6. kolejka Euroligi: Mistrz Polski wreszcie zwycięski, emocje w Wilnie i Mediolanie

Michał Fałkowski

Cztery środowe spotkania rozpoczęły 6. kolejkę Euroligi, a świadkami największej sensacji byli kibice w... Gdyni. Mistrz Polski Asseco Prokom pokonał bowiem rosyjskie Khimki Moskwa czterema punktami. Różnicą sześciu oczek z kolei Fenerbahce Ulker Stambuł okazało się lepsze od Lietuvosu Rytas Wilno. Mecze na swoją korzyść przechyliły również w samych końcówkach ekipy z Włoch: Montepaschi Siena i Armani Jeans Mediolan.

Grupa A:

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Rosji piszemy szerzej w osobnej relacji.

Asseco Prokom Gdynia - Khimki Moskwa 71:67 (12:12, 20:24, 16:12, 23:19)
(Varda 14 (1x3), Ewing 13, Videnov 12 (2x3) - Langford 17 (1x3), Monya 14 (4x3)


1. Maccabi Tel Awiw 9 4 1 408:352 +56
2. Żalgiris Kowno 9 4 1 382:369 +13
3. Partizan Belgrad 8 3 2 331:341 -10
4. Khimki Moskwa 8 2 4 422:430 -8
5. Caja Laboral Baskonia 7 2 3 393:381 +12
6. Asseco Prokom Gdynia 7 1 5 408:471 -63

Grupa B:


1. Olympiacos Pireus 9 4 1 408:354 +54
2. Real Madryt 8 3 2 340:342 -2
3. Unicaja Malaga 8 3 2 379:382 -3
4. Brose Baskets Bamberg 7 2 3 363:365 -2
5. Lottomatica Rzym 7 2 3 357:384 -27
6. Spirou Charleroi 6 1 4 342:362 -20

Grupa C:

Gospodarze, czyli koszykarze Lietuvosu Rytas Wilno, rzucili się do szaleńczych ataków w ostatniej kwarcie, trener Aleksandar Trifunović desygnował do gry swoich najlepszych koszykarzy na czele z doświadczonym Sarunasem Jasikeviciusem (12 oczek, osiem asyst) i skutecznym tego dnia Martynasem Geceviciusem (16), ale to wszystko okazało się za mało, by pokonać Fenerbahce Ulker Stambuł. Przyjezdni tuż po zmianie stron wypracowali sobie bowiem aż piętnastopunktowe prowadzenie (65:50), którego nie oddali do ostatniej syreny, choć w czwartej odsłonie miejscowi odrobili dziewięć oczek. Na zmianę wyniku Lietuvosowi nie pozwolił rozgrywający fantastyczny mecz Roko Leni Ukić, autor 24 punktów (w tym pięciu trójek) w 28 minut. - Myślę, że byliśmy dzisiaj lepsi, pewniejsi i od samego początku wiedzieliśmy po co jesteśmy na parkiecie. Gospodarze z kolei wyglądali na trochę rozkojarzonych, ale to już nie moje zmartwienie. Niemniej gratuluję Lietuvosowi dobrego meczu - mówił dyplomatycznie po spotkaniu Neven Spahija, trener gości. - Nie wiem gdzie się podziała ta energią, którą moi koszykarze mają na treningach... Jestem zawiedziony - wyznał Trifunović.

Lietuvos Rytas Wilno - Fenerbahce Ulker Stambuł 75:81 (13:18, 23:22, 14:25, 25:16)
(Gecevicius 16 (2x3), Nalga 14, Jasikevicius 12 (2x3) - Ukić 24 (5x3), Savas 16)

Cholet Basket grało bardzo dobrze w pierwszej kwarcie, nadążało za rywalem w drugiej i nawet w trzeciej, choć tuż po zmianie stron to przeciwnicy zaczęli przejmować kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Mimo wszystko, po trzydziestu minutach na tablicy wyników widniał rezultat 47:47. Kiedy jednak przyszło do rozgrywania najważniejszych akcji meczu, drużyna Montepaschi Siena nie zostawiła cienia wątpliwości, kto jest lepszy i pokonała francuską ekipę 70:61, a duża w tym zasługa amerykańsko-litewskiego duetu Bo McCalebb - Ksistof Lavrinović, który zdobył połowę punktów zespołu (37 z 70). - Wygraliśmy dzięki bardzo skuteczniej defensywie. 18, 17, 12 i 14 punktów w poszczególnych kwartach Cholet dobrze świadczą o tym, jak ciężko pracowaliśmy w obronie. Ponadto ograniczyliśmy kontrataki rywala i to z pewnością sprawiło, że grało nam się łatwiej - tłumaczył na konferencji prasowej trener gości, Simone Pianigiani. Bardzo konkretny był z kolei Erman Kunter. - Tylko trzy przechwyty i aż 18 strat. Nie ma co więcej komentować - powiedział Turek.

Cholet Basket - Montepaschi Siena 61:70 (18:14, 17:19, 12:14, 14:23)
(Robinson 15, Mejia 14, Marquis 10 - Lavrinović 23 (1x3), McCalebb 14)


1. Montepaschi Siena 11 5 1 449:385 +64
2. Fenerbahce Ulker Stambuł 11 5 1 468:423 +45
3. Cholet Basket 9 3 3 421:448 -27
4. Regal FC Barcelona 8 3 2 361:343 +18
5. Lietuvos Rytas Wilno 7 1 5 433:450 -17
6. Cibona Zagrzeb 5 0 5 324:407 -83

Grupa D:

Jeszcze na 47 sekund przed końcem spotkania pomiędzy Armani Jeans Mediolan a CSKA Moskwa, miejscowi prowadzili tylko 64:63, a piłkę w rękach mieli goście z Rosji. Od wygranej koszykarzy Dusko Vujosevicia dzieliły więc tak naprawdę dwie skuteczne akcje - jedna w ataku, druga w obronie. Niestety nawet ten pierwszy cel nie został zrealizowany, gdyż Dimitry Sokolov trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych, a w odpowiedzi kapitalną trójką równo z syreną 24 sekund popisał się Ibrahim Jaaber (autor 18 oczek w całym spotkaniu). Zrozpaczeni gracze "Armii Czerwonej" zamiast skupić się na celnym rzucie z dystansu, podawali pod kosz, a następnie celowo faulowali rywali. Problem w tym, że ci akurat pewnie egzekwowali wolne i tym samym wygrali po raz trzeci w tym sezonie. CSKA nadal na szarym końcu grupy D. - Jestem bardzo zbudowany postawą moich graczy, którzy zachowali zimną krew w końcówce meczu. Pokazali charakter i udowodnili, że mogą rywalizować na najwyższym poziomie - cieszył się po czterdziestu minutach trener zwycięzców, Piero Bucchi.

Armani Jeans Mediolan - CSKA Moskwa 71:65 (11:16, 20:12, 17:17, 23:20)
(Jaaber 18 (3x3), Mancinelli 15 (1x3), Mordente 11 (2x3) - Gordon 16, Sokolov 11, Holden 10 (2x3), Siskauskas 10 (1x3))


1. Panathinaikos Ateny 9 4 1 395:333 +62
2. Union Olimpija Lublana 9 4 1 383:379 4
3. Armani Jeans Mediolan 9 3 3 456:446 +10
4. Efes Pilsen Stambuł 8 3 2 398:388 +10
5. CSKA Moskwa 7 1 5 392:456 -64
6. Power Electronics Walencja 6 1 4 338:360 -22


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl