AFP / Na zdjęciu: bolid Scuderia Toro Rosso

Toro Rosso będzie miało okazję dogonić Red Bulla

Rafał Lichowicz

Przyszły sezon może być jedyną niezwykłą okazją, gdy siostrzany zespół Red Bulla, Toro Rosso, będzie w stanie dorównać reprezentacyjnej ekipie austriaciego koncernu.

Od przyszłego sezonu bolidy Toro Rosso będą ponownie zasilane jednostkami napędowymi Renault, tymi samymi, które trafią do samochodów głównego teamu Red Bulla. To oraz fakt, że zespoły zmierzą się w pojedynkę z nowymi przepisami, zdaniem Jamesa Key'a stanowi wielką szansę dla Toro Rosso.

- Jest zbyt wiele niewiadomych przed sezonem 2017 - uważa główny inżynier stajni z Faenzy. - A przez to bliska współpraca, taka jak chociażby między Hass i Ferrari, będzie mało prawdopodobna. Być może zmieni się to dopiero w 2018.

Według Key'a, nowy regulamin wymusi na zespołach takich jak Red Bull, podzielenie obowiązków między główny team i siostrzaną stajnię, by lepiej rozwijać swoje bolidy.

- Będziemy mogli połączyć nasze zasoby dla lepszego efektu synergii w najważniejszych obszarach - silnika, skrzyni biegów czy zawieszenia. Oba zespoły będą szukały wszelkich możliwych rozwiązań.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje 

- Problem z nowymi przepisami polega na tym, że nie będzie czasu do ich wspólnej analizy, bo trzeba będzie przejść przez cały proces projektowania. W 2017 roku będzie więc niewiele synergii między nami - mówił Key.

Praca na własny rachunek może przynieść zupełnie różne wyniki każdego z teamów, a sytuacja może wrócić do normy dopiero w 2018. - Jeśli utrzyma się regulamin, to będzie łatwiej podzielić się sprawdzonymi projektami - podkreślił.

< Przejdź na wp.pl