Spokojnie i bez nerwów - zapowiedź meczu AZS Politechnika Warszawska - Anwil Włocławek

Michał Fałkowski

W ostatniej kolejce Tauron Basket Ligi Anwil Włocławek zagra w stolicy z AZS Politechniką Warszawską i będzie zdecydowanym faworytem tej rywalizacji. Spotkanie to będzie zdecydowanie bardziej ciekawe z perspektywy włocławian, którzy nadal nie są pewni swojej pozycji po sezonie zasadniczym. Politechnika na pewno ukończy ten etap na 12. miejscu.

Zespół Mladena Starcevicia może być już pewny miejsca, z którego przystąpi do drugiej fazy sezonu zasadniczego, wszak ostatni ŁKS Łódź już rozegrał wszystkie swoje mecze, a PBG Basket Poznań ma o dwa punkty więcej. Tym samym przedostatnia lokata w tabeli będzie tą, którą wywalczą koszykarze AZS Politechniki Warszawskiej.

O ile więc dla zawodnicy ze stolicy nie mają o co walczyć w niedzielnym starciu z Anwilem Włocławek, o tyle dla podopiecznych Emira Mutapcicia rywalizacja ta będzie miała niebagatelne znaczenie, bowiem zadecyduje, co prawda tylko pośrednio, o miejscu, które "Rottweilery" zajmą przed rundą "szóstek". Dlaczego tylko pośrednio? Bowiem na ostateczne rozstrzygnięcie wpływ będzie mieć także postawa PGE Turowa Zgorzelec i Energi Czarnych Słupsk.

Na chwilę obecną te trzy zespoły okupują miejsca 2-4, mając tyle samo punktów i ten sam bilans zwycięstw do porażek. Również między sobą legitymują się tym samym bilansem (Anwil ograł dwa razy Czarnych, Czarni dwukrotnie pokonali Turów, a Turów zwyciężał włocławian i u siebie, i na wyjeździe), więc w tej sytuacji liczą się małe punkty między zainteresowanymi ekipami. W tym przypadku najlepsi są zgorzelczanie (+18), potem jest drużyna ze Słupska (-1), zaś zespół Mutapcicia zajmuje ostatnie miejsce (-16).

By awansować w tabeli na drugą lub trzecią pozycję, włocławianie muszą więc pokonać Politechnikę, a potem patrzeć czy punkty zgubią zgorzelczanie (grają u siebie z Polpharmą) albo słupszczanie (na wyjeździe z AZS Koszalin). Najważniejsze jednak będzie zrealizowanie tego pierwszego celu i trzeba przyznać, że patrząc na tę konfrontację z każdej możliwej perspektywy, wydaje się to oczywiste.

Trener Mutapcić dysponuje zdecydowanie lepszym składem, większą głębią ławki rezerwowych, a na dodatek do zdrowia wracają ci, którzy nie grali w ostatnim meczu z Siarką Jezioro Tarnobrzeg - Corsley Edwards i Nick Lewis. Jednakże nawet gdyby obaj Amerykanie nie mogli wybiec na parkiet w warszawskiej hali Koło, to i tak bośniacki trener nie będzie miał powodów do zmartwień, wszak w kapitalnej formie jest Seid Hajrić - w ostatnim meczu rzucił 29 punktów i zebrał 16 piłek.

Takiego komfortu nie ma szkoleniowiec AZS Politechniki - kilka tygodni temu zespół opuścił Michał Michalak, zaś w starciu z ŁKS Łódź groźnej kontuzji szczęki doznał kapitan drużyny i zarazem mentor dla młodszych zawodników - Leszek Karwowski. 37-letni gracz ma pękniętą kość jarzmową i do koszykówki wróci najwcześniej za pięć tygodni. Jego brak bardzo mocno zawęża pole manewru pod koszem Starceviciowi, który teraz może rotować jedynie Marcinem Kolowcą oraz niedoświadczonymi: 19-letnim Sebastianem Kucharkiem oraz o rok młodszym Filipem Nowickim.

Jednakże największą uwagę warto zwrócić na pojedynek na obwodzie, gdzie dojdzie do konfrontacji Piotra Pamuły z Dardanem Berishą. Naprzeciw siebie staną nie tylko znajomi z reprezentacji Polski, ale też byli partnerzy z Polonii 2011 Warszawa. Dla Berishy będzie to sentymentalna podróż do stolicy i zarazem ambicjonalny pojedynek przeciwko ekipie, w której ukształtował się koszykarsko. Dla Pamuły natomiast szansa na pokazanie, że wcale nie jest gorszy od starszego kolegi.

Mecz odbędzie się w niedzielę, 12 lutego o godz. 17 w hali Koło.

< Przejdź na wp.pl