Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Patrick Head

F1: Patrick Head winnym śmierci Ayrtona Senny. Rysa na wizerunku Brytyjczyka

Łukasz Kuczera

Patrick Head wrócił do Williamsa w roli konsultanta. 72-latek to legenda F1, ale cieniem na jego karierze kładzie się fatalny wypadek Ayrtona Senny. Po długim procesie włoski sąd uznał go winnym śmierci Brazylijczyka.

- Ma ogromne doświadczenie. Wszyscy w zespole go szanują. W przeszłości wykonał dla Williamsa kapitalną pracę - powiedział Robert Kubica przed Grand Prix Bahrajnu o powrocie Patricka Heada do Williamsa.

72-latek to jedna z żywych legend Formuły 1. W roku 1977 wspólnie z Frankiem Williamsem zakładał zespół, który zdobył aż szesnaście tytułów mistrzowskich i wygrał 113 wyścigów. Dał się poznać jako wizjoner i autor wielu śmiałych koncepcji, które małej firmie z Grove dawały przewagę nad konkurencją.

Jednak Head, jak to bywa w świecie królowej motorsportu, nie ustrzegł się też wpadek. W takich kategoriach należy oceniać model FW16, za kierownicą którego w roku 1994 zginął Ayrton Senna. Brytyjczyk został uznany winnym śmierci Brazylijczyka.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany 

Włoski sąd bezwzględny dla Heada

Do wypadku Senny doszło na włoskiej Imoli, więc to tamtejsze służby prowadziły śledztwo w sprawie przyczyn tragedii. Ciągnęło się latami. Sam proces sądowy toczył się przed kilkoma instancjami, aż w roku 2007 sąd w Bolonii doszedł do wniosku, że Brazylijczyk wypadł z toru wskutek awarii kolumny kierownicy.

Zgodnie z literą włoskiego prawa, to właśnie Head został oskarżony o spowodowanie śmierci Senny. Brytyjczyk podczas weekendu wyścigowego na Imoli miał przystać na żądania kierowcy, by nieco skrócić ten element. Reprezentant Williamsa narzekał bowiem na pozycję za kierownicą modelu FW16. 

Problem w tym, że Williams nie był wtedy gotowy na spełnienie żądania Senny. Fabryka nie miała możliwości wyprodukowania krótszej kolumny, więc zastosowano rozwiązanie tymczasowe. Wycięto jej fragment, a dwa powstałe elementy połączono rurką o mniejszej średnicy. To ona miała pęknąć na chwilę przed wypadkiem. 

Czytaj także: Kubica wierzy w pomoc Heada 

"Ustalono, że wypadek spowodowany był awarią kolumny kierownicy. Do usterki doszło wskutek popełnienia błędu w trakcie projektowania i wykonania nieprawidłowej modyfikacji. Wina za to spada na barki Patricka Heada, który nie dopełnił formalności i pominął kontrolę tego elementu" - czytamy w wyroku nr 15050 Sądu Apelacyjnego z 13 kwietnia 2007 roku.

"Kolumna została źle zespawana i nie mogła wytrzymać trudów wyścigu. Rurka prawdopodobnie była wadliwa i pękła. Moment przed wypadkiem jedynie mały jej fragment łączył się z resztą kolumny, dlatego samochód nie zareagował na ruchy kierowcy w zakręcie" - napisał w specjalnym raporcie profesor Enrico Lorenzini z uniwersytetu w Bolonii, który badał przyczyny wypadku.

Head nie trafił jednak do więzienia. We włoskim prawie zarzuty o nieumyślne spowodowanie śmierci ulegają przedawnieniu po 7 latach i 7 miesiącach. Tymczasem wyrok ws. wypadku zapadł po ponad 13 latach od wydarzeń z Imoli.

Head nigdy nie przyznał się do winy

Patrick Head oraz Adrian Newey, który również był odpowiedzialny za konstrukcję modelu FW16, nie brali udziału w procesie przed włoskim sądem. Brytyjczycy nigdy nie przyznali się do winy.

- Ayrton popełnił błąd. Sprawdziliśmy telemetrię. Lekko podniósł stopę z pedału gazu w miejscu, gdzie akurat zmienia się asfalt. To spowodowało utratę przyczepności - miał powiedzieć Head zaraz po wypadku, a jego słowa przytaczał "The Indenpendent".

Tyle że później rzecznik prasowy Williamsa zapewniał, że Head w żadnym wywiadzie wprost nie zrzucił winy na Sennę. Brytyjczyk miał jedynie twierdzić, że nie doszło do niego z powodu awarii samochodu.

Czytaj także: Odejście Claire Williams to żart 

Za to podczas procesu sądowego prawnicy Williamsa podawali inne możliwe przyczyny wypadku. Sugerowali, że Senna próbował uniknąć najechania na zalegający na torze kawałek rozbitego samochodu i w efekcie stracił kontrolę nad maszyną. Dodatkowo jego opony miały być schłodzone wskutek jazdy za samochodem bezpieczeństwa we wcześniejszej fazie wyścigu.

Jednym słowem - adwokaci robili wszystko, by zbagatelizować temat kolumny kierownicy.

Nigdy nie poznamy prawdy

Tragiczna śmierć Senny sprawiła, że Head i Newey brali pod uwagę odejście z F1. - To jest bardzo trudny temat dla mnie, choć minęły już 23 lata. Może to głupie, ale aż do tamtego dnia nie myślałem, że ktoś może zostać poważnie rannym czy też zginąć w samochodzie, za projekt którego byłem odpowiedzialny - mówił przed dwoma laty Newey w wywiadzie udzielonym BBC.

Włoskie służby długo przetrzymywały rozbity samochód Senny. Zwróciły go dopiero w kwietniu 2002 roku, niemal osiem lat po śmierci kierowcy. W firmie szybko podjęto decyzję, by zniszczyć wrak. Dlatego też nigdy nie poznamy prawdy na temat wypadku brazylijskiego kierowcy. Czy kolumna kierownicy w FW16 uległa zniszczeniu jeszcze przed wypadkiem, czy wskutek uderzenia?

- Z rozprawy przed sądem nie wyszło nic pożytecznego. Wręcz przeciwnie, przeszkadzała nam w jakichkolwiek pracach nad bezpieczeństwem kierowców w F1, bo zatrzymano samochód Senny. Nie mogliśmy go zbadać i wyciągnąć wniosków. Śledczy tylko zmarnowali czas nas wszystkich - grzmiał po latach Max Mosley, prezydent FIA w latach 1993-2009.

Na łamach "The Times" głos w tej sprawie zabierał też Damon Hill, drugi z kierowców w Williamsa w sezonie 1994. - Czytałem niekończące się opowieści na temat tego, dlaczego i w jaki sposób doszło do wypadku Ayrtona. I to w tak prostym zakręcie jak Tamburello. Nikt z nas nie ma wiedzy, co działo się w tym miejscu, jak przejeżdżało się ten zakręt tego dnia, tym konkretnym samochodem i to na zimnych oponach. Nigdy się nie dowiemy tego, co Ayrton wtedy myślał, co się naprawdę stało - stwierdził Brytyjczyk.

Hill zwrócił uwagę na to, że kult Senny doprowadził do tego, że mało kto wierzy w jego winę. - Jestem przekonany, że popełnił błąd. Jednak wielu ludzi jest zdania, że przecież on nie mógł tego zrobić. Dlaczego nie? Przecież miał wiele błędów w swojej karierze - dodawał Hill na łamach brytyjskiej prasy.

< Przejdź na wp.pl