Jak informuje "Autosport", przedstawiciele Haasa zostali wezwani do pokoju sędziowskiego po zakończeniu GP Węgier. Jak się okazuje, stewardzi mają zastrzeżenia do obu kierowców amerykańskiej ekipy i ich postawy na okrążeniu formującym.
Zdaniem sędziów, jeszcze przed rozpoczęciem GP Węgier miało dojść do złamania artykułu 27.1 Regulaminu Sportowego Formuły 1, w którym czytamy, że "kierowca musi prowadzić bolid sam i bez pomocy innych".
Kevin Magnussen i Romain Grosjean zjechali z toru pod koniec okrążenia formującego, by zmienić opony w alei serwisowej. Obaj kierowcy Haasa uznali bowiem, że warunki na torze są już na tyle dobre, że warto założyć ogumienie typu slick.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Taktyka Magnussena i Grosjeana okazała się słuszna, bo szybka wymiana opon sprawiła, że na samym początku GP Węgier obaj kierowcy Haasa plasowali się w ścisłej czołówce wyścigu. Ostatecznie Duńczyk był w stanie dojechać do mety na dziewiątym miejscu i zdobył dla amerykańskiego zespołu pierwsze punkty w sezonie 2020. Gdyby nie odważna decyzja z okrążenia formującego, najpewniej Haas utknąłby na tyłach stawki F1.
- Postawienie na slicki było niesamowitą decyzją ze strony zespołu. Pokazali też, że mają do mnie olbrzymie zaufanie, skoro w takich warunkach pozwolili mi wyjechać na tor na gładkim ogumieniu. To pokazuje, że mamy dobry bolid w warunkach wyścigowych, że zespół wykonał niezłą robotę, a męczymy się głównie w kwalifikacjach - powiedział w Sky Sports Magnussen, jeszcze zanim dowiedział się o interwencji sędziów.
Czytaj także:
Fabio Quartararo wygrał GP Hiszpanii. Kontuzja Marca Marqueza
Kimi Raikkonen ostro o Alfie Romeo