilnej WP Pilot.

< Przejdź na wp.pl