Newspix / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Mercedes odrzuca teorie spiskowe. "Jest mi ich żal"

Łukasz Kuczera

Po wyścigu o Grand Prix Australii pojawiły się teorie spiskowe, jakoby Haas celowo nie dokręcił kół w samochodach swoich kierowców, pomagając tym samym w zwycięstwie Ferrari. Takie sugestie odrzucają szefowie Mercedesa.

Zespół Haasa przeżył dramat na Albert Park, po tym jak w ciągu dwóch okrążeń z rywalizacji odpadli Kevin Magnussen oraz Romain Grosjean. W samochodach kierowców amerykańskiej ekipy źle dokręcono koła, przez co stracili oni szansę na dojechanie do mety na czwartej i piątej pozycji.

Na problemach Haasa najwięcej zyskało Ferrari i Sebastian Vettel. Grosjean zaparkował swój samochód na torze, co skutkowało neutralizacją i pojawieniem się samochodu bezpieczeństwa na torze. Niemiec wykorzystał ten moment na zmianę opon i wysunął się na czoło wyścigu, wyprzedzając Lewisa Hamiltona.

Szefowie Mercedesa, którzy stracili szansę na wygraną w Australii z powodu problemów Haasa, odrzucili teorie spiskowe. - Naprawdę mi przykro z powodu Haasa. Byli szybcy i nie wiem co dokładnie im się przytrafiło, ale takie sytuacje naprawdę bolą - powiedział Toto Wolff, szef zespołu z Brackley.

W podobnym tonie wypowiadał się Niki Lauda. - Haas będzie musiał dokładnie przyjrzeć się temu, jak doszło do takiej sytuacji, ale jest mi ich żal - stwierdził były mistrz świata F1 i jeden z doradców Mercedesa.

Za źle dokręcone koła w samochodach Haasa miały odpowiadać wadliwe nakrętki. Zespół już zapowiedział, że wyciągnął wnioski z sytuacji z ostatniego wyścigu i będzie ćwiczyć dodatkowe pit-stopy w trakcie treningów przed Grand Prix Bahrajnu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: pikantne zdjęcia Celii Jaunat. Znamy ich tajemnicę 

< Przejdź na wp.pl