NBA: Niespodzianka w Palace of Auburn Hills

Jacek Konsek

Fatalna postawa trójki liderów Detroit Pistons (Iverson, Hamilton, Wallace) nie mogła się skończyć inaczej. Tłoki przed własną publicznością poległy z Minnesotą Timberwolves, co było największą niespodzianką niedzielnych potyczek w NBA. W pozostałych pojedynkach kolejne zwycięstwa odniosły czołowe ekipy z poprzedniego sezonu. Boston pokonał na wyjeździe Toronto Raptors a Los Angeles Lakers zwyciężyło inny kalifornijski zespół - Sacramento Kings.

- Randy udowodnił jakim tak naprawdę zawodnikiem potrafi być. Rozmawialiśmy z nim przez ostatnie dwa dni i powtarzaliśmy, że musi być jeszcze bardziej agresywny w swojej grze - mówił po meczu szczęśliwy Randy Wittman, szkoleniowiec Minnesoty Timberwolves. Widać było wyraźnie, że rozmowa pomogła, ponieważ Randy Foye rozegrał jedno z najlepszych spotkań w swojej karierze, notując 23 punkty i 14 asyst. Niewiele gorzej spisał się podstawowy skrzydłowy Leśnych Wilków Ryan Gomes, 20 punktów i 7 zbiórek. Z kolei tak słabo grającego Detroit Pistons niebyło już dawno. Trzech najlepszy obwodowych (Iverson, Hamilton, Stuckey) trafiło w sumie 5 rzutów na 27 prób, co mówi samo za siebie. Poniżej pewnego poziomu nie schodził jedynie Tayshaun Prince, który na swoim koncie zapisał 20 punktów. Mimo tego to goście nadawali ton wydarzeniom na parkiecie, wygrywając wszystkie cztery kwarty. Dla nich była to pierwsza wygrana na wyjeździe w tym sezonie. Z kolei Tłoki przegrały po raz trzeci w ostatnich czterech meczach i od czasu przyjścia do zespołu Iversona ich bilans prezentuje się już tylko 4-5.

Zgoła inaczej wygląda bilans Denver Nuggets, od czasu kiedy do zespołu przyszedł Chauncey Billups. Gracze z Kolorado wygrali w tym czasie osiem z dziesięciu meczów, pokonując w niedzielę Chicago Bulls. Tym razem najlepszy strzelec Denver Carmelo Anthony postanowił być wyjątkowo hojny i oddał zaledwie 11 rzutów, dorzucając ponadto aż 8 asyst. Gospodarze wyszli na prowadzenie 31:18, jednak coraz lepiej grające Byki szybko odrobiły deficyt. Kilka efektownych akcji pokazał Derrick Rose a do wybornej dyspozycji strzeleckiej powrócił Ben Gordon. Wyrównana walka trwała aż do połowy czwartej kwarty. Wówczas piąty bieg włączyli podopieczni George’a Karla, którzy zdobyli 13 punktów z rzędu i pewnie zwyciężyli dziewiąty już mecz w tym sezonie. Warto podkreślić świetne zawody w wykonaniu Kenyona Martina, zdobywcy 26 punktów (10/10 z gry!) i 8 zbiórek.

Solidarnie wygrali także liderzy obu konferencji. W pierwszym niedzielnym pojedynku Boston Celtics nie dało szans Toronto Raptors, wygrywając na kanadyjskim parkiecie 118:103. Nie mogło być jednak inaczej, ponieważ gospodarze nie potrafili znaleźć odpowiedzi na liczne atuty mistrzów NBA. Z obwodu raz za razem trafiał Ray Allen a współpraca pomiędzy Rondo a Garnettem układała się wzorowo. Aż siedmiu zawodników Celtów zapisało na swoim koncie co najmniej 11 punktów a Boston wygrało po raz 11 w ostatnich 12 meczach. Co ciekawe, podopieczni Doca Riversa w całym listopadzie przegrali tylko jedno spotkanie. Tymczasem Los Angeles Lakers niemalże skopiowali wyczyn Celtics, w podobnym stylu pokonując Sacramento Kings. Kobe Bryant zdobył 24 punkty dla swojej drużyny, jednak równie dobrze spisali się jego koledzy. Jedynie Sasha Vujacic nie zdołał osiągnąć bariery 10 punktów, co wyraźnie pokazuje jak duży potencjał drzemie w całej ekipie Jeziorowców. Dzięki tej wygranej Lakers poprawili swój bilans do stanu 11-1. Mimo porażki, Sacramento Kings zaprezentowało się całkiem nieźle. Warto zauważyć przede wszystkim 29 asyst w ich wykonaniu (rekod sezonu) oraz 21 punktów i 7 asyst debiutanta Bobby’ego Browna.

Toronto Raptors - Boston Celtics 103:118
(C. Bosh 24, J. Calderon 14, A. Parker 14 - R. Allen 21, R. Rondo 15, K. Garnett 15)

Philadelphia 76ers - Golden State Warriors 89:81
(E. Brand 23 (12 zb), A. Iguodala 15, T. Young 12 - K. Azubuike 16, S. Jackson 12, C.J. Watson 12)

Detroit Pistons - Minnesota Timberwolves 80:106
(T. Prince 20, J. Maxiell 12, A. Iverson 9 - R. Foye 23 (14 as), R. Gomes 20, A. Jefferson 19)

Denver Nuggets - Chicago Bulls 114:101
(K. Martin 26, C. Anthony 21 (13 zb), C. Billups 21 - B. Gordon 28, D. Gooden 21, D. Rose 15)

Los Angeles Lakers - Sacramento Kings 118:108
(K. Bryant 24, P. Gasol 16, A. Bynum 15 (10 zb) - J. Salmons 24, B. Brown 21, J. Thompson 15)

< Przejdź na wp.pl